REKLAMA
REKLAMA

KAMIL DUDEK: Mój powrót do sportu nie jest przekreślony. Walczę! (ZDJĘCIA)

SANOK / PODKARPACIE. Koszmarny wypadek, dwa miesiące pobytu w szpitalu, teraz żmudna rehabilitacja. Kamil Dudek, zawodnik TravelPL Wilków Sanok wraca do zdrowia, z dnia na dzień notując postępy w rehabilitacji. Marzy o powrocie na boisko i aby osiągnąć ten cel, każdego dnia ciężko pracuje podczas ćwiczeń. Podjął indywidualne nauczanie i w żadnym razie nie zamierza rezygnować ze zdania matury w tym samym czasie, co jego koledzy z klasy. Zapraszamy na wywiad z „Dudim”.

Redakcja Esanok.pl: Kamil jak przebiegało Twoje leczenie zaraz po wypadku?

Kamil Dudek, zawodnik TravelPL Wilków Sanok: Zaraz po moim wypadku najlepszym lekarstwem okazał się czas, bo to on tak naprawdę pokazywał jak zachowa się mój organizm i jakie będę rokowania. Początkowo nie zapowiadało się dobrze, jednak z każdym dniem, a potem tygodniem lekarze ze zdumieniem przypatrywali się mojemu przypadkowi i bardzo się dziwili, jak to możliwe, że stan mojego zdrowia tak szybko się poprawia.

Esanok.pl: Kiedy wyszedłeś ze szpitala i jak przebiega Twoja rehabilitacja teraz?

K.D.: Po prawie dwumiesięcznym pobycie w szpitalu, w tym ponad miesięcznym pobycie na oddziale rehabilitacyjnym, z lecznicy wyszedłem o własnych siłach. Było to w połowie grudnia. Obecnie mam codzienną 2-godzinną rehabilitację w domu, dodatkowo dużo ćwiczę sam. To daje naprawdę świetnie i szybkie efekty, choć nie można też ze wszystkim przesadzać.

Esanok.pl: Jakie są rokowania co do Twojego powrotu do pełni sił i do uprawiania sportu?

K.D.: Co do rokowań to na ten moment wszystko idzie w bardzo dobrym kierunku. Sport zawsze był jest i będzie w moim życiu, także na pewno powrót do gry w unihokeja nie jest przekreślony.

Esanok.pl: Podczas meczów z Szarotką i Góralami, Twój Klub we współpracy z Fundacją Czas Nadziei prowadził zbiórkę pieniędzy na drogie leczenie i rehabilitację. Uzbierano niespełna 2000 zł. Czy to był ważny dla Ciebie gest? Czy kibice, koledzy udzielają Ci wsparcia?

K.D.: Jeśli chodzi o zbiórkę pieniędzy, to nie pozostaje mi nic innego jak ukłonić się w stronę kibiców, drużyny Szarotki, Fundacji Czas Nadziei, kolegów z Wilków, jak i wszystkich, którzy przyczynili się do tego gestu. Jest to dla mnie niezmierzone wsparcie, przede wszystkim psychiczne. Spokojnie mogę nazwać Sanok, moim drugim domem. Rzesza osób interesowała się moim stanem zdrowia, czy to bezpośrednio zwracając się do mnie, czy pytając przyjaciół z drużyny Wilków. Chciałbym też podziękować całej społeczności unihokejowej w Polsce, a w szczególności reprezentacji Polski seniorów za bezcenny dla mnie prezent w postaci koszulki z autografami każdego z zawodników.
Widok całej watahy Wilków w koszulkach z napisem „Dudi jesteśmy z Tobą” zostanie w mojej pamięci naprawdę na zawsze. Jeszcze raz dziękuje z całego serca wszystkim.

Esanok.pl: Tak samo jak na boisku, tak i w życiu prywatnym jesteś człowiekiem bardzo ambitnym. Mimo trudu codziennej rehabilitacji, podjąłeś się zdawania w tym roku matury, podobnie jak Twoi rówieśnicy, koledzy z klasy. Czy ciężko jest godzić naukę z wytężoną pracą nad powrotem do zdrowia?

K.D.: Tak, podjąłem się zdawania matury, ponieważ przekładanie egzaminu na kolejny rok, patrząc na mój stan zdrowia, byłoby bez sensu. Wydaje mi się, że nie jest ciężko pogodzić naukę z rehabilitacją. Mam indywidualne nauczanie, przychodzi do mnie nauczyciel, z którym omawiamy program. Mimo, że nie uczęszczam na zajęcia z rówieśnikami i nie mam bezpośredniego kontaktu z nauką w szkole, to chciałem postawić wszystko na jedną kartę, skupiając 100% swojej uwagi na rehabilitacji i nauce.

Esanok.pl: Kiedy będziemy mogli zobaczyć Cię w Sanoku?

K.D.: Chciałem pojawić się na ostatnich meczach Wilków rywalizujących z Tychami, jednak pogoda pokrzyżowała mi plany związane z transportem. Myślę, że zasiądę na trybunach podczas zbliżającej się fazy play-off ekstraligi. Z pewnością będę dopingował sanocką „Watahę”.

Kamil Dudek z założonym gorsetem, który pomaga w rehabilitacji

foto: Tomasz Sowa, archiwum prywatne

19-01-2019

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)