Piękny sen czterech sanockich hokeistów w Katowicach. Pechowa końcówka sezonu (ZDJĘCIA)
SANOK / PODKARPACIE. Mimo, że sezon Polskiej Hokej Ligi jeszcze się nie skończył, to czwórka wychowanków KH Sanok już może śmiało powiedzieć, że był on niezwykle udany. Bogusław Rąpała, Marek Strzyżowski, Radosław Sawicki i Tomasz Skokan w barwach Tauronu GKSu Katowice grają w wielkim finale ligi z GKSem Tychy. Wcześniej, ekipie ze stolicy województwa śląskiego udało się w pięknym stylu pokonać obrońcę tytułu Comarch Cracovię. Niestety, w samej końcówce sezonu, hokeistów z grodu Grzegorza dopadł pech. Trójka z nich złapała kontuzje. Rąpała i Sawicki w obecnej edycji rozgrywek już nie zagrają.
Tomasz Sokołowski
Katowicki sen sanoczan
Zmontowana na nowo przed obecnym sezonem ekipa z Katowic miała być solidną drużyną, która będzie w stanie pokrzyżować szyki najlepszym. Nie spodziewano się chyba jednak, że GKS dotrze aż do finału PHL. Rewelacja rozgrywek pokonała jednak w półfinale obrońców tytułu z Krakowa i w pełni zasłużenie awansowała do decydującej batalii. W niej, na razie więcej do powiedzenia mają hokeiści GKSu Tychy, ale póki krążek w grze…
Wielką siłą zespołu z Katowic są wychowankowie klubu hokejowego z Sanoka. Świetny sezon rozgrywają bowiem Bogusław Rąpała, Marek Strzyżowski, Radosław Sawicki i Tomasz Skokan. Bez pierwszego z nich trudno wyobrażać sobie skuteczną i zażartą walkę bloku defensywnego, z kolei para Strzyżowski/Sawicki była najlepiej punktującą w pierwszych dwóch rundach play-off. To musi budzić respekt. Najmłodszy Tomasz Skokan zasilił szeregi „Gieksy” w styczniu i zbiera bezcenne doświadczenia. Cieszą się spragnieni hokeja na najwyższym poziomie kibice z grodu Grzegorza. Niemal od początku aktualnej kampanii wspierający i kibicujący w meczach z udziałem naszej trójki.
– Jestem w Katowicach od stycznia. Ten okres oceniam jako jak najbardziej udany. Drużyna już zanotowała duży sukces. Jest tu dobry klimat na hokej. Ogólnie uważam, że przenosiny do GKSu to dobry krok w mojej karierze – powiedział Tomasz Skokan.
– Cały sezon oceniam bardzo pozytywnie, prezentowałem stabilną formę, rzadko trafiały się jakieś słabe mecze – mówi Radosław Sawicki, środkowy napastnik Tauronu GKSu Katowice i dodaje: – Mamy bardzo mocna drużynę, z każdym meczem zgrywaliśmy się coraz bardziej i udało nam się zakończyć sezon regularny na drugim miejscu. Rywalizacja z Krakowem była dużo trudniejsza od tej z Opolem, bardzo ważne było, aby wygrać chociaż jedno spotkanie z dwóch na wyjeździe. Wiedzieliśmy, że u siebie w Katowicach, przy pomocy kibiców, pokonamy Cracovię.
– Dla drużyny jest to bardzo udany sezon, bez względu na ostateczny wynik finału. Pewnie niewielu spodziewało się nas w gronie dwóch najlepszych ekip w kraju – ocenia Marek Strzyżowski. – Indywidualnie również jestem zadowolony. Na ten moment mam na koncie 40 punktów. Od początku grałem w pierwszej formacji, mając do wykonania zadania związane z twardą grą, forecheckingiem, ogólnie czarną robotą. Później trener przesunął mnie do gry w „sanockiej” piątce i tam mogłem się zająć kreowaniem gry. Doskonale rozumiałem się z Radkiem Sawickim, a nasza współpraca zaowocowała najlepszymi zdobyczami punktowymi zarówno w ćwierćfinale jak i półfinale. O indywidualnych dokonaniach można rozmawiać, ale nie zmieni to faktu, że najważniejsze jest dobro całego zespołu i to, że gramy o złoto.
– Plan minimum zakładał awans do czołowej czwórki. Jesteśmy szczęśliwi, że udało się zrobić krok dalej i awansować do finału. Walka z GKSem Tychy jest trudna, ale rywalizacja jeszcze się nie zakończyła, wszystko jest możliwe. Szkoda tylko, że z Radkiem nie możemy już pomóc naszym kolegom – mówi Bogusław Rąpała.
