REKLAMA
REKLAMA

Bolesne oparzenie wędkarza. Mnóstwo barszczu Sosnowskiego nad Sanem! (ZDJĘCIA)

SANOK / PODKARPACIE. Pod koniec czerwca patrol Społecznej Straży Rybackiej w Sanoku prowadził kontrolę nad rzekami San, Osława oraz na łowiskach PZW. Oprócz weryfikacji dokumentów i sposobu łowienia przez wędkarzy, strażnicy przestrzegli szczególnie turystów wypoczywających nad wodą o niebezpieczeństwie połowu ryb w zbyt bliskiej odległości od barszczu. Niestety okazało się, że jeden z nich zdążył się już boleśnie poparzyć.

Niedawno informowaliśmy o dużym okazie barszczu, który wyrósł niedaleko ul. Białorskiej, nad brzegiem Sanu: SANOK: Potężny barszcz Sosnowskiego przy ul. Białogórskiej. Ma 3 m wysokości! (ZDJĘCIA). Po naszej interwencji, ta roślina została wycięta, ale jak się okazuje, problem ma dużo większą skalę.

Nad wodą trzeba uważać. Z barszczem Sosnowieskiego nie ma żartów. Sezon na tę roślinę właśnie się rozpoczął i boleśnie przekonał się o tym jeden z przyjezdnych wędkarzy, który doznał bolesnego poparzenia – relacjonuje Ryszard Rygliszyn, prezes Ligi Ochrony Przyrody w Sanoku oraz komendant Społecznej Straży Rybackiej.

Oparzenie po kontakcie z barszczem Sosnowskiego. Ucierpiał przyjezdny wędkarz, który łowił ryby nad Sanem

Barszcz Sosnowskiego w większych skupiskach rośnie nad rzeką San w rejonie wodociągów w Trepczy, duże jego skupiska są w miejscowości Międzybródź (piaski), czy Mrzygłód pod skałą oraz w Hłomczy. Pojedyncze rośliny i niewielkie ich skupiska można spotkać na całym odcinku Sanu.

Jestem zaszokowany ilością tych roślin na brzegach Sanu. W tym roku barszcz rozsiewa się w zastraszającym tempie na niespotykanym dotąd obszarze. Niedługo wędkarze stracą dostęp do brzegów rzek – alarmuje Ryszard Rygliszyn.

Na profilu Facebook Społecznej Straży Rybackiej w Sanoku nasz rozmówca przedstawił opracowanie na temat barszczu Sosnowskiego. Zawarte w nim informacje mogą bardzo pomóc, a czasem uratować zdrowie. Warto poczytać!

„Wędkarze coraz częściej mają do czynienia z inwazyjnymi gatunkami zwierząt tak wodnych jak i lądowych , które wprowadzono rozmyślnie lub przypadkowo do naszego ekosystemu. Wodnych intruzów przedstawialiśmy już kiedyś na przykładzie ryby – sumika karłowatego, z innych wodnych intruzów – rak pręgowany wart jest osobnego przedstawienia. Z lądowych przybyszów na nasze tereny można dodać norkę amerykańską czy szczura wodnego, ale dziś nie będzie o nich, lecz o roślinie która potrafi wdać się we znaki nieostrożnemu wędkarzowi i spowodować rozległe rany na ciele. Niejeden wędkarz, w tym i autor tego opracowania poznał ją i na długo zapamiętał skutki tego poznania. Mowa jest tu o barszczu Sosnowskiego, który od stosunkowo od dawna zdobywa brzegi Sanu i Osławy w powiecie sanockim. Wielu wędkarzy, którzy potrafią obserwować zmiany nad brzegami rzek w których wędkują. Pierwsze kontakty wynikające z braku znajomości właściwości tego zielska pokazały, że jest to niebezpieczna roślina i groźna dla tych, którzy zetkną się z nią nad wodą.

