REKLAMA
REKLAMA

Wyjątkowo spokojnie pod sanockim PKPS

SANOK. W dniach 22-24 listopada pracownicy oraz wolontariusze PKPS rozdawali żywność najuboższym mieszkańcom Sanoka. Ku miłemu zaskoczeniu, nie było przepychanek, kłótni oraz długich kolejek.

Pojawiliśmy się 21 listopada (poniedziałek) pod sanockim oddziałem PKPS (Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej), gdzie w kolejce stały opiekunki osób niepełnosprawnych, które mają pierwszeństwo podczas comiesięcznych akcji rozdawania żywności. Zawsze odbywa się to w ten sposób, że wszyscy podopieczni MOPS-u (Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej) mają wyznaczone 3 dni (według kolejności alfabetycznej) do odbioru należnej paczki żywnościowej, natomiast opiekunki mogą zgłosić się po towar dzień wcześniej.
Oczywiście, jak łatwo się domyślić, czasem przychodzą w ten dzień Ci, którzy nie powinni…Ale na taki obrót sprawy, nie mają wpływu wolontariusze ani Pani Mirosława Szalbot, kierownik sanockiego PKPS – „Nie mogę odmówić wydania żywności temu, kto stoi dzisiaj w kolejce, bo skończy się to awanturą i kłótnią. Lepiej tego uniknąć…”

Spokój, bo nie ma mleka
22 listopada o 9 rano przed budynkiem PKPS było wyjątkowo spokojnie.
Pytam ludzi w kolejce o to, dlaczego nie stawiło się wielu chętnych po otrzymanie darmowej żywności, w odpowiedzi słyszę, że: „nie ma po co przychodzić…”, „nie ma nic dobrego do jedzenia, tylko jakiś suchy prowiant!”. „Nie ma mleka ani mąki! Nic nie ma, tylko makaron dają!”.
Pani Mirosława Szalbot potwierdza moje przypuszczenia – „Dzisiaj przyszli Ci, którzy naprawdę potrzebują pomocy. Ci, dla których nawet makaron, czy płatki to produkt, którym nie pogardzą, bo każda forma wsparcia jest dla nich ważna”.

Tym razem, najbardziej potrzebujący mieszkańcy z kartą wydaną przez MOPS mogli liczyć na:
3 opakowania makaronu
1 kawę zbożową
1 kaszę manną
1 opakowanie musli (do wyczerpania zapasów – które skończyły się już w poniedziałek)

Pytam parę w średnim wieku, czy są zadowoleni z produktów, które dostali – „Tak, bardzo. Trzeba się cieszyć ze wszystkiego, co dają. Nam jest potrzebne wszystko i nie będziemy wybrzydzać. Niektórzy marudzą, kłócą się i narzekają na jedzenie, ale my wiemy, że swoje w kolejce trzeba wystać i już. A jedzenie jest bardzo smaczne”.
Ci mili ludzie pokazali mi także „cegiełkę” na rzecz działalności PKPS, którą jak tylko mogą to kupują (kosztuje ona 2 zł.)
Postawa, którą przedstawiła ta para jest godna pochwały i oby jak najwięcej osób, które otrzymują za darmo żywność, była za nią po prostu wdzięczna albo chociaż nie krytykowała tego, co bierze…

Wiele osób, z którymi rozmawiałam narzeka na to, co dostaje. Frustracje te przekładają się na pracowników i wolontariuszy PKPS. Tymczasem osoby, które wydają ta żywność nie maja wpływu na to, co przyjdzie, ponieważ odpowiedzialna jest za to Agencja Rynku Rolnego (ARR).

To, co jest albo nic
To, jakie produkty dostaną ludzie jest wynikiem konkretnego działania w ramach projektu „Dostarczanie nadwyżek żywności najuboższej ludności Unii Europejskiej”(PEAD). W skrócie wygląda to w ten sposób:

W celu realizacji mechanizmu „Dostarczanie nadwyżek żywności najuboższej ludności Unii Europejskiej” Agencja Rynku Rolnego (ARR) organizuje postępowania przetargowe, w wyniku których dokonuje wyboru Przedsiębiorców, którzy dostarczą do organizacji charytatywnych artykuły spożywcze.

Następnie, gotowe artykuły spożywcze dostarczone do organizacji charytatywnych są:
– bezpośrednio dystrybuowane do osób najuboższych,
– przekazywane do dalszej dystrybucji za pośrednictwem innych organizacji charytatywnych (Tak, jak w przypadku sanockiego oddziału PKPS)

Warto zaznaczyć, że w bezpośredniej realizacji mechanizmu „Dostarczanie nadwyżek żywności najuboższej ludności Unii Europejskiej” mogą uczestniczyć wyłącznie uprawnione organizacje charytatywne, aktualnie są to:
– Federacja Polskich Banków Żywności z siedzibą w Warszawie,
– Caritas Polska z siedzibą w Warszawie,
– Polski Komitet Pomocy Społecznej z siedzibą w Warszawie.
(Źródło: www.arr.gov.pl – gdzie można więcej przeczytać o pomocy żywnościowej)

Zmiany logistyczne od zaraz
Niestety, nasz apel o przychodzenie zgodnie z ustalonych harmonogramem, pozostał bez echa…Porządek alfabetyczny jest ogromną logistyczną barierą nie do przejścia. Ludzie przychodzą tak, jak chcą, a wolontariusze i pracownicy nie są w stanie wyegzekwować przychodzenia zgodnie z alfabetem. Konieczne jest wprowadzenie jak najszybciej zmian, które okażą się skuteczne – to powinno być priorytetowym zadaniem PKPS.

Na pewno, akcja rozdawania darmowej żywności, która w całej swej idei ma nieść za sobą pozytywny odbiór, logistycznie kuleje (o czym przekonaliśmy się w październiku), jednak wzajemny szacunek i zrozumienie jest podstawą do tego, aby wszystko się w miarę unormowało.

Na szczęście, listopadowe rozdawanie żywności, przebiegło spokojnie i w kulturalny sposób. Oby, już tak pozostało. Czy tak będzie, przekonamy się w grudniu.

24-11-2011

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)