REKLAMA
REKLAMA

Bieganie, prezent na Mikołaja. Pozytywnie Zabiegani na sanockich dróżkach

SANOK / PODKARPACIE. Nie mają sponsorów, nie są sformalizowani w żadnym stowarzyszeniu, chociaż to może się niedługo zmienić, nie wymagają od siebie żadnych konkretnych wyników, są otwarci na nowych biegowych przyjaciół, biegają dla zdrowia, przyjemności, charytatywnie, chętnie pomagają innym. Ostatnia akcja to fantastyczny bieg mikołajkowy, pełen entuzjazmu i dobrej energii. 


Kim są i dlaczego właśnie bieganie? Z nieformalnym prezesem „Pozytywnie Zabieganych Sanok” – Witoldem Wajcowiczem – rozmawia Wojtek Pajestka.

Panie Prezesie, bo chyba tak mogę się do Pana zwracać. Od czego to się wszystko zaczęło?

– No tak, prezesem jestem oczywiście nieformalnym, ponieważ jesteśmy jeszcze przed utworzeniem stowarzyszenia, ale rzeczywiście od początku naszej wspólnej przygody tak zaczęto do mnie mówić, a wynikało to przede wszystkim z tego, że uczestniczyłem w tworzeniu naszej grupy biegowej. Jak to się zaczęło? Bardzo prosto. Na pierwsze wspólne bieganie po Sanoku umówiło się kilka osób, które chciały sprawdzić, czy przyjmie się formuła biegania w grupie. Z każdym piątkowym spotkaniem było ich coraz więcej, a spotkania te stały się regularne. W minionym tygodniu pobiegliśmy wspólnie po raz 175. Jak więc łatwo (albo i nie) policzyć biegamy wspólnie już ponad 3,5 roku, a grupa jest coraz liczniejsza.

Kim są członkowie Waszej grupy?

– Przekrój społeczny i zawodowy jest bardzo szeroki. Biegają z nami adwokaci, lekarze, sprzedawcy, urzędnicy i inne osoby, wykonujące różne zawody. Biega z nami np. pierwszy mieszkaniec Podkarpacia – Łukasz Łagożny, który zdobył Mount Everest a do zdobycia Korony Ziemi brakuje mu tylko jednego szczytu. Jest również organizatorem Biegów Górskich Sanok. To dla nas duże wyróżnienie i nobilitacja, bowiem zawsze możemy się czegoś nauczyć. Jednak tak naprawdę bez znaczenia jest co robisz w życiu codziennym. Kiedy zakładasz buty biegowe i biegasz z „pozytywnymi” jesteś po prostu członkiem naszej rodziny.

Czym jest dla was bieganie?

– To już teraz z pewnością sposób na życie i spędzanie wolnego czasu. Nie otrzymujemy za nasze bieganie żadnych gratyfikacji pieniężnych, a bardzo często sami musimy ponosić koszty, wynikające przykładowo z wpisowego na zawody z dojazdów, itp. Ale w żadnym stopniu nie jest to w stanie nas zniechęcić. Dla wielu osób, które przyłączyły się do grupy najczęściej wskazywanym powodem do biegania była motywacja. Dla wielu z nas wyjście na trening wymagało wielkiej woli i samozaparcia, zwłaszcza kiedy padało i było zimno. Teraz bieganie jest dla nas czymś więcej. Wspólne treningi, wyjazdy na zawody to coś, czego w Sanoku wcześniej nie było. Ludzie tworzący jedną wielką rodzinę biegową, do której dołączyć może każdy, kto chce pobiegać. Oczywiście, wcześniej musi zdać u mnie egzamin, ale to tylko formalność (śmiech Prezesa). „Zabiegani” dają takiego kopa, taką motywację, że jesteśmy dużą, szczęśliwą rodziną biegową. Myślę, że sporo biegaczy szuka jakiejś grupy, z którą mogliby się utożsamiać. My im taką możliwość dajemy.

Warunki atmosferyczne szczególnie na naszych szerokościach geograficznym nie rozpieszczają. Czy bieganie w deszczu, na mrozie, podczas wichury ma sens i daje szczęście?

– Dla ludzi biegających i czerpiących z tego radość nie ma czegoś takiego jak zła pogoda. Deszcz, mróz, czy inne ekstrema nie są w stanie zatrzymać nas w domu. Trzeba tylko na początku trochę zainwestować w sprzęt, aby nie zrobić sobie krzywdy.
Z rozmowy wnoszę, że bieganie daje Wam znacznie więcej niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka?
Dzisiaj każdy z nas ma wiele problemów. W domu, w pracy. Bieganie uwalnia głowę i ciało od problemów, które towarzyszą w życiu i nawarstwiają się powoli w świadomości. Idziemy biegać, żeby chociaż na chwilę o nich zapomnieć.

Jako grupa bierzecie także udział w akcjach charytatywnych. Oprócz tego, że macie frajdę z biegania pomagacie innym?