Kontuzje w najmniej oczekiwanym momencie
Niestety, nie wszystko do końca ułożyło się po myśli sanoczan. Niemal w tym samym czasie, już podczas finałowej rywalizacji trzech z nich złapało kontuzje. W kolejnych meczach będzie mógł wziąć udział jedynie Marek Strzyżowski, który doznał urazu barku, ale nie jest ona na tyle groźna, aby uniemożliwić popularnemu „Fryzjerowi” dalszą rywalizację.
– Wchodziłem ciałem w Michaela Cichego. Jego kij zaklinował się pomiędzy nami, a bandą w tak niefortunny sposób, że otrzymałem mocne uderzenie w bark. Myślałem, że to coś poważnego, ale po kilku godzinach okazało się, że nie jest tak źle. Kolejny mecz zagrałem na zastrzykach przeciwbólowych. Tak będzie również w kolejnym pojedynku. Najważniejsze jednak, że mogę pomóc drużynie – opisuje Marek Strzyżowski.
Tyle szczęścia nie mieli Bogusław Rąpała, a szczególnie Radosław Sawicki. Dla nich sezon się już skończył.
– Mam naderwane więzadła poboczne w kolanie. Treningi mogę wznowić dopiero za dwa tygodnie. Wtedy będzie już jednak po finale – mówi „Buli”.
– Dla mnie niestety sezon zakończył się w pierwszej tercji drugiego spotkania finałowego. Jechałem za bramka tyszan, gdy dostałem crossem w plecy. Uderzenie spowodowało, że nogi rozjechały mi się w przeciwnych kierunkach i w tym momencie uderzyłem w bandę. Próbowałem jeszcze grać, ale czułem, że kolano mi ucieka. Następnego dnia na rezonansie wyszło, że zerwałem przednie więzadła krzyżowe w kolanie. Niestety nie obejdzie się bez operacji. 10 kwietnia mam zabieg i dopiero jak otworzą mi kolano, okaże się jak długo będę musiał czekać, żeby wrócić na lód. Optymistyczna wersja jest taka, że uda się zszyć więzadło i nie będzie konieczny przeszczep, a za 2-3 miesiące będę w pełni gotowy do gry. Innej opcji nie biorę nawet pod uwagę. Jestem dobrej myśli – relacjonuje Radosław Sawicki. – Najbardziej boli to, że nie mogę pomoc chłopakom w finale PHL i to, że nie pomogę chłopakom z Wilków w półfinale mistrzostw Polski w ekstralidze unihokeja.
Sanoczanom gratulujemy świetnego sezonu, życzymy odwrócenia losów finałowej rywalizacji i sięgnięcia po złote medale, a nade wszystko szybkiego powrotu do zdrowia.
Piąty mecz o złoto Polskiej Hokej Ligi odbędzie się dzisiaj (piątek) o godzinie 18:00 w Tychach. Hokeiści z piwnego miasta prowadzą aktualnie 3:1 i do pełni szczęścia brakuje im jednego zwycięstwa.
Kolejny sezon
Na razie nie ma konkretów jeśli chodzi o przyszły sezon i przynależność klubową sanoczan. Jak mówi Bogusław Rąpała, żadne rozmowy dotyczące kolejnej edycji rozgrywek nie zostały jeszcze przeprowadzone. Wkrótce do takich spotkań ma jednak dojść.
Kibice z Sanoka najchętniej oklaskiwaliby całą czwórkę broniącą barw STSu.
– Z klubem z Sanoka przeżyłem wiele pięknych chwil. Szczególnie gdy dwukrotnie sięgaliśmy po mistrzostwo Polski. Losy drużyny potoczyły się jednak tak, a nie inaczej, na co my zawodnicy nie mieliśmy wpływu. Cały sezon miałem jednak kontakt z kolegami z naszego miasta, kibicowałem zespołowi w trakcie rywalizacji w 2. lidze słowackiej. Kto wie, czy gdybym nie był związany kontraktem z GKSem, czy nie grałbym w Sanoku. Kiedyś, pewnie wszyscy wrócimy – mówi „Buli”.
Foto: Tomasz Sowa, gkskatowice.eu
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: Bogusław Rąpała, finał, GKS Katowice, hokeiści z Sanoka, hokeiści z Sanoka w GKSie Katowice, katowice, kontuzje, kontuzje sanockich hokeistów, Marek Strzyżowski, opinie zawodników, Piękny sen czterech sanockich hokeistów w Katowicach. Pechowa końcówka sezonu (ZDJĘCIA), play-offy, Podkarpacie, Polska Hokej Liga, Radosław Sawicki, sanoczanie w Katowicach, Sanok, STS, STS Sanok, Tauron GKS Katowice, Tomasz Skokan, urazy sanockich hokeistów, wychowankowie STSu Sanok, wychowankowie STSu Sanok w Katowicach, wypowiedzi zawodników, wywiady, wywiady z zawodnikami, zawodnicy z Sanoka
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz