Szansa na udany sezon w BIESZCZADACH? Długi weekend daje nadzieje! (ANKIETA)
BIESZCZADY / PODKARPACIE. Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że tegoroczny sezon letni w Bieszczadach, pod kątem frekwencji wśród turystów będzie bardzo słaby. Dziś wiadomo już, że wielu Polaków decyzję o wyjeździe odkładało do ostatniej chwili. Pokazuje to długi weekend czerwcowy. – Mamy stuprocentowe obłożenie – mówi Agnieszka Biel z „Anielskiego Zakątku”. – Turystów jest tyle, co przed rokiem, kiedy notowaliśmy rekordową odwiedzalność – potwierdza Daniel Wojtas, dyrektor hotelu „Skalny”.
Turyści pytają o odgłosy spadających w Ukrainie bomb
Jeszcze miesiąc temu, przedsiębiorcy funkcjonujący na terenie Bieszczadów załamywali ręce i z niedowierzaniem przyjmowali fakt, że telefony w ich recepcjach dzwonią kilka razy rzadziej niż w poprzednich latach. Zdarzały się też rozmowy, podczas których trzeba było tłumaczyć klientom, że w pobliżu nie spadają bomby i nie słychać wybuchów i odgłosów wojny w Ukrainie.
– I nam zdarzało się odpowiadać na absurdalne pytania, np. o to, ile wojsk stacjonuje w okolicy. Sąsiad opowiadał z kolei o pytaniu dotyczącym tego, czy podczas pobytu w hotelu słychać będzie odgłosy walk toczących się w Ukrainie – relacjonuje Agnieszka Biel, właścicielka „Anielskiego Zakątku”, restauracji oraz hotelu zlokalizowanego w Polańczyku.
– Za pomocą Google Analytics na bieżąco monitorujemy to, jak często turyści pytają o Bieszczady w Internecie. Tuż po wybuchu wojny, statystyki spadły na łeb na szyję, oceniam, że o 1/3. Na szczęście z biegiem czasu, wszystko wróciło do normy – mówi nam Daniel Wojtas, dyrektor hotelu „Skalny” w Polańczyku.
W ostatnich miesiącach sytuacja mocno się jednak zmieniła. Większość turystów planujących odpoczynek wie już, że w Bieszczadach jest bezpiecznie. Się we znaki daje jednak zwiększająca się inflacja oraz wzrastające stopy procentowe. Zdaniem wielu przedsiębiorców, to właśnie te dwa czynniki decydują w głównej mierze o mniejszym zainteresowaniu wyjazdem na wakacje, również w Bieszczady. Polacy mają po prostu mniej pieniędzy w portfelach i nie wszystkich stać na wakacyjny odpoczynek w atrakcyjnym miejscu. Wielu z nas, z planów wakacyjnych musiało zrezygnować.
„Anielski Zakątek”, restauracja w Polańczyku. Foto: „Anielski Zakątek” – Fb
– W poprzednich latach, na tym etapie roku, mieliśmy już 100% obłożenie na całe wakacje. Aktualnie rezerwacje są na poziomie 40% – wskazuje Agnieszka Biel. – Konieczne było dostosowanie cen do obecnej zasobności portfela Polaków. Inflacja rośnie w zastraszającym tempie, a my byliśmy zmuszeni do… obniżki cen względem zeszłego roku. Podobnie radzą sobie hotelarze z Zakopanego. W miejscach, gdzie za nocleg trzeba było zapłacić w granicach 650 zł, teraz proponuje się stawkę 250 zł. Uważam jednak, że nie ma innej drogi niż reakcja na mniejsze możliwości finansowe klientów. Wszyscy przedstawiciele naszej branży funkcjonujący w Bieszczadach powinni to jak najszybciej zrozumieć.
– W Bieszczadach konkurujemy przede wszystkim z innymi regionami kraju, nie pomiędzy sobą – uzupełnia Daniel Wojtas.
„Zanim gruby schudnie, to chudy umrze”
Właściciel hotelu „Skalny” oraz Ekomariny w Polańczyku przekonuje, że obecny sezon może być szczególnie trudny dla mniejszych przedsiębiorców oferujących usługi turystyczne.
– W przypadku Bieszczadów i tegorocznego sezonu, adekwatne jest powiedzenie „zanim gruby schudnie, to chudy umrze”. Problemów z obłożeniem, frekwencją, a co za tym idzie z obrotami i bilansem, nie będą miały ośrodki dobrze przygotowane do sezonu, oferujące wysoki standard i rozbudowaną ofertę. Bogatsi turyści, raczej z wakacji nie zrezygnują, najwyżej uszczuplą pulę oszczędności. Kłopoty i to niemałe mogą mieć właściciele tych firm, które celowały w klienta mniej zamożnego, szukającego niższego standardu i niższych cen – ocenia Daniel Wojtas.
