REKLAMA
REKLAMA

Przebudowa drogi wojewódzkiej Zagórz-Komańcza. Dlaczego doszło do paraliżu na zagórskim odcinku? (FILM)

Przebudowa drogi wojewódzkiej Zagórz-Komańcza. Dlaczego doszło do paraliżu na zagórskim odcinku? (FILM)

ZAGÓRZ / PODKARPACIE. Osiem miesięcy trwa już przebudowa drogi wojewódzkiej Zagórz-Komańcza. Końca remontu, który miał trwać 12 miesięcy, jednak nie widać. Wytrzymałość ludzka jest na wyczerpaniu, a zapowiada się, że mieszkańcy tych gmin będą musieli się uzbroić się w jeszcze większą cierpliwość.

Dorota Mękarska

– Wrze, k… praca, wrze – krzyczy mieszkaniec Zagórza wskazując na kilku pracowników, którzy krzątają się na zagórskim odcinku.

– To jest jakaś masakra, zróbcie coś z tym! – woła widząc naszą kamerę kierowca auta przejeżdżającego jednym pasem ruchu.

– Jak można było tak rozgrzebać drogę, gdy nic się nie robi – denerwuje się mieszkaniec powiatu sanockiego. – Dużo jeżdżę po Polsce i takiej przebudowy jeszcze nie widziałem.

Miłe początki, a potem „ pod górkę”

Remont drogi Zagórz-Komańcza to największa w południowej części woj. podkarpackiego inwestycja drogowa. Jego mieszkańcy na modernizację drogi czekali prawie 30 lat.

Od początku inwestycja miała „pod górkę”, choć zaczęło się bardzo optymistycznie – wpisaniem jej do Wieloletniego Planu Inwestycyjnego i zabezpieczeniu 80 mln zł na ten cel.

– Prace projektowe rozpoczęto jeszcze w 2009 roku – podkreśla Adam Maternia, dyrektor Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Rzeszowie. – Jednakże na etapie projektowania pojawiły się problemy z uzyskaniem decyzji środowiskowej.

W 2010 roku organizacja ekologiczna Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot złożyła zażalenie na wydaną decyzję administracyjną do głównego dyrektora ochrony środowiska w Warszawie. Pracownia podniosła, że nie wykonano oceny oddziaływania tej inwestycji na środowisko. Dyrektor zażalenie oddalił, ale ekolodzy broni nie złożyli, gdyż ich zdaniem brak raportu środowiskowego stanowił rażące naruszenie prawa przez regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Rzeszowie, a pośrednio także inwestora, czyli Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich w Rzeszowie. Odwołali się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten ich skargę też oddalił. Wtedy zwrócili się do NSA

NSA uznał jednak zarzuty ekologów za zasadne i nakazał przeprojektować określone odcinki drogi. To spowodowało wzrost planowanych kosztów remontu drogi z 80 mln zł do kwoty 121 mln zł. Sejmik Samorządowy dodatkowe pieniądze na szczęście przyznał.

Wzrost kosztów nie był jedyną konsekwencją problemów z decyzją środowiskowa.

– Wystąpiło15 miesięczne opóźnienie. W tej sytuacjo dopiero w październiku nastąpiło rozpoczęcie prac przez Budimex – dodaje dyr. Maternia.

Tak trudnych robót jeszcze na Podkarpaciu nie realizowano

Przebudowywany jest 28 kilometrowy odcinek. Prace prowadzone są nie tylko na samej drodze, ale również na 10 obiektach mostowych.

– To niełatwa inwestycja. Tak trudnych robót na Podkarpaciu jeszcze nie realizowano – nie kryje dyrektor PZDW. – Prowadzona jest „ pod ruchem”. To rodzi niezadowolenie społeczne. Do projektu wprowadzono już 32 zmiany, tak by budowa funkcjonowała, a ruch mógł się odbywać.

Do użytku droga Zagórz-Komańcza miała być oddana jesienią bieżącego roku.

Budimex schodzi z placu robót!

Od kilku tygodni widoczne jest jednak wyraźne spowolnienie prac na zagórskim odcinku Co raz miejscową społeczność obiega alarmująca informacja: Budimex schodzi z placu robót!

