SZPITAL SANOK: „Było światełko w tunelu, ale zgasło”. Nie ma lekarzy do pracy na porodówce
SANOK / PODKARPACIE. Brakuje lekarzy położników, a kolejny konkurs na ordynatora zakończył się fiaskiem. Do końca września sanocka porodówka nadal będzie zamknięta. A co dalej?
W tym roku problem z utrzymaniem ciągłości dyżurów na oddziale ginekologiczno-położniczym sanockiego szpitala ciągnie się od kwietnia. Do tego nikt nie chce tam szefować. I chociaż przez chwilę pojawiła się nadzieja, że jest kandydat na kierownika oddziału, to rozmowy zakończyły się fiaskiem.
– Było światełko w tunelu, ale zgasło. Jednak nie poddajemy się i do skutku będziemy próbować reaktywować oddział – mówi Grzegorz Panek, pełniący obowiązki dyrektora sanockiej lecznicy.
Podaje główne dwa powody patowej sytuacji na porodówce. Po pierwsze nie ma chętnych na stanowisko kierownika oddziału ginekologiczno-położniczego, a po drugie lekarze, którzy zostali w Sanoku nie są w stanie zapewnić ciągłości dyżurów medycznych.
– Niestety z miesiąca na miesiąc przekłada się wznowienie działalności oddziału. To co możemy robić, to robimy – dodaje Panek.
13-09-2016
Udostępnij ten artykuł znajomym:
Udostępnij
Napisz komentarz przez Facebook
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz