REKLAMA
REKLAMA

Pan Edward i jego „mała zajezdnia”. „Te autosany to moja historia”

– Każdy autobus jest dobry, jak dobrze się z nim postępuje – mówi Edward Kutkowski. Kto jak kto, ale sanoczanin wie co mówi, bo szmat czasu przepracował za kółkiem. Jakby tego jeszcze nie było dość, pan Edward stworzył 26 modeli autobusów produkowanych przez sanocką fabrykę. Kartonowe autobusy są przez rodzinę traktowane bez mała jak rodowe klejnoty.

Dorota Mękarska

Pan Edward pasję do autobusów ma po ojcu, który był kierowcą. Już jako chłopiec miał styczność z autobusami, bo zdarzało się, że towarzyszył ojcu podczas jazdy. Czasami tato nawet dawał pokręcić mu kierownicą gdy stali w bazie.

Jako 10-latek swoją przygodę z autobusami rozpoczął od Fiata 666 RN, potem gdy ojciec przerzucił się na STARA-a N51 i N52 miał okazję jeździć tymi pojazdami, a wkrótce zapoznał się z autobusem SAN H01B.

Pan Edward szczególny sentyment ma do STAR-a N51.

–To był taki fajny, przytulny autobusik – wspomina. – Przedzielony był ścianką, bo to był pojazd towarowo- osobowy. Z przodu jechali ludzie, a z tyłu skrzynki z towarami do sklepów i „geesów”. STAR N52 był już typowo osobowy.

Prawdziwy modelarz robi wszystko sam

Pasja do autobusów zrodziła kolejną. Chłopak zainteresował się modelarstwem.

– Robiło się modele, bo nie było tak jak dzisiaj zabawek – mówi. – Wszystko robiłem sam, bo uczył mnie stary przedwojenny modelarz, pochodzący ze Lwowa. Mówił mi: Prawdziwy modelarz robi wszystko sam, bo ci, którzy kleją gotowe modele, to są sklejacze, a nie modelarze.

Słowa swojego guru pan Edward pamięta do dzisiaj.

Inna miłość

Choć w kolejnych latach przywiązanie do autobusów mu nie minęło, skończył Technikum Naftowe . Staż odbył w „Nafcie”, ale już za kółkiem, bo wolał to niż siedzenie za biurkiem. Tak pracował półtora roku, aż dostał się do Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Krośnie, gdzie pracował jako kierowca i zaopatrzeniowiec.

Rozbrat z klejeniem modeli wziął w wojsku, a po odbyciu służby inna miłość zapukała do jego serca. Poznał swoją drugą połowę, rodowitą sanoczankę i przeniósł się do Sanoka gdzie dalej pracował w PKS-ie. Po 6 miesiącach przeniósł się do miejskiej komunikacji. Jeździł mikrobusem, który od 1976 roku aż do początku lat 80. kursował po Sanoku. Potem przesiadł się na SAN-a H100 i legendarnego Autosana H9.

Pan Edward wszystkie te pojazdy docenia. – Każdy autobus jest dobry, jak dobrze się z nim postępuje i dba o niego – podkreśla. – Trzeba robić przeglądy, wtedy autobus da z siebie wszystko.

Kierowca wie, co mówi, bo jeździł w czasach, gdy transport miejski funkcjonował w naprawdę ciężkich warunkach. Najgorzej było w ziemie. Nieodzownym elementem w „sanach” była szmatka z solą, którą przecierano szyby, by nie zamarzały. Podnoszono też na malutkim, mniej więcej jak pudełko od zapałek, bloczku, maskę, by ciepło z silnika ogrzewało szybę. Autosan H09 już miał na szczęście lepsze ogrzewanie.

Zarzucił w tym czasie całkiem modelarstwo, bo trzeba było utrzymać rodzinę i wychować dzieci.

Pan Edward spędził w MKS 35 lat, z tego aż 24 lata jeżdżąc na jednej linii: zerówce.

Kiedyś było lepiej…

Nigdy mu się ta praca nie znudziła, ani go nie denerwowała.

