REKLAMA
REKLAMA

Bomby ekologiczne wciąż trują

Historyczne zanieczyszczenia powierzchni ziemi określane również jako tzw. „bomby ekologiczne” wciąż mogą stanowić zagrożenie dla ludzi i środowiska. Organy administracji publicznej nie znają faktycznej skali historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi i zagrożeń jakie wywołują. System ich identyfikacji i usuwania nie funkcjonuje skutecznie ani na szczeblu centralnym ani w samorządach. Użytkownicy tych terenów narażeni są zatem na oddziaływanie szkodliwych dla życia i zdrowia ludzi substancji! Brak wskazania lokalizacji historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi ogranicza możliwość zdefiniowania skali zagrożenia oraz zapewnienia niezbędnych środków finansowych na skuteczne ich usunięcie.

Pomimo obowiązywania od 2001 r. przepisów dotyczących zanieczyszczeń powierzchni ziemi i wprowadzania ich zmian, nadal nierozwiązane pozostały problemy zanieczyszczeń spowodowanych m.in. przez działalność zakładów przemysłowych. W przeważającej liczbie przypadków zamykane zakłady nie miały zapewnionych środków finansowych na usuwanie powstałych w środowisku szkód, spowodowanych emisją zanieczyszczeń do środowiska – alarmuje NIK. 

Ten aspekt pierwszy raz został poddany kontroli. NIK sprawdził organy administracji publicznej, w kompetencjach których, w latach 2014-2018, pozostawały zadania dotyczące historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi: Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska oraz sześć regionalnych dyrekcji i 18 jednostek samorządu terytorialnego. 

Starostowie często nie mają wiedzy o historycznych zanieczyszczeniach ziemi, które występują na ich terenie. W 28,6% badanych starostw powiatowych i urzędów miast na prawach powiatu nie dokonano w ogóle identyfikacji potencjalnych historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi. Natomiast w połowie jednostek, w których podjęto takie działania, realizowano je nierzetelnie. Doprowadzało to często do sytuacji, gdy tzw. „bomby ekologiczne”, o których wiedza na danym terenie była powszechna, nie były wyszczególnione w wykazach. W m.st. Warszawie w dwóch z trzech kontrolowanych dzielnic stwierdzono dokonywanie identyfikacji niezgodnie z przepisami. W 35,7% kontrolowanych jednostek w ogóle nie sporządzono wykazu potencjalnych historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi. Obowiązek prowadzenia przez starostów w latach 2001-2007 oraz przekazania do wojewody rejestru zawierającego informacje o terenach, na których stwierdzono przekroczenie standardów jakości gleby lub ziemi, z wyszczególnieniem obszarów, na których do rekultywacji obowiązany był starosta wypełniło 6 z 14, (tj. 42,8%) skontrolowanych jednostek – wyjaśnia NIK.

Brak wiedzy o występowaniu zanieczyszczeń powoduje, że na tych terenach powstają m. in. inwestycje mieszkaniowe i użyteczności publicznej. Takie sytuacja wystąpiły w czterech z 14 starostw powiatowych i urzędów miast na prawach powiatu (tj. 28,5%). Kontrola wykazała, że część z tych terenów była badana lub przeprowadzono remediację. Stwierdzono jednak dwa przypadki prowadzenia inwestycji na terenach zanieczyszczonych, chociaż w urzędach posiadano wiedzę o występujących tam historycznych zanieczyszczeniach powierzchni ziemi, na których nie przeprowadzono remediacji. Ponadto w ramach opiniowania projektów studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego lub uzgadniania projektów miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, w których planowano inwestycje mieszkaniowe lub użyteczności publicznej, uwagi dotyczące zanieczyszczeń zgłaszano jedynie w czterech z 15 badanych urzędów (tj. 26,7%).

 – Starostowie w większości nie prowadzili w latach 2001-2014 też okresowych badań jakości gleby i ziemi na ich terenie. Okresowe badania jakości gleby i ziemi prowadziło zaledwie 21,4% kontrolowanych starostów oraz prezydentów miast na prawach powiatu. W oczywisty sposób ogranicza to możliwość identyfikacji potencjalnych historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi. W ocenie NIK powodem tych zaniechań była nieznajomość przepisów prawa lub niewłaściwa ich interpretacja, a także ewidentne zaniedbania samorządów – czytamy w przedstawionym raporcie.

Najwyższa Izba Kontroli podkreśla, że docenia inicjatywę tych samorządów (siedmiu z 14 skontrolowanych), które przekazywały mieszkańcom informację o możliwości zgłaszania potencjalnych historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi. Ich zdaniem informowanie społeczeństwa o historycznych zanieczyszczeniach powierzchni ziemi, wobec braku ustawowego obowiązku jest dobrą praktykę.

Warto też zauważyć, że utworzony w 2016 r. przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska rejestr historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi, nie odzwierciedlał stanu faktycznego i obejmował zaledwie 0,012 % całkowitej powierzchni kraju. Na dzień 5 września 2018 r. było w nim 398 wpisów w zakresie potencjalnych historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi i historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi, obejmujących łącznie 3.857,2198 ha. Ponadto w 42,5% wpisów w rejestrze brak było danych wymaganych przepisami co znacznie utrudnia zainteresowanym podmiotom uzyskanie rzetelnych informacji o terenach zanieczyszczonych.

Regionalni dyrektorzy ochrony środowiska prowadzili niewystarczające działania w zakresie usuwania historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi. Tylko jeden z sześciu kontrolowanych dyrektorów przeprowadził remediację (czyli doprowadzenie do stanu, kiedy teren nie stwarza zagrożenia dla środowiska i zdrowia ludzi) zanieczyszczonego terenu). Kontrolerzy stwierdzili przypadki nieprzeprowadzenia remediacji mimo zachodzących ku temu przesłanek. Dotyczyło to m.in. zanieczyszczeń na terenach po zlikwidowanych zakładach przemysłowych będących własnością Skarbu Państwa. Powodem są liczne bariery formalnoprawne, m.in. brak możliwości usunięcia odpadów, zalegających na terenach historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi, co jest konieczne przed podjęciem remediacji.

Z powodu braku zainteresowania beneficjentów żaden z sześciu badanych wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej nie utworzył odrębnych programów dla finansowania likwidacji historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi. W Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej taki program funkcjonował zaledwie pół roku i przewidziano w nim możliwość finansowania łącznego badań gleby i ziemi oraz remediacji. Nie stworzono warunków dla samodzielnego finansowania badań mających na celu potwierdzenie zanieczyszczenia i określenie jego skali, co zdaniem NIK utrudnia identyfikację terenów zanieczyszczonych.

Źródło: NIK

Zdjęcie poglądowe

09-08-2019

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)