SANOK / PODKARPACIE. Znamy już wyniki przeprowadzonego na zlecenie miasta audytu w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Zastrzeżeń jest wiele. Powala zwłaszcza kwota, jaką miasto dopłaca do utrzymania ośrodka. Rocznie to ponad 5 mln zł!
– Gdyby to była spółka z o. o. to nie mogłaby istnieć, bo musiałaby się bilansować na koniec roku. My do MOSiR-u dopłacamy, a MOSiR nie robi nic, żeby przyciągnąć kontrahentów! – podkreśla Tadeusz Pióro, burmistrz Sanoka.
Zaskoczenia nie było. Jak można było się łatwo domyślić, audyt negatywnie ocenił działalność MOSiR-u.
Zarzuty odnoszą m.in. do: niepełnej realizacji zadań statutowych, braku inwentaryzacji aktywów i pasywów oraz funkcjonowania kadry kierowniczej, której jest… za dużo.
– Ktoś zajmuje się jednym „obiekcikiem” i już jest nazywany kierownikiem – mówi Pióro. – Kadra kierownicza liczy 9 osób, a cała załoga składa się z 50 osób – zaznacza.
fot. Witold Święch
Ponad 14 tys. zł dopłaty dziennie z „kieszeni” miasta
Największe zastrzeżenia odnoszą się jednak do „braku skutecznych działań zmierzających do zwiększenia przychodów i pozyskania środków pieniężnych”.
– Działalność MOSiR-u w 2014 roku przynosiła roczną stratę w kwocie 5 mln 389 tys. 115 zł. Średnio każdy dzień funkcjonowania przynosił stratę 14 tys. 764 zł! – wskazuje burmistrz.
Co więcej, nie dość, że w MOSiR-ze dział promocji i sprzedaży nie był obsadzony, to nikt też z załogi nie przejął tych obowiązków. Właśnie między innymi to mogło wypłynąć na zaskakująco niski poziom przychodów MOSiR-u i problemy z utrzymaniem się.
Władze Sanoka zwracają również uwagę na niewykorzystany potencjał hotelu będącego częścią ośrodka. Średni roczny poziom obłożenia hotelu wynosił zaledwie 22 proc.
– Odbieramy to tak, że MOSiR utrzymuje tylko i wyłącznie miasto. Właściwie wychodzi on z założenia, że nie trzeba się starać o jakiekolwiek dochody, bo i tak czy tak to wszystko pokryje – mówi Tadeusz Pióro. – Oczekujemy, że ktoś wreszcie zacznie tam ściągać kontrahentów, a nie liczyć tylko na miasto. Miasto już więcej nie będzie dawało pieniędzy.
Dyrektor MOSiRu ma 7 dni na zapoznanie się z audytem i przygotowanie pisemnych zastrzeżeń.
Czekamy na wyniki audytu UM
Audyt został zlecony zewnętrznym podmiotom, bowiem wyszedł na jaw m.in. bałagan w dokumentacji.
– Pojedyncze dokumenty do tej pory znajdowane są przypadkiem w różnych miejscach. Jeden dokument był u mnie, inne w szafce u burmistrza Olejko. Brakuje dokumentów spółek. Nie mam pretensji do zarządów, ale do tego, że w urzędzie nie było wydziału, który by się tym zajmował i to nadzorował – mówi Pióro.
Nie ma jeszcze finalnego wyniku audytu, który został przeprowadzony przez lubelską firmą w samym urzędzie miasta.
O sprawie będziemy informować szerzej.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz