SANOK / PODKARPACIE. Rowerzyści to tacy ludzie, których na drogach nie lubi chyba nikt poza nimi samymi. Kierowcy się złoszczą, piesi złorzeczą. Jak wygląda życie sanockich miłośników dwóch kółek?
Sanok cierpi na nietypową dla miast takiej wielkości przypadłość – brak ścieżek rowerowych. Kiedy utworzono jedną wzdłuż potoku na Błoniach, wydawało się, że sprawa idzie ku lepszemu. Niestety jedna jaskółka wiosny nie czyni i nasze miasto pozostaje z jedną tylko ścieżką rowerową. To z kolei powoduje niezadowolenie trzech stron – kierowców samochodów, rowerzystów i pieszych. Kierowcy muszą szczególnie uważać na drodze, bowiem kierujący jednośladami czasem decydują się ryzykowne manewry. Cykliści z kolei narzekają, że prowadzący samochody na nich nie uważają, co, np. w trakcie ciasnego wchodzenia w zakręty, może powodować niebezpieczne sytuacje.
Nieco inne zdanie na ten temat mają osoby będące po obu „stronach mocy”. – Jako rowerzysta dojeżdżający codziennie do pracy, czuję się bardzo swobodnie na drogach. Niewłaściwe zachowania, na przykład wyprzedzanie ze zbyt małym odstępem, zdarzają się rzadko. – mówi pan Piotr. – Z kolei prowadząc auto jestem wyrozumiały wobec rowerzystów. Uważam, że wystarczy po prostu przestrzegać przepisów, a wszystko będzie dobrze – przekonuje sanoczanin.
Przeniesienie się z jezdni na chodnik też nie jest dobrym rozwiązaniem dla rowerzystów, a tym bardziej dla pieszych. Ileż to razy zdarzały się sytuacje, w których cyklista przejechał ze świstem centymetry obok pieszego, nie ostrzegając go dzwonkiem o swojej obecności. Dla rowerzystów wymijanie rzeki pieszych też jest męczące, nie wspominając już o ciągłym zatrzymywaniu się i schodzeniu z roweru, żeby przejść przez ulicę. Jedynym rozwiązaniem wydają się ścieżki rowerowe, ale tych na razie nie widać.
Rower staje się coraz popularniejszym środkiem transportu. Jest względnie szybki, oszczędny i można sobie na nim wyrobić niezłą kondycję. Również sanoczanie częściej siegają po ten środek transportu. W drodze do szkoły, pracy, na uczelnię czy do sklepu – rower zawsze się nada. Czasami pozostaje tylko jeden problem – gdzie go przypiąć? Sytuacja w Sanoku nie wygląda źle – stojaków jest sporo.
– Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek miał w Sanoku problem ze znalezieniem stojaka na rower. – twierdzi Kamil – Z reguły było to bardzo łatwe. – dodaje.
Są też jednak takie miejsca, w których próżno szukać miejsca przeznaczonego na postój dla jednośladu. Rowerzyści ratują się zatem przypinaniem swoich pojazdów tam, gdzie to tylko możliwe – do barierek, latarni, a nawet kolumn podtrzymujących balkony czy stropy. Choć brzmi to komicznie, tak jest na przykład na terenie przychodni przy ulicy Lipińskiego.
Jeżdżąc na rowerze, wielu ludzi nie pamięta o stosowaniu środków bezpieczeństwa. Na drodze częściej widzimy więc niestety rowerzystów bez kasków. Te kosztują co prawda około 100 złotych, ale bezpieczeństwo nie ma ceny. Cykliści powinni także sprawić sobie okulary sportowe. Nie chodzi nawet o ochronę przed słońcem, a raczej przed owadami, które w trakcie jazdy mogą z dużą prędkością wpaść do oka. Jadąc na rowerze warto zatem zadbać o własne bezpieczeństwo, ale i o bezpieczeństwo innych użytkowników dróg czy chodników, przestrzegając przepisów.
tekst/zdjęcia Bartosz Jaklik
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz