SANOK / PODKARPACIE. W szpitalu przy ul. Konarskiego powstał stacjonarny oddział leczenia uzależnień, który pomaga pacjentom uzależnionym m.in. od alkoholu, narkotyków i środków psychoaktywnych. Do tej pory pacjenci wysyłani byli do ościennych ośrodków w Rzeszowie, Krośnie, Stalowej Woli i Żurawicy.
Dorota Mękarska
Stacjonarne leczenie odbywa się w systemie zamkniętym. Pacjenci objęci tą formą leczenia przebywają w szpitalu 6 tygodni. W tym czasie poddawani są psychoterapii i w niektórych przypadkach leczeniu farmakologicznemu, jeśli występują choroby współistniejące.
Zabiegi o utworzenie takiego oddziału w Sanoku trwały kilka lat. Inicjatorką tego przedsięwzięcia była Nina Bober, kierownik Poradni Leczenia Uzależnień i Oddziału Dziennego w Sanoku. Wspólnie z byłym dyrektorem SP ZOZ w Sanoku, Adamem Siembabem, starali się o kontrakt pozwalający otworzyć taki oddział. Stało się to możliwe dopiero w tym roku.
Oddział jest czynny od 1 lipca. Liczy 20 łóżek. Kontrakt podpisany jest na rok, ale finansowanie zapewnione jest na 6 miesięcy. Wynosi 158 tys. zł miesięcznie. Jak podkreśla Nina Bober nie ma zagrożenia, by nie był przedłużony.
W trakcie leczenia pacjenci korzystają z psychoterapii, ale nie tylko.
– Oprócz tego, że uczestniczą w zajęciach psychoterapeutycznych uczą się życia, bo te sfery ich funkcjonowania są bardzo zaniedbane – podkreśla pani kierownik.
Oddział uroczyście otworzono w dniu dzisiejszym, z udziałem burmistrzów i wójtów gmin z powiatu sanockiego, bo finansowo przyczynili się oni do podniesienia jakości leczenia uzależnień w naszym mieście. Sama gmina miasto Sanok przekazała od 2009 roku na ten cel 170 tys. zł. Dyr. Henryk Przybycień podziękował podczas otwarcia oddziału pozostałym gminom, bo np. samorząd zagórski wspomógł tę działalność kwotą 20 tys. zł. W sumie samorządy przekazały 46 tys. zł.
Oddział stacjonarny jest postawieniem kropki nad „i” w kwestii leczenia uzależnień. W Sanoku funkcjonowała już poradnia leczenia uzależnień, poradnia d.s. substancji psychoaktywnych oraz dzienny oddział leczenia uzależnień. Brakowało tylko oddziału stacjonarnego.
– Wysyłaliśmy naszych pacjentów do Rzeszowa, Krosna, Stalowej Woli i Żurawicy, ale tam są bardzo długie okresy oczekiwania na miejsce, do 6 miesięcy – podkreśla Nina Bober.
Sanocki oddział przyjmuje pacjentów, którzy zgłaszają się dobrowolnie, jak i tych kierowanych z nakazu sądowego. Do końca miesiąca oddział zostanie zapełniony, gdyż potrzeby w tym względzie są bardzo duże. W Sanoku miesięcznie przyjmuje się około 900 uzależnionych pacjentów.
– Leczymy wielu pacjentów z odległych miejscowości, ze środowisk spauperyzowanych i zaniedbanych – dodaje pani kierownik.
Skuteczność leczenia szacowana jest na 20%.
–Ta choroba zmienia całą osobowość, a do leczenia potrzebna jest wewnętrzna motywacja – tłumaczy nasza rozmówczyni. – Ludzie jednak coraz częściej zgłaszają się po pomoc, szczególnie w przypadku uzależnień behawioralnych, w tym od leków, Internetu, seksu, jedzenia, pracy. To widać również w Sanoku.
Nina Bober nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w kwestii leczenia uzależnień. Marzy jej się oddział detoksykacyjny, gdzie chorzy byliby odtruwani.
źródło: P24.pl
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz