REKLAMA
REKLAMA

Mieszkance Bykowiec zatrzymano dowód na granicy, bo policjant z Torunia popełnił „czeski błąd”

SANOK /PODKARPACIE. Mieszkanka podsanockich Bykowiec w lipcu wybrała się wraz z mężem na pielgrzymkę do Medjugorje. Jednakże na granicy chorwacko-bośniackiej kobietę zatrzymano i zabrano jej dowód osobisty. W dalszą podróż wyruszyła dopiero wtedy, gdy zapłaciła karę wynoszącą 156 euro. Okazało się, że zajście na granicy spowodował „czeski błąd” popełniony przez toruńskiego policjanta. Czy policja zwróci kobiecie pieniądze?

Dorota Mękarska

Pani Józefa przez 9 lat posługiwała się dowodem osobistym wystawionym przez wójta gminy Sanok. Nigdy nie było z tym dokumentem żadnych problemów. Dlatego też spokojnie okazała go strażnikowi granicznemu na chorwacko-bośniackiej granicy, gdy jechała do Medjugorje. Ku jej zaskoczeniu okazało się, że dowód figuruje w bazie danych Interpolu. Bośniaccy funkcjonariusze graniczni wezwali policję i zatrzymali autokar, którym kobieta podróżowała.

Zamieszanie skończyło się zarekwirowaniem felernego dowodu. W jego miejsce wystawiono tymczasowy dokument tożsamości. Naliczono również karę 156 euro. Pani Józefa mogła się udać w dalszą podróż dopiero po jej uiszczeniu. W podróży powrotnej posługiwała się już paszportem.

Kobieta bardzo mocno przeżyła to zajście, gdyż była to jej pierwsza podróż zagraniczna. Emerytce trudno też było pogodzić się z wysokością kary finansowej, tym bardziej, że nie wiedziała, dlaczego została ukarana.

Dowód tożsamości jest w porządku

Dlatego też po powrocie do domu udała się do do Urzędu Gminy w Sanoku, gdyż podejrzewała, że dokument wydany przez wójta zawierał pomyłkowo zakodowane tajne dane.

Urząd Gminy w Sanoku zwrócił się do Departamentu Spraw Obywatelskich Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gdzie ustalono, że dowód pani Józefy jest prawidłowo wystawionym dokumentem tożsamości. Równocześnie Urząd Gminy poinformował mieszkankę Bykowiec, że nie może jej zapewnić zwrotu utraconego dokumentu, jak również zapłaconej przez nią kary.

Podejrzewamy, że zatrzymanie dokumentu i straszenie Interpolem było bezprawne i mogło wynikać z chęci wyłudzenia pieniędzy. Granica chorwacko-bośniacka, jak i sąsiednie, są trudnym terenem. Z wiedzy, jaką posiadamy, już nieraz dochodziło tam do różnych incydentów, które z prawem nie miały nic wspólnego – na takim stanowisku stanął Urząd Gminy, polecając pani Józefie zwrócić się w tej sprawie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Po nitce do Torunia

Pani Józefa postąpiła zgodnie z radą. Napisała do Departamentu Konsularnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie. Zwróciła się również do Komendy Głównej Policji w Warszawie o wyjaśnienie przyczyn rejestracji jej dowodu w policyjnej bazie. Odpowiedź nadeszła zadziwiająco szybko.

Biuro Międzynarodowej Współpracy Policji KGP poinformowało ją, że rejestracji w Krajowym Systemie Informacji Policyjnej jej dokumentu tożsamości dokonał Komisariat Policji w Toruniu.

Mieszkanka Bykowiec wystosowała więc pismo do Torunia. 7 października b.r. otrzymała wiadomość, że jej dowód tożsamości został zarejestrowany przez funkcjonariusza Wydziału Kryminalnego KP Toruń-Śródmieście już w 2008 roku. Stało się to w wyniku zgłoszenia kradzieży dowodu osobistego o serii APF. Podczas rejestracji funkcjonariuszowi przytrafił się tzw. czeski błąd. Zamiast dowodu o serii APF, zarejestrował dokument o serii AFP. Pech chciał, że seria i numer pokrywały się z dokumentem mieszkanki Bykowiec.

Policja poinformowała panią Józefę, że po złożeniu skargi jej dowód został natychmiast wyrejestrowany z bazy dokumentów utraconych.

Za wszelkie utrudnienia związane z tą sprawą przepraszamy – napisał naczelnik Wydziału Kryminalnego Komisariatu Policji Toruń-Śródmieście.

Kto mi zwróci pieniądze?

Pani Józefa przyjmuje przeprosiny. Ma jednak konkretne żądania.

Dowiedziałam się, dlaczego zatrzymano mnie na granicy i zarekwirowano mój dowód – mówi z ulgą. – Ale to nie koniec sprawy. Zapłaciłam z nie swojej winy wysoką karę. Kto mi ją teraz zwróci?

Funkcjonariusz wyznaczony do tej sprawy nie chce jednak zabierać głosu w kwestii pieniędzy.

Nie jestem w tej chwili w stanie wskazać organu, który może zrekompensować koszty zapłaconej kary – podkreśla. – Petentka powinna napisać pismo w tej sprawie do komendanta Komisariatu Policji Toruń-Śródmieście.

A co z dowodem zarekwirowanym przez strażników granicznych? Departament Konsularny Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie milczy w tej sprawie, a dowód za rok traci ważność. Pani Józefa może jednak już teraz zgłosić w Urzędzie Gminy Sanok chęć jego unieważnienia i usunięcia z obiegu. Otrzyma wtedy nowy dokument tożsamości. Jeśli jednak pojedzie ponownie za granicę, będzie legitymować się tylko paszportem. Bo ten na pewno jest w porządku.

 

Zobacz także: To miała być podróż życia. Mieszkanka Bykowiec na granicy potraktowana jak przestępca

 

foto: sxc.hu

16-10-2013

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)