– Jak człowiek kocha to co robi, to nie zważa na mankamenty – mówi. – Najbardziej cieszyło mnie to, jak pasażer wychodząc mówił „Dziękuję”, „Do widzenia”, albo „Życzę miłej jazdy”. Szczególnie przyjemnie było przed świętami. Czasami i 5 minut musiałem stać na końcowym przystanku, bo ludzie podchodzili i składali mi życzenia. To były najprzyjemniejsze chwile, ale to już historia. Dzisiaj już człowiek nie pogada z drugim człowiekiem. Zapanował życiowy egoizm.

Życie „małej zajezdni”

Po przejściu na emeryturę pan Edward nadal był w otoczeniu autobusów, gdyż powrócił do swojej pasji z lat młodości: klejenia kartonowych modeli. Zrobił jeden model a był to Star N52, potem następny za namową żony, do towarzystwa temu pierwszemu. Tak go to wciągnęło, że nie wiadomo kiedy doszedł do liczby 26 egzemplarzy. Tyle kartonowych autobusów wykonał od 2002 roku do dzisiaj. Są to jednak wyłącznie modele autobusów produkowanych przez Autosan w Sanoku.

– Taki sobie postawiłem cel – zaznacza modelarz.

Od 4 lata nie klei kolejnych, bo jak sam mówi, zdrowie trzeba przypilnować.

– Jest jak jest – wzdycha 72- latek. – Nie jest źle. Oby tak dalej było.

Jego „mała zajezdnia” zaczęła natomiast żyć swoim własnym życiem. Choć w Sanoku zainteresowanie było niewielkie, pan Edward zaczął otrzymywać zaproszenia na wystawy. Był w Krakowie, Poznaniu, Kielcach, w Opactwie Benedyktynów podczas Jarmarku Benedyktyńskiego, a nawet na Uniwersytecie Rzeszowskim.

– Duże podziękowania dla Magazynu Polski Traker-Bus, którzy zaprosili mnie na Trakerskie Spotkania w Krakowie – podkreśla nasz rozmówca.

W Sanoku modelarz pokazał swoją niecodzienną kolekcję w czasie jubileuszu Autosanu i na Światowym Zjeździe Sanoczan.

Jeden stary „San H100” stoi w pokrzywach

Świat starych autobusów odchodzi powoli w zapomnienie. Dzisiaj niektóre z nich są już tylko w pojedynczych egzemplarzach. Pan Edward śledzi losy tych „ostatnich Mohikanów”.

– Najstarszy Autosan H9 03 ma muzeum „Polska na kołach” w Busku, San-a H01B ma Kraków w wersji miejskiej, a Sanok ma w wersji A, czyli „pekaesowskiej”. W Sanoku jest też Autosan H9 15. Prywatne muzeum w Busku Zdroju ma również San-a H25/27. To jest jeden jedyny egzemplarz. San-a H100 ma Warszawa, Szczecin i inni pasjonaci, a jeden stoi w pokrzywach niedaleko Sanoka – wylicza i pyta. – Może ktoś by go chciał odbudować?

Oprócz autobusów z Sanoka pan Edward wykonał model jedynego pojazdu, który nie został wyprodukowany w Autosanie. Jest to model Papamobile, którym jeździł Jan Paweł II. Model można oglądać w Opactwie Benedyktyńskim w Jarosławiu. Stoi w gablocie między relikwiami doczesnymi Papieża Polaka.

– I tam będzie stał do końca, dopóki nasz świat będzie istniał – przewiduje modelarz.

Pasję pana Edwarda podziwiają członkowie jego rodziny: żona, córka i syn.

– Dzieci powiedziały mi, żebym nie ważył się tej kolekcji ruszać – śmieje się ojciec.

Pewnie i tak pan Edward nie mógłby żyć bez swojej „małej zajezdni”, bo mówi filozoficznie: – To moja historia. Historia tego, czym się kiedyś jeździło, bo to czym będą jeździć następne pokolenia, to my nie wiemy.

23-12-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)