SANOK / PODKARPACIE. Na co dzień pomagają czworonożnym pupilom, dzisiaj zaś sami potrzebują naszej pomocy. Sanocki Inspektorat OTOZ znalazł się w krytycznej sytuacji finansowej. Aby wyjść z impasu, założyli publiczną zbiórkę i dziś każdy może pomóc, dorzucając swoją symboliczną złotówkę. ,,(…)jesteśmy zmuszeni prosić Was ludzi o dobrym sercu o pomoc, jesteście naszą ostatnią deską ratunku nie potrafimy i nie chcemy przestać pomagać, nie umielibyśmy dalej żyć…”
Opis zbiórki:
Nasza sytuacja finansowa jest tragiczna, próbowaliśmy radzić sobie sami, ale doszliśmy do muru i bez Waszej pomocy już nie damy rady. Tak jak w tym roku jeszcze nie było.
Zwierząt przybywa, tylko w tym roku pod naszą opiekę już trafiło 16 psów, 18 kotów 1 koń, a mamy dopiero kwiecień. Niestety nasze możliwości finansowe się wyczerpały, i wyczerpała się również cierpliwość lekarzy weterynarii, którzy nie chcą już leczyć i w nieskończoność czekać na zaległe płatności, a długi są jeszcze z tamtego roku. W 2022 r. uratowaliśmy kilkadziesiąt zwierzęcych istnień, ponadto pomogliśmy blisko 140 zwierzakom z Ukrainy.
Aktualnie mamy pod opieką 14 psów i 13 kotów, serce nie pozwala odmówić nam pomocy, ale dobrym sercem, nie zapłacimy za ich leczenie. Są dobre dusze, które obdarowują nas karmą, żwirkiem, środkami czystości, podkładami, ale to niestety za mało. Miesięczny koszt leczenia Najdy to 400 zł, Max koszt Librelli 285 zł miesięcznie, Olek kociak z połamaną miednicą – 8000 zł (operacja nieopłacona) Karmel z padaczka miesięczne leczenie 200 zł hotelik dla Cygana (brakło u nas miejsca) 500 zł m-c, Yosh.
Możemy tak wymieniać…
OTOZ Animals Sanok tworzą inspektorzy, którzy niemalże codziennie podejmują działania ratujące głodne, zagłodzone, chore, poranione, utrzymywane w warunkach urągających żywej istocie, bez schronienia i porzucone zwierzęta. Malownicze Bieszczady- tak są piękne dla turystów, ale nie dla zwierząt. To bardzo trudny i rozległy rejon, niestety tubylcy w dużej mierze traktują zwierzęta przedmiotowo. Nasi inspektorzy niezwykle często spotykają się z twierdzeniem „przecież to tylko pies – padnie to przyniesie kolejnego” „Zwierze ma mi służyć”, „wyliże się”, „głodny głośniej szczeka” etc. to jedne z delikatniejszych określeń.
Dzisiaj jesteśmy zmuszeni prosić Was ludzi o dobrym sercu o pomoc, jesteście naszą ostatnią deską ratunku nie potrafimy i nie chcemy przestać pomagać, nie umielibyśmy dalej żyć…
Niezapłacone faktury opiewają na kwoty ponad 25 000 zł, ale najpilniejsze jest 15 000 zł to musimy zapłacić „na już”. Nasz samochód interwencyjny to wierny stary przyjaciel, ale coraz częściej ratując z nami zwierzęta, sam potrzebuje ratunku.
Bardzo nas cieszą i dodają siły do działania przesłane zdjęcia i filmy od nowych rodzin naszych podopiecznych, kiedy widzimy, że Tosca kiedyś odstraszacz lisów na metrowym łańcuchu uwiązanym do traktora, dzisiaj śpi na miękkiej kanapie, albo Tobik kiedyś zamknięty w betonowym kojcu, bojący się trawy, śniegu i dotyku dzisiaj spaceruje po łąkach, Mimi, Sisi i Bono 3-kilogramowe drobinki na grubym łańcuchu bez budy, zamarzające żywcem, dzisiaj przeciągają się między podusiami. Również takie sytuacje możemy opisywać w nieskończoność bo jest ich ogrom, a to żywy dowód na to, że nasza praca ma sens i jest bardzo potrzebna.
materiał nadesłany
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz