SANOK / PODKARPACIE. Wychowankowie TSV Sanok, tworzący skład pierwszego zespołu, rozpoczęli zmagania w I lidze podkarpackiej, gdzie znaleźli się po awansie z poprzedniego sezonu. Początek – w kratkę. Najpierw zimny prysznic, później pewna wygrana. O budowie drużyny, celach na nowy sezon, ale również o grupach młodzieżowych i przyszłości klubu rozmawiamy z Maciejem Wiśniowskim, trenerem i wiceprezesem TSV Sanok.
Tomasz Sokołowski, Esanok.pl: Za Wami pierwsze dwa mecze nowego sezonu w I lidze podkarpackiej. Na inaugurację musieliście radzić sobie grając w eksperymentalnym ustawieniu. Tydzień później TSV mogło już pokazać pełnię możliwości, przynajmniej jeśli chodzi o skład. Jak ocenia pan występy drużyny?
Maciej Wiśniowski, trener TSV Sanok
Maciej Wiśniowski, trener TSV Sanok: Na wstępie chciałem bardzo podziękować wszystkim kibicom i sympatykom naszego klubu, którzy wspierali nas w poprzednim sezonie i dzięki którym awans do I ligi podkarpackiej stał się faktem. Za nami dwa różne w naszym wykonaniu pojedynki. W pierwszym dostaliśmy „kubeł zimnej wody” od faworyta tegorocznych rozgrywek Mosiru Dębica, w drugim zaś, dosyć przekonywująco pokonaliśmy piątą drużynę ubiegłorocznego sezonu – Lubczę Racławówka. Tak jak pan wspomniał, do Dębicy pojechaliśmy w mocno okrojonym składzie (brak m. in. dwóch „szóstkowych” graczy) ze względu na kwarantannę w kilku klasach II LO. To przede wszystkim zadecydowało, że z tak mocnym przeciwnikiem tylko w jednym secie udało się nam podjąć wyrównaną walkę.
Po awansie zespół przeszedł metamorfozę. Dołączyło kilku doświadczonych graczy. Czy to właśnie połączenie doświadczenia z młodością ma przynieść efekt? Warto zaznaczyć, że skład, niemal w 100% tworzą wychowankowie klubu.
Oczywiście. Chyba każdy trener zgodzi się, że najlepszą mieszanką, można powiedzieć mieszanką wybuchową, jest połączenie walecznych młodych zawodników z doświadczeniem tych starszych. W siatkówce często potrzeba opanowania, a to mają dać zespołowi ci doświadczeni. Od młodszych wymaga się czegoś innego i stawia się im inne zadania. Aktualnie pracujemy nad współpracą w zespole i ja osobiście czekam na ten wybuch. Cieszę się, że skład naszej drużyny tworzą niemal w 100% wychowankowie klubu, kształtowani przez naszych trenerów od pierwszego wejścia na halę. Piotra Zielińskiego, który zaczynał w Karpatach Krosno, również traktujemy jak „naszego” gracza, gdyż reprezentował TSV w przeszłości przez kilka sezonów.
Jak ocenia pan poziom ligi? Jak wypada na tle dawnej III ligi, w której TSV grało przez wiele lat, przed przygodą w II i I lidze centralnej?
Za szybko, aby ocenić poziom ligi, Drużyna z Dębicy faktycznie wysoko postawiła poprzeczkę, ma w składzie kilku renomowanych graczy, natomiast Racławówka mogła zaliczyć po prostu słabszy występ. My również uczymy się tej ligi, skupiamy się na własnej grze i z każdym meczem będziemy chcieli zbierać kolejne doświadczenie, a co przyniesie przyszłość – zobaczymy.
Jakie cele stawia pan przed drużyną na rozpoczęty niedawno sezon?
Celem nadrzędnym jest rozwój sportowy tej drużyny, żeby zrobiła kolejny krok do przodu. Zarząd żadnych warunków nam nie postawił, chociaż wiadomo, każdy z zawodników czy trener w każdym meczu gra o zwycięstwo.
Jaka atmosfera panuje w pierwszym zespole w szatni i na treningach? Czy zawodnicy dobrze się rozumieją?
Jeżeli chodzi o atmosferę to musi być wesoło. Doszło kilku zawodników, którzy z niejednego siatkarskiego pieca chleb jedli, więc anegdot podczas podróży czy w szatni przed i po meczu nie brakuję. Natomiast jeśli chodzi o zrozumienie na boisku, to wiadomo, że niektórzy potrzebują trochę więcej czasu na aklimatyzację.
Podczas minionego weekendu grały również nasze zespoły młodzieżowe. Jakie grupy reprezentują TSV w obecnych rozgrywkach? Kto je prowadzi?
Tak, rozpoczęliśmy zmagania we wszystkich możliwych młodzieżowych rozrywkach wojewódzkich i tutaj będzie nam trudno powtórzyć sukces z ubiegłego roku, kiedy to we wszystkich kategoriach byliśmy vicemistrzami województwa, tuż za AKSem Resovią. Co do obsady trenerskiej to juniorów i młodzików prowadzę razem z Krzysztofem Dziadoszem. Dołączył do nas również nowy trener Adam Kocoń, który oprócz grupy juniora młodszego jest prowadzącym w grupie naborowej przy SP 8 gdzie funkcjonuje Siatkarski Ośrodek Szkolny, w którym powstała klasa chłopców i dziewczynek i tutaj zachęcamy do kontaktu z klubem wszystkie dzieciaki w wieku 10-14 lat.
Jaka przyszłość czeka TSV? Jaki jest plan wobec pierwszego zespołu na najbliższe kilka lat? Czy pana zdaniem możliwy jest powrót do I ligi centralnej?
Najważniejsza jest praca z młodzieżą, mając dobrze wyszkolonych swoich wychowanków powinniśmy wraz z doświadczonymi zawodnikami spokojnie wywalczyć awans do ogólnopolskiej II ligi. Czy poczekamy dłużej, czy krócej to czas pokaże. My jako klub takie założenia mamy. Sanok powinien mieć II ligę.
Jak radzicie sobie z treningami i grą w czasie pandemii? Czy mecze różnią się od tych rozgrywanych w „normalnych” czasach?
Pandemia negatywie wpłynęła chyba na cały sport. My nie pojechaliśmy na obóz sportowy, zakończyliśmy i rozpoczęliśmy sezon praktycznie z marszu. Brak wspierających nas w tak licznym gronie kibiców w trakcie meczów też na pewno odbija się na drużynie. Widowisko traci na atrakcyjności, ale wspólnie staramy się przetrwać to wszystko i czekamy na powrót do normalności.
Czego życzyć TSV na kolejne dni, tygodnie i miesiące nowego sezonu? Oprócz oczywiście zdrowia i jak najlepszych wyników.
Tego, co w siatkówce i ogólnie w sporcie najważniejsze. Bez kontuzji!
Dziękuję za rozmowę.
Foto: Tomasz Sowa
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz