SANOK, BIESZCZADY / PODKARPACIE. Trzy lata dochodzenia swoich praw zwieńczone wygraną. Zgodnie z orzeczeniem sądu, stwierdzenie zawarte w umowie kredytowej o wysokich karach w razie odejścia ze spółdzielni, jest w sprzeczności z kodeksem cywilnym oraz zasadami współżycia społecznego.
Sąd pierwszej instancji utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok Sądu Rejonowego w Wysokiem Mazowieckim i orzekł rację rolniczki z Bandorowa Narodowego. Tym samym uznano, że spółdzielnia nie ma prawa narzucić sobie tak wysokich odszkodowań, a zapisy zawarte w umowach kredytowych o karach umownych są w sprzeczności z kodeksem cywilnym oraz zasadami współżycia społecznego.
Spór między Mlekovitą, oddział w Sanoku, a Jolantą Tylenda trwał trzy lata. Wszystko zaczęło się wówczas, gdy spółdzielnia – wtedy jeszcze OSM Sanok – zażądała od rolniczki spłaty 255 tysięcy złotych kary za to, że odeszła do konkurencji.
Tylendowie byli udziałowcami Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Sanoku. Ta oferowała pożyczki swoim członkom, dlatego też rolnicy dwukrotnie z tego skorzystali. Pierwszy raz w 2009 roku. Wtedy pożyczyli 45 tys. złotych. Kiedy spłacili należności w lutym 2013, zaciągnęli kolejne zobowiązanie na 40 tys., które także spłacili w terminie, mianowicie w październiku tego samego roku.
W tym samym czasie zdecydowali się zrezygnować ze współpracy z sanocką OSM. Argumentowali to niskimi cenami skupu mleka oraz brakiem porozumienia z dyrekcją. Jednak jak się okazało umowy pożyczkowe zawierały klauzulę o karach. Mieli obowiązek dostarczać mleko spółce jeszcze przez pięć lat od momentu spłacenia pożyczki. Po przejęciu spółdzielni przez Mlekovitę co prawda dług zmniejszono z 300% do 40%, czyli kwoty rzędu 34 tys. złotych, jednak rolnicy z Bandrowa nie dali za wygraną.
Batalia zakończyła się na korzyść małżeństwa z Bieszczadów. Mlekovita musi także zwrócić rolnikom pieniądze za udziały członkowskie w dawnej OSM Sanok.
– Jako dostawcy czuliśmy się nieszanowani przez poprzedni zarząd. Rolnicy popierają zdrową konkurencję, która nie dopuści do podobnych sytuacji w przyszłości. Z żadnej spółdzielni nie można sobie robić prywatnego folwarku, bo to szkodzi środowisku. Mamy przeogromną satysfakcję z finału tej sprawy – mówi Sylwester Tylenda z Bandrowa Narodowego.
W przyszły czwartek wyrok uprawomocni się, zaś małżeństwo czeka na zasądzony zwrot wartości udziałów. To nieco ponad 10 tysięcy złotych.
O komentarz w sprawie zapytaliśmy również w centrali Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita w Wysokiem Mazowieckim. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz