„Statystycznie dzieci rodzi się mniej, a tymczasem miejsc w przedszkolach brakuje”. Sanockie placówki pękają w szwach
SANOK / PODKARPACIE. Mimo tego, że statystyki wskazują na mniejszą liczbę urodzeń, to w sanockich przedszkolach chętnych nie brakuje. Mało tego, z roku na rok jest ich coraz więcej. To efekt braku tego typu placówek oświatowych w ościennych samorządach oraz miejscowościach. Wielu rodziców chce pozostawiać swoje pociechy w przedszkolach w mieście, gdyż tutaj pracują. W Sanoku pierwszeństwo w zapisach mają mali sanoczanie, inne dzieci muszą czekać na swoją kolej, albo korzystać z prywatnych i społecznych placówek. – Chcielibyśmy przyjąć wszystkie maluchy, które się do nas zgłaszają. Niestety, nie mamy takich możliwości, a potrzeby są coraz większe – przyznaje Małgorzata Pietrzycka, dyrektor Samorządowego Przedszkola nr 3 w Sanoku.
Zgodnie ze statutem, regulaminem rekrutacji, miejsca dla podopiecznych zapewnia się w ramach organu prowadzącego. Tak naprawdę każdy burmistrz czy wójt, który jest władzą na terenie określonego rejonu, w zakresie swoich obowiązków, zapewnia dzieciom edukację przedszkolną w ramach zadania własnego gminy. Statystyki wydają się być malejące, to znaczy, że mamy nieco mniej urodzeń, stąd też nie powinno być kłopotów z miejscami w sanockich przedszkolach. Tymczasem potrzeb jest coraz więcej.
Jak podkreślał podczas ostatniej sesji burmistrz Tadeusz Pióro, w tym roku w I etapie rekrutacji do przedszkoli, wpłynęło 714 deklaracji od rodziców, którzy chcą, aby ich pociechy nadal kontynuowały edukację przedszkolną w placówkach prowadzonych przez samorząd. Z kolei 387 dzieci zgłoszono dodatkowo, które chciałyby uczęszczać do przedszkoli. W tej grupie znalazło się 65 maluchów, które nie spełniły kryteriów – to znaczy, że albo były zameldowane poza miastem, albo nie spełniały wymogu wieku – to znaczy miały mniej niż 3 lata.
– Ubolewam, że nie mogę przyjąć wszystkich dzieci, które chcą do nas chodzić. Prawo oświatowe obliguje nas do tego, aby przyjąć w pierwszej kolejności wszystkie dzieci, które są na terenie miasta zameldowane i tutaj mieszkają, by miały możliwość uczęszczania do przedszkola samorządowego. Myślę, że we wszystkich przedszkolnych placówkach samorządowych tak się dzieje i burmistrzowie miasta myślą o tym, aby zabezpieczyć miejsca dla małych mieszkańców Sanoka. Od 3 lat powstają nowe, dodatkowe oddziały, we wszystkich samorządowych przedszkolach. Nasza placówka, która miała ich 8, w tym momencie liczy już 12 oddziałów, najbliższe prognozy wskazują na dalszą rozbudowę przedszkola. To pokazuje skalę potrzeb i zapotrzebowanie na edukację przedszkolną – podkreśla Małgorzata Pietrzycka.
Dodaje, że w tym roku SPP nr 3 już zajmuje część budynków po wygaszanym gimnazjum na Kochanowskiego. Docelowo przewidywane jest przejęcie całego budynku i zaadaptowanie go na potrzeby przedszkola.
– Końcem czerwca będziemy przystępować do dalszej rozbudowy. Wygląda na to, że jeżeli będzie taka potrzeba, pan burmistrz sugeruje, że trzeba będzie jeszcze zwiększyć tę liczbę oddziałów, aby dzieciom sanockim zapewnić miejsce. Sądzę, że to taka sensowna polityka prorodzinna, ale również wypełnienie obowiązku miasta co do rodziny i dobry gest w kierunku tych młodych ludzi, którzy tu pracują, mieszkają i żyją. Jesteśmy już na takim etapie wiedzy i świadomości, że chyba każdy wie, jak istotny jest to czas w życiu każdego dziecka, jak ważny jest kontakt z placówką edukacyjną – zaznacza dyrektor SPP nr 3.
Sanockie przedszkola chętnie wybierają rodzice spoza miasta
Niewątpliwie miejsc brakuje. Jak wyjaśnia Małgorzata Pietrzycka:
– Od rodziców wpływają prośby, podania, o przyjęcie ich dzieci do przedszkola. To najczęściej młodzi ludzie, którzy mieszkali w Sanoku, pracują w naszym mieście, ale aktualnie zamieszkują w ościennych miejscowościach, bo tam wybudowali domy. Nagle okazuje się, że nie mają opieki dla dzieci, bo wiejskich przedszkoli po prostu nie ma – podkreśla. – Prawo nie stawia przeszkód w przyjmowaniu najmłodszych do przedszkoli samorządowych z innych gmin. Warunek natomiast jest jeden, najpierw wszystkie maluchy z terenu miasta muszą otrzymać miejsce. Wówczas, jeśli są wolne miejsca, do danej placówki mogą uczęszczać przedszkolaki spoza samorządu. Problem w tym, że na terenie Sanoka miejsc w przedszkolach brakuje nawet dla małych sanoczan. Prawda jest też taka, że trudno zweryfikować, czy rzeczywiście wszystkie dzieci korzystające z edukacji i opieki w sanockich przedszkolach, rzeczywiście mieszkają w mieście. Obowiązek meldunku zniknął w 2016 roku, stąd też przyjmuje się deklaracje co do miejsca zamieszkania. Możemy tylko liczyć na uczciwość rodziców – kwituje.
W tym miejscu warto przypomnieć, że kilkanaście lat temu na wsiach funkcjonowały placówki przedszkolne, prowadzone przez samorządy, dzisiaj w zasadzie nie pozostał po nich ślad… większość zlikwidowano.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz