Buddyzm Diamentowej Drogi w Bazarze Sztuki

SANOK. Wczoraj (11 bm.), Bazar Sztuki dał wszystkim dociekliwym niecodzienną okazję do bliższego poznania historii, zasad buddyzmu. Prezentacja filmu wprowadzająca w tematykę a następnie wykład nauczyciela buddyzmu spotkały się z wielkim zainteresowaniem Sanoczan.

Metody, jakimi posługuje się buddyzm Diamentowej Drogi pomaga prowadzić ludziom świadome, dobre, a przede wszystkim radosne i szczęśliwe życie. Praktykujący buddyzm to osoby, które mają normalne życie, rodzinę, pracę. Wizyta w Sanoku i wykład nauczyciela z Opola były tego potwierdzeniem. Kultura tybetańska i styl życia mnichów to tylko mit.
– Jesteśmy grupą przyjaciół praktykujących buddyzm „Diamentowej Drogi” w Rzeszowie. Wykłady takie jak ten odbywają się cyklicznie w różnych miastach, w ośrodkach buddyzmu, których w kraju jest sześćdziesiąt. Interesujemy się dharmą czyli naukami Buddy. Postanowiliśmy zorganizować taką projekcję filmu i do udziału zaprosiliśmy nauczyciela buddyzmu Diamentowej Drogi z Opola – opowiadał Piotr Śmiałek.

Grzegorz Kuśnierz jest magistrem filologii angielskiej Uniwersytetu Opolskiego, podróżnikiem, tłumaczem literatury buddyjskiej. Obecnie pracuje nad doktoratem z anglojęzycznej poezji buddyjskiej.
– Nauczycielami buddyzmu są osoby, które go praktykują buddyzm już od dłuższego czasu; nauki Buddy wpływają na ich życie i to widać. Mają poprzez to swoiste „prawo” do opowiadania o tym wszystkim zainteresowanym – dodaje pan Piotr.

Takim właśnie nauczycielem poproszonym przez Lamę Ole Nydahla – jednego z pierwszych zachodnich uczniów XVI Karmapy, do opowiadania o buddyzmie jest Grzegorz Kuśnierz. Podróżuje on po Polsce, prowadzi wykłady i uczy medytacji Diamentowej Drogi.

Bazar Sztuki zgromadził wczoraj sporą liczbę słuchaczy, którzy z dużym zainteresowaniem słuchali wykładu nauczyciela buddyzmu. Przyjęcie go przez Sanoczan było ciepłe, życzliwe. Po wykładzie najczęściej padającym pytaniem było to, gdzie znajdują się najbliższe ośrodki buddyzmu. Oprócz tych w Rzeszowie i Krośnie, szukać należałoby ich gdzieś w Bieszczadach, odpowiadano.

Joanna Bryndza