– Człowiek jest z natury stworzony do tego żeby pomagać innym. Jeśli dochodzi do tego czynnik osobisty to nie ma innego wyjścia. Dlatego jako grupa jesteśmy najbardziej dumni z akcji, którą po raz pierwszy zorganizowaliśmy rok temu wspólnie z naszym „pozytywnym” przyjacielem Pawłem Smolińskim, akcji pod nazwą „Kilometry Oddechów”. Córka Pawła – Hania choruje na ciężką i nieuleczalną chorobę genetyczną – mukowiscydozę. To właśnie dla niej i dla naszej przyjaciółki Anety Sebastyańskiej zdecydowaliśmy, że podejmiemy próbę przebiegnięcia 100 – kilometrowego odcinka małą pętlą bieszczadzką. Pomysł zrodził się we wrześniu ubiegłego roku, kiedy to z Pawłem braliśmy udział w Biegu 7 Dolin w Krynicy. Na stukilometrowej trasie mieliśmy sporo czasu na rozmowy. Paweł podjął wyzwanie bez zastanowienia się. Do akcji zaczęło przyłączać się coraz więcej osób z „Pozytywnie Zabieganych Sanok”, „Zaporowego Maratonu” z Orelca oraz z „Run Energy Club” z Sanoka, które zaproponowały wsparcie poprzez wspólny bieg na poszczególnych etapach wyzwania. Była to niesamowita przygoda, bardzo wyczerpująca, jednak wspólnymi siłami udało się dobiec do mety i osiągnąć to, po co biegliśmy – pomoc dla Hani i Anety.

Słyszałem, że w przyszłym roku chcecie ponowić wyzwanie, jednak poprzeczka wędruje w górę.

– Wspólnie z Pawłem i grupą zdecydowaliśmy, że idziemy za ciosem, tym razem zwiększając dystans, a tym samym zakres trudności. Spróbujemy zmierzyć się z wielką obwodnicą bieszczadzką i dystansem blisko 150 km. Startujemy 18 maja 2019 roku, o godzinie 17 z leskiego Rynku. Biegniemy ponownie dla Hani Smolińskiej, Anety Sebastyańskiej oraz Zosi Mazurkiewicz. Zapraszamy wszystkich do podjęcia wspólnego wyzwania. Już teraz „pozytywni” oraz inne współpracujące z nami grupy zadeklarowały udział. Będzie to niezwykle piękna, szczytna idea i wspaniała przygoda, której nie możecie przegapić.

Wracając do tematu stowarzyszenia, o którym wspominałeś na początku. Co ono miałoby zmienić i dać wam jako grupie biegowej?

– Przede wszystkim możliwość ubiegania się o sponsorów, udział w projektach, sformalizowaną formę promocji miasta. Staramy się sami zadbać o to, aby dobrze, estetycznie wyglądać, aby nie wstydzić się przed innymi grupami biegowymi, które dzięki stowarzyszeniu pozyskały fundusze na stroje, czy inne rzeczy niezbędne do funkcjonowania grupy biegowej. Posiadamy zgodę Miasta na użycie herbu i promujemy miasto na wielu imprezach biegowych, w których uczestniczymy. Dumnie reprezentujemy miasto, w którym mieszkamy poprzez elementy ubioru. Herb miasta widnieje na naszych koszulkach czy kurtkach. Czujemy się częścią miasta i mamy nadzieję, że dzięki stowarzyszeniu będziemy mogli ubiegać się o środki finansowe z magistratu na naszą działalność. Już teraz zachęcamy sponsorów do wsparcia naszej grupy biegowej. Pozytywnie Zabiegani Sanok już na stałe wpisali się w krajobraz sportowego Sanoka i dzisiaj wiele osób nie wyobraża sobie Sanoka bez naszej sympatycznej grupy. W tym oczywiście ja.

Jak zostać członkiem „Pozytywnie Zabieganych Sanok”?

– Każdy, kto czuje się na siłach, jest w stanie w wolnym tempie przebiec około 5 km i chce pokonać swoje słabości wynikające np. z niechęci, będzie mile widziany podczas naszych piątkowych spotkań, o których wcześniej wspominałem. Spotykamy się w każdy piątek o godzinie 19:30, na przystanku obok Areny Sanok i wyruszamy wcześniej ustalona trasą spokojnym tempem. Gwarantuje, że nikt nie będzie się nudził i każdy złapie bakcyla biegowego, tak jak większość z nas na początku naszej przygody.

Czego życzyć grupie u schyłku sezonu biegowego a u progu nowego roku?

Odpowiedź może wydawać się banalna, ale przede wszystkim zdrowia i braku kontuzji bo chęci do działania nam nie brakuje. Tworzymy grupę fantastycznych ludzi i razem jesteśmy w stanie góry przenosić. Poza tym przed nami 3 edycja Biegów Górskich Sanok. Serdecznie zapraszam do udziału w biegu jak również do włączenia w organizację tego wydarzenia, które odbędzie się 21 września 2019 r. Szczegóły już niebawem.

 

materiały nadesłane

12-12-2018

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)