Na samorządowcach skrupia się złość i zniecierpliwienie mieszkańców gmin, którzy na co dzień muszą borykać się z ruchem wahadłowym, wydłużonym czasem jazdy i dziurami w drodze. Co rusz wybuchają jakieś protesty, które trzeba gasić.

– Kontrakt jest podpisany na 12 miesięcy, praca trwa już 8 miesięcy, a wykonano około 1/4 prac drogowych – ocenia zagórski radny Roman Czech, który fotograficznie dokumentuje przebieg inwestycji.

Jak przyjdzie śnieg będzie tragedia!

Największy postęp prac widać na obiektach mostowych, przy których roboty realizowane są zgodnie z harmonogramem. Niestety tak dobrze sytuacja nie wygląda na samej drodze.

Radny Czech potrafi w ciągu jednego dnia kilka razy przejechać zagórski odcinek. Na pokazanych przez niego zdjęciach, w oczy rzuca się mała liczba pracowników zatrudnionych na pierwszym „wahadle”

– Budimex powinien w tej chwili rzucić wszystkie siły na odcinek w Zagórzu, bo jak przyjdą opady śniegu, to będzie tragedia – wybiega w przyszłość samorządowiec.

W Zagórzu słychać pogłoski, że Budimex gra na zwłokę, wyszukując przeszkody w prowadzeniu inwestycji.

– Wszyscy wiedzą, że mają na karku autostradę A4 – przypomina jeden z mieszkańców miasta.

– Podejrzenie, że chcemy wydłużyć kontrakt przeczy naszym statutowym założeniom – podkreśla dyr. Andrzej Nohel z Budimexu. – Na budowie pracuje teraz 450 ludzi i 130 jednostek transportowych.

Na tej drodze zderzyły się dwie epoki

Patrząc na te liczby, trudno podejrzewać, by firma świadomie ociągała się z prowadzeniem inwestycji. Dlaczego więc prace na zagórskim odcinku zostały wstrzymane?

– Problem jest w „dzikich” podłączeniach – wyjaśnia radny Czech. – Budimex mówi, że nie będzie ich usuwał.

– Na tej drodze zderzyły się dwie epoki. Bazujemy na strukturze drogowej w która powstawała w latach 50. 60. i 70. – wyjaśnia Marek Szpara z PZDW. – W tamtych czasach obowiązywało inne prawo. Dzisiaj działamy w oparciu o prawo unijne i unijne dofinansowanie, które musi być rozliczone. Obowiązuje nas ustawa o drogach, która jednoznacznie mówi, że zakazuje się wprowadzania wód opadowych do rowów, czy kanalizacji.

Efektem „wolnej amerykanki” z ubiegłego wieku, są nielegalne z punktu widzenia dzisiejszego prawa podłączenia, zarówno burzówki, jak i kanalizacji sanitarnej oraz podłączenia energetyczne i gazowe. Nie są one ujawnione na mapach. A to na u ich podstawie projektant opracował projekt przebudowy drogi. Co można dzisiaj z tymi nielegalnymi podłączeniami zrobić?

Wydawałoby się, że najprościej będzie zabetonować wszystkie „dzikie” rury.

To rozwiązanie, szczególnie w przypadku burzówki, bo kanalizację sanitarną trzeba po prostu odciąć, nieść jednak za sobą bardzo poważne konsekwencje, np. dla odwodnienia dróg i ulic przylegających do drogi wojewódzkiej. Problem musi być więc rozwiązany kompleksowo.

Może to zrobić jedynie projektant, firma Promost, wprowadzając zmiany do projektu.

Wystąpił już o to wykonawca, a także inwestor.

Za tydzień sprawa zagórskiego odcinka będzie rozwiązana?

Jak informuje dyr. Maternia pracownia projektowa już na takim rozwiązaniem pracuje.

– Według mnie tydzień czasu i sprawa będzie rozwiązana – dodaje dyrektor PZDW. – Wydamy wówczas polecenie wykonawcy, by realizował prace we wskazanym wymiarze.

Jest więc nadzieja, że prace na zagórskim odcinku niebawem ruszą ponownie, a zapowiadany dzisiaj sierpniowy termin położenia bitumicznej nakładki po prawej stronie, będzie zrealizowany.

Nie mniej jednak wszystkie te problemy położyły się cieniem na terminie oddania drogi do użytku. Inwestor na razie nie ujawnia, o ile może on być wydłużony.

 

24-06-2013

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)