LESKO24.PL: Myśliwy zabił wilczycę. Leśnik ją oskórował. Obaj staną przed sądem
LESKO24.PL / PODKARPACIE. Myśliwy ze Śląska został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową w Lesku o zabicie wilczycy w Bieszczadach oraz o kradzież trofeów. Grozi mu do 5 lat więzienia. Przed sądem stanie również podleśniczy z Nadleśnictwa Lesko, który według prokuratury miał oskórować zwierzę. Będzie odpowiadał za pomocnictwo.
Dorota Mękarska
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Proces będzie toczył się w Ośrodku Zamiejscowym w Ustrzykach Dolnych leskiego Sądu Rejonowego.
Czterech polowało, dwóch jest oskarżonych
Do zdarzenia doszło w dniu 24 stycznia 2016 r. w Żernicy w gminie Baligród. Przypadkowy myśliwy natknął się na czterech kolegów po fachu zdejmujących z wilka skórę. Trzem myśliwym ze Śląska towarzyszył podleśniczy z Nadleśnictwa Lesko. Świadek powiadomił policję, Straż Leśną oraz przedstawiciela Polskiego Związku Łowieckiego.
Przeprowadzono sekcję zwłok zwierzęcia, która wykazała, że dwuletnia wadera zginęła od kuli. Ustalono ponadto, że to przedsiębiorca z powiatu częstochowskiego miał zastrzelić zwierzę, a podleśniczy je oskórował i przewoził autem. W tej sytuacji prokuratura oskarżyła dwóch myśliwych.
– W stosunku do dwóch pozostałych nie było podstaw do postawienia zarzutów – informuje Edward Martuszewski, zastępca prokuratora rejonowego w Lesku.
Głównego sprawcę oskarżono o spowodowanie szkody poprzez zabicie zwierzęcia będącego pod ochroną gatunkową oraz z art. 278 kk za kradzież skóry i czaszki wilka. To właśnie za ten drugi czyn grozi wysoka kara do 5 lat pozbawienia wolności. Leśnika oskarżono o pomocnictwo.
– Doszło do wyjątkowej sytuacji – podkreśla Grzegorz Bożek z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, redaktor naczelny „Dzikiego Życia”.
– Po raz pierwszy mamy świadka procederu zabijania wilków, który choć pochodzi z tego środowiska, zdecydował się ujawnić sprawę. Wreszcie udało się dowieść, że taki proceder istnieje, choć bardzo ciężko jest namierzyć sprawcę. To jest krok do przodu.
Podwójna logika i podwójne standardy
Jak informuje Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, która od początku monitoruje ten przypadek, PZŁ dotychczas nie wyciągnął konsekwencji dyscyplinarnych wobec podejrzanych. Oczekuje na prawomocny wyrok. Jednakże zawieszony w prawach członka Koła Łowickiego „Ryś” w Lesku został świadek, który ujawnił całą sprawę.
– Mamy kontakt ze świadkiem. To etyczny myśliwy – podkreśla Radosław Ślusarczyk, prezes Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
– Gdy został zawieszony w prawach członka koła łowieckiego, odwołał się. Rozpętała się burza medialna, więc go odwiesili, ale kilka tygodnie temu został znowu zawieszony, choć nic złego nie zrobił. A tam gdzie są mocne argumenty, mówi się że nie ma prawomocnego wyroku. To jest podwójna logika i podwójne standardy. To jest trochę tak jak w mafii: swoich będziemy bronić do upadłego.
– Myśliwi powinni wykluczyć ze swojego grona ludzi, którzy łamią prawo, by pokazać że to środowisko respektuje przepisy – dodaje Grzegorz Bożek.
Ekolodzy uważają, że ta sprawa może mieć wpływ na przebieg dyskusji dotyczącej przywrócenia polowań na wilki.
– Jeśli dojdzie do tego, że oskarżeni unikną kary, to będzie jeden z argumentów za przywróceniem odstrzału – uważa redaktor naczelny „Dzikiego Życia”.
– Okaże się, że można zrobić coś co jest niezgodne z prawem i nie ponieść za to konsekwencji.
Wilki giną od kul
– Wiedza, że poluje się na wilki funkcjonuje w środowisku myśliwych. Uważamy, że kłusownictwo, po wypadkach komunikacyjnych, stanowi drugą przyczynę śmiertelności wśród tych drapieżników– dodaje Ślusarczyk i przytacza przykłady z tego roku.
W styczniu znaleziono martwego wilka w Wigierskim Parku Narodowym. Podejrzewano, że został zastrzelony przez konkretnego myśliwego, zabezpieczono nawet jego broń, ale po kilku miesiącach Prokuratura Rejonowa w Sejnach umorzyła sprawę, gdyż pocisk był zniekształcony.
1 sierpnia b.r. Bieszczadzki Park Narodowy poinformował, że w Pieninach zastrzelono Freję – wilczycę, której w BdPN założono obrożę telemetryczną. Zwierzę zginęło od kuli w dniu 9 lipca na terenie wsi Biała Woda, w miejscu, gdzie znajduje się paśnik i lizawka. Sprawa trafiła do prokuratury.
– To są bardzo niepokojące sygnały – dodaje prezes Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
– Dlatego będziemy się przyglądać procesowi. Podejmiemy kroki, by sąd przyznał nam status obserwatora społecznego.
– Wilk jest pod ścisłą ochroną gatunkową – podkreśla Grzegorz Bożek.
– Naszym zadaniem jest go chronić, a gdy dojdzie do przypadku kłusownictwa zadaniem państwa jest ukarać sprawców.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz