Mustang w końcu zawitał również w Polsce
Myślałeś, że Mustangiem jeździ się wyłącznie w Ameryce, chyba że przed telewizorem, ewentualnie z padem w ręce? O dziwo – już nie! Od 2016 roku entuzjaści sportowych samochodów po naszej stronie Pacyfiku mogą usłyszeć warkot modeli Fastback i Convertible z 5-litrowym silnikiem V8 lub 2,3-litrowym EcoBoost. Co jednak najciekawsze – możemy je również zakupić w polskich salonach Forda. I to od zaraz.
50-letnia podróż za ocean
Premiera Forda Mustanga w Europie to ogromny przełom. Jest to idealny pomysł na uczczenie 50-tych urodzin tej marki. Najstarszy, dopuszczony do publicznego obiegu pradziadek współczesnego modelu zabłysnął przecież na amerykańskich drogach już w 1966 roku. I to w jakim stylu! Mowa nie tylko o walorach auta, ale też o jego sprzedaży. Marketing, który urządzono Mustangowi miał swoje początki już w roku 1964. Ford zadecydował wtedy, że od 9 marca każdy salon, w każdym ze zjednoczonych stanów musi posiadać przynajmniej jeden model nowego auta. Należy nadmienić, że jego typ jest bardzo ważny – celował w niszę sportową, dotąd zmonopolizowaną przez Chevroleta Corvette. Zupełnie nowy pony car (z czasem powoli rosnący do współcześnie przypisywanej mu rangi muscle cara) był też przeciwwagą dla europejskich, popularnych w latach 60. wozów GT. Ford Mustang szybko znalazł wielbicieli, a dzięki reklamie w prasie i radiu, jego nazwa wkrótce znalazła się na ustach wszystkich zainteresowanych wtedy motoryzacją. W końcu dzień przed premierą, 16 kwietnia nadano reklamę telewizyjną, którą obejrzało aż 29 milionów Amerykanów, a 22 tysiące z nich już pierwszego dnia złożyło zamówienie. Dziś w Europie możemy obserwować trend bardzo podobny – Mustang trzykrotnie wyprzedził Toyotę w statystykach sprzedaży i przez długi czas utrzymywał się w czołówce samochodów sprzedawanych w Niemczech, jako pierwszy spośród marek, które nie są dla tego kraju rodzimymi. Sukces ma prawo bytu po pół wieku nie tylko ze względu na nostalgię, o której za moment, ale przede wszystkim dzięki zaletom samego auta, które przeżyło 6 głównych edycji z niezliczonymi wariantami i polityki Forda względem tej linii.
Przez pryzmat wspomnień
Ford Mustang to legenda. Żeby zrozumieć jego globalny fenomen, który ogarniał ówczesnych gentlemanów i zwykłych chłopców, musimy odrobinę cofnąć się w czasie. Pierwszym pełnym klasy i wdzięku „aktorem” był 67 Shelby GT500, którego prawie 10-minutowy pościg w filmie Bullitt przeszedł do historii kina jako jeden z najbardziej niesamowitych widoków tamtego okresu na srebrnym ekranie. Większość na pewno kojarzy postać Bonda – prawdziwy fan nie powinien ominąć filmu „Diamenty są wieczne” (ang. Diamonds Are Forever), w którym agentowi dobrano Mustanga Mach I – auto prawdziwego faceta. Nie wszyscy jednak gustują w kinie ubiegłego wieku, dla miłośników rocka ciekawą anegdotą może być, że w teledysku do piosenki Don’t Cry zespołu Guns N’ Roses wspaniała solówka grana jest właśnie na Mustangu. Młodsze pokolenie, które zamiast napawać się autem poprzez oglądanie, woli wziąć sprawę w swoje ręce, ma do dyspozycji szereg gier komputerowych na wielu platformach. Osoby, które sceptycznie podchodzą do gier wideo omija randka z Mustangami m.in. w Project Cars, Need For Speed czy Test Drive Unlimited. Na wyróżnienie ze względu na ilość dostępnych do jazdy modeli zasługuje zdecydowanie Forzy Motosport 2, gdzie mamy do dyspozycji takie cacka jak 1968 GT500 King of Road, 1970 Ford Mustang Boss 429, 2000 Ford Mustang Cobra R , 2006 Shelby GT500 i inne.
To, co lubimy najbardziej
Wspomniana już historia sukcesu Mustanga, gdyby oparta była wyłącznie na marketingu i reklamie we wszelkich dostępnych formach masowego przekazu, nie dałaby rady utrzymać się zbyt długo jako liczący się na rynku filar Forda. To, czym wyróżniał się od samego początku Mustang to podejście do klienta, a konkretnie ustalenie, że jego decyzja jest najważniejsza. W tej kwestii nie zmieniło się nic. Na stronie www.ford.pl/Samochody_osobowe/Mustang możemy samodzielnie tak zadecydować o parametrach auta, by idealnie dopasowało się do naszych potrzeb. Nie pozbędziemy się (bo po co mielibyśmy?) jedynie napawających nostalgią trójwymiarowych tylnych lamp i charakterystycznej osłony chłodnicy. Do wyboru mamy 7 kolorów nadwozia w dwóch typach – stuprocentowo opływowy Fastback i efektowny Convertible ze składanym dachem. Kiedy już napatrzymy się na ten piękny wóz z zewnątrz, warto zajrzeć do środka, gdzie czeka nas minimalistyczny, lecz elegancki panel. Jeżeli taka będzie nasza wola, zainstalowane zostaną manetki, czyli błyskawiczny sposób na zmianę biegu w iście sportowym stylu. Przekładnię otrzymamy wedle uznania w wersji ręcznej lub automatycznej. Decydującym wyborem będzie jednak silnik – 5,0 l V8 o mocy 421 KM i na pewno za każdym razem pozostawi po sobie niezłe wrażenie, zaś benzynowy 2,3 l Ecoboost mimo budowy wykorzystującej 4 cylindry, do 100 km/h rozpędza się w prawie 6 sekund, bo drzemie w nim też niebagatelna moc 317 KM. By jednak odpowiednio korzystać z takich osiągów potrzebna jest odpowiednia sterowność, na którą zwykle narzekają właściciele aut sportowych. Tu mamy do czynienia z wielowahaczowym zawszeniem zapewniającym lepsza kontrolę pojazdu. Spokojnie możemy parkować na nierównych powierzchniach dzięki układowi ułatwiającemu ruszanie ze wzniesień, a z układem wspomagania kierownicy EPAS, który inteligentnie dopasuje się do aktualnej prędkości, zwiększy się opór w trakcie skręcania.
Dołącz do wielbicieli i właścicieli Mustangów już dziś. Nie próbuj tylko łatać przeznaczonych na złomowanie powypadkowych kłębków nieszczęść, które sprowadzane z Ameryki kosztują po niemal 100 tys. zł. Zainwestuj w komfort nowości prosto z salonu, w końcu za auto o takiej mocy ceny te są wyjątkowo niskie – dla Ecoboost 2,3 l w nadwoziu Convertible wynosi 176 000 zł, a Fastbacka 5,0 l V8 – 159 000 zł.
Artykuł sponsorowany