REKLAMA
REKLAMA

SPGK chce zamknąć ujęcie wody w Zasławiu. Zamierza budować magistralę do Zagórza

SANOK, ZASŁAW / PODKARPACIE. Sanockie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej zamierza wygasić Stację Uzdatniania Wody w Zasławiu w gminie Zagórz. Czy to dobra decyzja? Poprzedni zarząd spółki uważał, że dzięki Zasławiu zwiększa się bezpieczeństwo zaopatrzenia odbiorców w wodę. Zminimalizowanie kosztów może jednak ewentualnie doprowadzić do zmniejszenia cen wody.

Dorota Mękarska

O przejęcie ujęcia wody w Zasławiu, na początku lat 90. ubiegały się dwie gminy: Sanok i Zagórz, gdzie 3,5 tysiąca mieszkańców było zaopatrywanych w wodę z tego ujęcia. Po fiasku rozmów między gminami, w 2006 roku wojewoda podkarpacki wydał decyzję o odmowie nabycia przez gminę Zagórz własności budynków, budowli i urządzeń znajdujących się na terenie ujęcia wody w Zasławiu. Ich właścicielem zostało Sanockie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Gmina Zagórz przejęła natomiast grunt, na którym są one posadowione.

SPGK zaczęło sukcesywne zmniejszać wydajność ujęcia w Zasławiu, dążąc do jego zamknięcia, ze względu na konieczność poniesienia wysokich kosztów na modernizację. Kilka milionów kosztowałaby najpilniejsze wydatki, a koszt budowy nowego jazu, który miałby zastąpić stary, wybudowany jako tymczasowy w końcówce lat 60., oszacowano na kilkadziesiąt milionów złotych. Wydawanie takiej kwoty w obliczu rozbudowy Trepczy, nie miało uzasadnienia ekonomicznego.

Modernizację Stacji Uzdatniania wody w Trepczy zakończono w 2013 roku. Prace przeprowadzono w ramach projektu „Poprawa gospodarki wodno – ściekowej w aglomeracji Sanok”, którego koszt wyniósł ponad 101 mln zł netto. Uzyskano dofinansowaniu w wysokości 62,7 mln zł netto ze środków Funduszu Spójności. Wybudowano m. in. nowe ujęcie nurtowe wody, dwie komory czerpne, budynki technologiczne z filtrami węglowymi oraz piaskowymi, dodatkowe dwie komory wody czystej. Uzdatnianie wody prowadzone jest teraz poprzez utlenianie wstępne, koagulację, sedymentację, filtrację przez filtry piaskowe i następnie węglowe oraz dezynfekcję. Dzięki realizacji projektu wydajność średniodobowa stacji w Trepczy wzrosła do 12 000 m3/d.

Jednakże obecnie Trepcza jest wykorzystywana w zaledwie 65 %, choć dostarcza do sieci 90% wody a Zasław tylko 10%.

Wszystko zostaje po staremu

Plany stopniowego wygaszanie ujęcia w Zasławiu nie spotkały się w Zagórzu ze zrozumieniem. Rada miasta i gminy wystosowała do ówczesnego burmistrza apel o podjęcie starań zmieniających tę niekorzystną sytuację. Radni obawiali się o bezpieczeństwo dostaw wody dla mieszkańców gminy. Jednak zmiana decyzji wojewody nie nastąpiła i wszystko zostało po staremu.

Do wygaszenia ujęcia też nie doszło. Poprzedni prezes SPGK, Czesław Bartkowski, stanął na stanowisku, że SUW w Zasławiu zwiększa bezpieczeństwo zaopatrzenia w wodę. Nie pociągnęło to za sobą żadnych nakładów na modernizacje. Postanowiono, że ujęcie będzie normalnie konserwowane, by zachować jego żywotność.
Woda z Zasławia dostarczana jest obecnie do Zagórza. Korzystają z niej również częściowo mieszkańcy Sanoka.

ujecie

Jaz w Zasławiu. Fot. zrzut z kamery miasta i gminy Zagórz

Na bakier z ekonomią

Utrzymanie ujęcia w Zasławiu to koszt około 1,4 mln zł rocznie. To duża kwota, zważywszy na to, że bajońskie sumy wydano na modernizację ujęcia w Trepczy, które nie jest w pełni wykorzystane. Należy też pamiętać, że dalsze użytkowanie zagórskiego ujęcia wiąże się ze spełnieniem zaleceń Sanepidu, a to oznacza dodatkowe koszty.