– Warto też zaznaczyć, że skończył się „boom” na wakacje współfinansowane poprzez bon turystyczny. Gdy Polacy masowo korzystali z tego narzędzia, obłożenie we wszystkich niemal miejscach oscylowało wokół 100% przez wiele miesięcy. Teraz jest zupełnie inaczej – uzupełnia Agnieszka Biel.
Wybuch wojny sprawił z kolei, że w tym roku w Bieszczadach pojawiło się zdecydowanie mniej grup szkolnych. Decyzje o destynacjach podejmowane są zazwyczaj w marcu. Bieszczady nie należały wtedy do faworytów. Z dziećmi i młodzieżą podróżowano raczej do lub w okolice większych miast. „Oddały” natomiast wyjazdy firmowe. Wiele ośrodków odnotowało zadowalającą frekwencję w tym segmencie.
Hotel i restauracja „Skalny” w Polańczyku. Foto: „Skalny Polańczyk” – Fb
„Sezon na przetrwanie”
Z dnia na dzień, coraz większa liczba właścicieli restauracji i hoteli, zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że oprócz wyjątków, sezon letni 2022 dla większości będzie sezonem na przetrwanie. Dzieje się tak nie tylko w Bieszczadach, ale również w Tatrach czy na Mazurach. Obniżka cen, ma pozwolić zapełnić kalendarz, utrzymać kontakt z klientami, pracowników i potencjał.
– Zdecydowanie jestem zdania, że będzie to sezon na przetrwanie. Wszystko zmienia się niezwykle dynamicznie, ale uważam, że pewnych trendów nie zdążymy już zmienić. Mam tu na myśli choćby fakt, że aktualnie, w Bieszczadach praktycznie nie ma obcokrajowców, którzy w poprzednich latach w znacznym stopniu korzystali z naszych usług. Było tu mnóstwo Niemców, obywateli krajów skandynawskich. Teraz nie ma ich w ogóle – zaznacza Agnieszka Biel. – Poza tym wracam do tematu inflacji i stóp procentowych. Jeśli ktoś mieszka w dużym mieście, ma kredyt i utrzymuje się z dwóch pensji, to po wszechobecnych podwyżkach, nie możę pozwolić sobie na luksusowy wyjazd na wakacje. W dzisiejszej rzeczywistości wyjazd na wakacje, to sam w sobie luksus. Wiele osób musi z tego zrezygnować.
Rezerwują w ostatniej chwili
Zauważalna jest również inna tendencja. Turyści do ostatniej chwili wstrzymują się z rezerwacją noclegów. Przykład „Anielskiego Zakątku” pokazuje, że na 1,5 tygodnia przed weekendem majowym, w hotelu nie było ani jednej rezerwacji. W przeciągu 10 dni, zapełniły się jednak wszystkie wolne miejsca. To daje nadzieję na, mimo wszystko, lepszy sezon, niż można było przypuszczać jeszcze miesiąc temu.
Długi czerwcowy weekend. W Bieszczadach znów tłumy!
Duże nadzieje przynosi również długi weekend czerwcowy. Okazuje się, że w Bieszczadach znów pojawiły się tłumy turystów.
– Nie widzę żadnej różnicy w porównaniu do ubiegłego roku, który był przecież rekordowy. W Polańczyku znów pojawiły się tłumy – mówi Daniel Wojtas.
To dobry prognostyk na wakacje.
Przypomnijmy, że w ostatnich latach Bieszczady przeżywały swoje „pięć minut”, odnotowując frekwencję na poziomie niewiele niższym niż ruch turystyczny w sezonie letnim w Zakopanem.
Zdaniem naszych rozmówców ważnym aspektem jest przygotowanie do sezonu i stałe poszerzanie oferty.
– Jeśli miałbym komuś coś poradzić, to na pewno warto budować solidną, wyjątkową ofertę, wprowadzać nowe produkty, również po to, aby móc liczyć na powracających klientów – zaznacza Daniel Wojtas.
video nagłówek: archiwum Esanok.pl i Bieszczady24.pl (2018)
Czy wybierasz się na wakacje w sezonie letnim 2022?
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: Bieszczady, inflacja, sezon w Bieszczadach, turyści, wakacje
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz