REKLAMA
REKLAMA

Akcja pod Tarnicą! Na szczęście „tylko” odmrożone palce! (ZDJĘCIE)

BIESZCZADY / PODKARPACIE. Wczoraj (12 bm.) około godz. 17.00 bieszczadzcy GOPRowcy otrzymali wezwanie od sześciu skiturowców. Narciarze znajdowali się obok czerwonej tyczki (podali numer) w rejonie Przełęczy Goprowskiej. Nie mogli jednak znaleźć kolejnej i nie wiedzieli co mają dalej robić.

– Warunki w górach były bardzo trudne, silny, porywisty wiatr, mróz i duży opad śniegu a także bardzo ograniczona widoczność. Skiturowcy utknęli w miejscu gdzie był duży depozyt śniegu, dlatego nie mogli odnaleźć dalszej drogi. Pierwszy zespół ratowników do skiturowców dotarł dość szybko – jedna osoba była w gorszym stanie, natomiast reszta mogła kontynuować marsz. Cztery osoby zostały przeprowadzone przez Przełęcz w kierunku Wołosatego, natomiast osoba w najgorszym stanie z inną w zdecydowanie lepszym, okryci płachtą biwakową z pakietami grzewczymi oczekiwały na transport. W rezultacie – po dotarciu drugiej ekipy ratowników, ani jedna ani druga osoba nie wymagały zaawansowanego transportu, tylko mogły samodzielnie kontynuować marsz – relacjonują rartownicy z Grupy Bieszczadzkiej GOPR.

 

W górach nadal panują bardzo trudne warunki – przede wszystkim silny wiatr w połączeniu z dużym mrozem powoduje, iż temperatura odczuwalna jest zdecydowanie niższa. – Na wędrówkę górską zalecamy zabranie nart skiturowych lub rakiet śnieżnych – doradzają GOPRowcy.

Ku przestrodze. Na szczęście wczorajsza wyprawa skończyła się szczęśliwie, z wyjątkiem odmrożenia palców rąk u jednego z jej uczestników.

AKTUALIZACJA: 

Zamieściliśmy dzisiaj dość drastyczne zdjęcie odmrożonych dłoni – ku przestrodze. Poniżej wklejamy treść korespondencji właściciela tych dłoni. PAMIĘTAJCIE! Nie zawsze wszystko jest tak oczywiste jak nam się wydaje. Wypadki zdarzają się najlepszym, czasami jest to po prostu splot pewnych wydarzeń i przeciągnięcie tej cienkiej granicy np. o odwrocie. Nie zawsze słabego przygotowania…

„…chciałbym prosić o zamieszczenie komentarza. Wg mnie byliśmy dobrze przygotowani, miałem drugie ciepłe rękawice, miałem dodatkową odzież, herbatę w termosie z zapasem do samego końca. Wszyscy mieliśmy detektory. Do odmrożenia doszło z powodu zlekceważenia pierwszych objawów. I to mój błąd. Wydawało mi się skoro idziemy do przodu, cały czas w ruchu i jest mi ciepło, to jest ok. Czułem lekkie odrętwienie, ale nie zimno. I to był moment na wyjecie ciepłych rękawic. Potem było już za późno. Mimo to walczyłem do końca, bo miejsca na skuterze potrzebowali inni. Jeśli chodzi o całe wydarzenie to wszystko szło dobrze do szczytu Halicza. Potem warunki na grani zaczęły wykańczać niektórych i spowolniły grupę. Byliśmy grupą więc czekaliśmy na resztę. W mrozie i wietrze. Odwrót w tamtym momencie nie miał sensu, bo brakowało nam 30 minut na podejście na przełęcz pod Tarnica, a potem już miał być bezpieczny zjazd. Błędy były. Zabrakło decyzji o odwrocie na wcześniejszym etapie, ale będąc w grupie trudno ją podjąć gdy wydaje się że szybciej i łatwiej jest iść do przodu. Dziękujemy ratownikom za sprawną akcje. Jankowi za expresowy czas dotarcia i ciągłe słowa otuchy.

Byłem w wielu różnych górach. To czego doświadczyliśmy to nauczka, że żadnych nie wolno lekceważyć. Szacunek należy się każdej górze. Kocham Bieszczady i dziękuję Bieszczadzkim Aniołom, że nas wypuściły całych”.

video, foto: GOPR Bieszczady

13-02-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Komentarze wyróżnione:
(zarejestrowanych czytelników)

Każdy ma swoje pasje i problemy.2021-02-14 13:30:03
0 0
Do "do wora"- Ty też będziesz płacił sam za psychiatrę? Nie, więc dlaczego tamci z gór mają płacić? Pozdrawiam.
Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy (0)
Pokaż więcej komentarzy (0)