Sok tej rośliny zawiera związki chemiczne zwane furanokumarynami. Są one obecne w całej roślinie, łącznie z pokrywającymi liście i łodygi włoskami. Służą one do naturalnej obrony rośliny np. przed owadami. Wędkarz wykaszający sobie stanowisko w celu rozłożenia sprzętu, czy rozgarniający ręką rośliny, by dotrzeć nad brzeg rzeki, nawet przy nieumyślnym dotknięciu może zostać poparzony. Przy silnym nasłonecznieniu pod wpływem ultrafioletufuranokumaryny zawarte w soku rośliny ulegają przemianom i powstają z nich substancje o silnie parzącym działaniu. W słońcu wystarczy niewiele czasu by odczuć działanie soków rośliny. Zjawisko takie nazywane jest fototoksycznością. Początkowe silnie zaczerwienione miejsca już na drugi dzień zamieniają się w nabrzmiałe płynem pęcherze. Poparzenia powoduje zarówno kontakt z rośliną (uwaga, parzą wszystkie jej części!), jak i z jej sokiem. W miejscach poparzonych po pewnym czasie (bywa, że nawet po 2 dniach) pojawiają się bąble, przypominające te, jakie mamy po poparzeniu czymś gorącym, rozżarzonym (poparzenia 2 i 3 stopnia), przechodzące czasem we wrzodziejące rany, a w najgorszych przypadkach nawet martwice skóry. Tempo zmian zależy od oddziaływania promieni słonecznych i potu na porażone miejsca. Stan zapalny miejsca poparzonego utrzymuje się kilka dni. W tym czasie nie wolno wystawiać skóry na działanie promieni słonecznych. Poparzenia wywołane przez sok barszczu mogą też prowadzić do tzw. bielactwa, czyli zaniku pigmentu w skórze. Pewnym środkiem zaradczym jest natychmiastowe umycie wodą z mydłem miejsca, którym dotknęliśmy roślinę, lecz niestety, nie usunie to całkowicie, ale nieco złagodzi skutki poparzenia. Soku z rośliny nie neutralizują również środki stosowane do neutralizacji poparzeń chemicznych. Nie wystawiajmy porażonej części ciała na działanie słońca i jak najszybciej uzyskajmy pomoc medyczną w celu maksymalnego złagodzenia skutków poparzenia. Szczególnie jest to ważne gdy sporą cześć ciała narazimy na kontakt z rośliną, w drobnych przypadkach czekają nas kilkudniowe niedogodności, tak jak przy każdych innych poparzeniach. Należy również pamiętać o tym, że w upalne dni rośliny wydzielają lotne olejki eteryczne, które wdychane w większych stężeniach mogą wywoływać zawroty głowy, wymioty, a nawet zaburzenia świadomości. Przed rośliną nie ochroni nas bawełniana koszula, tak więc jeżeli nie musimy, to omijajmy miejsca, gdzie zagradza ona nam dostęp do wody. Jeżeli jednak chcemy ją wykosić, to owińmy przedramię folią i postępujmy ostrożniej niż strażak z gniazdem szerszeni. Sucha roślina, jaką widzimy jesienią, jest również niebezpieczna. Barszcze należy traktować z dużą ostrożnością, unikając w miarę możliwości wszelkiego kontaktu z nimi. Nawet jeżeli po kontakcie z nim mamy małą pamiątkę, to jest ona tak samo bolesna jak na przykład oparzenie rozgrzanym żelazkiem.

Barszcz Sosnowskiego – porady

Styczność z tą rośliną przynosi fatalne skutki nie tylko dla człowieka, ale i wszystkich zwierząt domowych. Leczenie oparzeń nie jest proste. Należy pamiętać, że roślina ta jest bardzo niebezpieczna i nie można bagatelizować jej toksyczności. Diagnoza oparzenia jest w pierwszym momencie trudna, ponieważ wyraźnie oznaki poparzenia nie występują od razu.

Miałeś styczność z tą rośliną? Natychmiast:
1. Dokładnie przemyj wodą z mydłem miejsce styczności z rośliną
2. Skontaktuj się z lekarzem
3. Unikaj słońca przez dwie doby – nawet jeśli tylko podejrzewasz, że miałeś styczność z barszczem. Skóra oparzona i poddana na działanie promieni słonecznych to duże niebezpieczeństwo i może się fatalnie skończyć.

komendant SSR Ryszard Rygliszyn.

 

źródło: Red., Społeczna Straż Rybacka w Sanoku (Facebook)

foto: Społeczna Straż Rybacka w Sanoku (Facebook)

foto nagłówek: zdjęcie poglądowe

07-07-2019

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)