Utrzymywanie dwóch ujęć wody, z których żadne nie jest w pełni wykorzystywane jest nieuzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia – podkreśla Zbigniew Magryta, prezes SPGK w Sanoku.

Kupno ujęcia nie opłaca się Zagórzowi

Są dwie możliwości, by SPGK zminimalizowało koszty: sprzedać budynki i urządzenia w Zasławiu gminie Zagórz lub wygasić ujęcie budując magistralę spinającą Zasław z Trepczą.

Pierwsze rozwiązanie jest niekorzystne dla gminy Zagórz, ze względu na koszty stałe i niewielkie ilości sprzedawanej przez Zasław wody.

To się po prostu Zagórzowi nie opłaci – uważa Zbigniew Magryta.

Obecne władze spółki opracowały plan zamknięcia ujęcia wody w Zasławiu. Na pewno nie nastąpi to w najbliższym czasie, ale za 2-3 lata, gdyż jego realizacja wymaga czasu oraz nakładów inwestycyjnych.

Musimy przygotować tę inwestycję, wykonać dokumentację i wykonać spinkę – tłumaczy wiceburmistrz Edward Olejko.

SPGK będzie mieć otwartą drogę dopiero wtedy, gdy radni Rady Miasta Sanoka zaakceptują przedstawiony im przez spółkę wieloletni plan inwestycyjny, w którym ta inwestycja będzie ujęta.

Wtedy otworzy się nam pole do działania – zastrzega się prezes Magryta.

A co o tych planach uważają w Zagórzu?

Jakkolwiek rozstrzygnie się sprawa przyszłości ujęcia wody w Zasławiu to mamy tu do czynienia ze skomplikowanym procesem formalnym i inwestycyjnym. Na jego początku wszyscy jego potencjalni uczestnicy powinni sobie odpowiedzieć na szereg zasadniczych pytań. Czy ze względów bezpieczeństwa naszych mieszkańców jedno czynne ujęcie wody jest dobrym rozwiązaniem? Na ile zmiana kierunku tłoczenia wody i wynikające z tego faktu konsekwencje technologiczne i inwestycyjne wpłyną na cenę wody? Zanim podejmiemy ostateczne decyzje musimy szczegółowo  przeanalizować różne aspekty i wynikające z nich scenariusze działań. Na chwilę obecną nie można wykluczyć żadnego z nich – mówi Jerzy Zuba, rzecznik prasowy UMiG Zagórz.

Trepcza na pewno podoła

Szacuje się, że magistrala będzie kosztować około 4 mln zł. Spółka nie będzie realizować jej z kredytu, ale z własnych środków. Zadanie będzie rozłożone na trzy lata.

Jak nowa inwestycja może odbić się na cenie wody? Prezes Magryta nie może dawać gwarancji, że z tego powodu ulegnie ona obniżeniu, bo nie wiadomo, jaka sytuacja na rynku będzie za trzy lata. Nie powinna jednak wzrosnąć.

Chcemy obniżyć cenę wody, a to jest jeden z kierunków naszego działania – dodaje szef SPGK.

Jednak realizacja tego zadania nasuwa pytania dotyczące bezpieczeństwa w zapewnieniu dostaw wody. Drugie ujęcie nie gwarantowało tego bezpieczeństwa w 100 procentach, ale w czasie awarii łagodziło jej skutki.

Gdyby to miało sens, to powstawałyby dwa ujęcia wody, a jednak nikt tego nie robi – zauważa prezes spółki komunalnej. – Argumenty, że trzeba utrzymywać drugie ujęcie nie bronią się. Jeśli jedna duża awaria, występuje raz na 20-30 lat, tak jak w Sanoku, gdy doszło do skażenia, to utrudnienia dla mieszkańców są co prawda duże, ale koszt działań zastępczych jest o wiele niższy niż utrzymywanie drugiego ujęcia.

Mieszkańcy Sanoka mogą mieć obawy, że po wyłączeniu Zasławia, wystąpią problemy z wodą.

Nie ma zagrożenia, że Trepcza nie podoła – uspokaja Edward Olejko.

26-10-2016

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)