REKLAMA
REKLAMA

Anteny na szkołach. Zabójcze promieniowanie czy burza w szklance wody? (ZDJĘCIA)

SANOK / PODKARPACIE. Na dachu II Liceum Ogólnokształcącego w Sanoku są dwie anteny. Jedna to maszt telefonii komórkowej, druga tzw. antena kierunkowa. Czy te urządzenia są bezpieczne dla uczniów i okolicznych mieszkańców?

Burza w sprawie anten na szkołach wybuchła w Polsce, gdy krakowscy radni zaprotestowali, by na dachach placówek oświatowych stały maszty telefonii komórkowej.

Zaczęli domagać się wprowadzenia zakazu zakładania anten telefonii komórkowej na dachach szkół, przedszkoli i żłobków, powołując się m.in. na rezolucję Parlamentu Europejskiego.

Zalecił on ochronę przed promieniowaniem elektromagnetycznym przede wszystkim dzieci i młodzież. W rezolucji europosłowie zauważyli, że wstrzymywanie się z podjęciem działań ochronnych jest błędem, bo może prowadzić do bardzo wysokich kosztów zdrowotnych i ekonomicznych, jak miało to miejsce w przypadku azbestu, benzyny z ołowiem lub tytoniu.

5

Kraków kupuje analizator widma promieniowania

Władze miasta Krakowa poważnie podeszły do tych sygnałów. Nie czekając na jednoznaczną interpretację wyników badań o wpływie promieniowania elektromagnetycznego na zdrowie, zadecydowały o zakupie tzw. analizatora widma, jako dodatkowego narzędzia do weryfikacji pól elektromagnetycznych. Miasto będzie w tej materii współpracować z naukowcami. Są to pionierskie działania w skali kraju.

Czy uczniowie są bezpieczni?

W innych miastach samorządowcy do tej pory nie nie przywiązywali większej wagi do tego zagrożenia. Czy istnieje ono również w naszym mieście? Na dachu II LO ulokowano przecież dwie anteny.

– W poprzedniej kadencji wyrażono zgodę na umieszczenie masztu telefonii komórkowej na dachu liceum oraz anteny kierunkowej. Nie zagrażają one ani uczniom, ani okolicznym mieszkańcom. – mówi Wacław Krawczyk, wicestarosta sanocki.

Anteny lepiej stawiać z dala od szkół

Umieszczenie urządzeń na szkolnym dachu warunkowały wyniki uprzednio przeprowadzonych badań.

– Operator przedstawił je nam i na tej podstawie mogliśmy podjąć decyzję – dopowiada Damian Biskup, członek zarządu powiatu. – Natomiast gdyby to zależało wyłącznie ode mnie, uważam, że takie anteny powinny być umieszczane z dala od budynków użyteczności publicznej, szczególnie jeśli chodzi o szkoły – precyzuje. Trudno dziwić się ostrożności, jaką prezentuje radny powiatowy, gdyż wpływ pola elekromagnetycznego na zdrowie ludzi, a przede wszystkim dzieci, nie został jeszcze do końca rozpoznany.

Parametry są prawidłowe

Marek Cycoń, dyrektor II LO opiera się na opinii ekspertów oraz wynikach badań.

– Jeśli wszystkie parametry są prawidłowe, nie ma przeciwwskazań do umieszczenia takich urządzeń na szkole. Dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo uczniów. Opieram się na dokumentacji stworzonej przez ekspertów. Jak do tej pory nie ma sygnałów, że coś może zagrażać przebywającym w szkole ludziom – wyjaśnia.

8

Podobnie sytuację komentuje Jan Beniak, przewodniczący rady rodziców działającej przy sanockiej „dwójce”.
– Sprawę oddaliśmy w ręce dyrektora. Nie przypominam sobie, aby podczas spotkań rady któryś z rodziców zgłaszał sprawę nadajników i wyrażał zaniepokojenie w związku z bezpieczeństwem dzieci – podkreśla.

Trzeba jednak zaznaczyć, że od dłuższego czasu trwają rozmowy o wymianie urządzeń na dachu na bardziej nowoczesne, ale również o nieco większej mocy. Jednak jak do tej pory decyzja w tej sprawie nie zapadła. Szkoła nie umieszcza tego typu anten na dachu za darmo. Rocznie z tego tytułu otrzymuje określoną opłatę. Kwota nie jest ujawniana.

– To efekt negocjacji z firmą – kwituje Marek Cycoń.

Zazwyczaj wartości nie sa przekraczane, ale…

O stronę badawczą i naukową zjawiska promieniowania elektromagnetycznego zapytaliśmy ekspertów z Laboratorium Pomiarów Promieniowania Wojewódzkiej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Rzeszowie.

– Firmy telefonii komórkowych używają dwóch typów masztów. Są to anteny rozsiewcze oraz kierunkowe. O ile te pierwsze, przy niewłaściwym zainstalowaniu bądź umieszczeniu mogą wytwarzać zbyt wysokie promieniowanie, o tyle te drugie nie powinny mieć większego wpływu na otoczenie – usłyszeliśmy w rzeszowskim Sanepidzie. Za pomocą „anten rozsiewczych” łączymy się rozmawiając przez telefon komórkowy, czy używając sieci WiFi. Zgodnie z polskim prawem dopuszczalna wartość poziomu pola elektromagnetycznego to 7 V/m.

– Zazwyczaj podczas badań te wartości nie są przekraczane. Natomiast mogą zdarzyć się sytuacje, że maszt jest np. źle skonstruowany, zbyt niski, bądź budynek, na którym go umieszczono, jest niższy od sąsiednich. Natomiast podczas badań pomiary wykonuje się na dwukrotnej odległości zasięgu anteny patrząc w stronę jej głównego kierunku – precyzuje ekspert.

Jak informuje Jerzy Chytła, kierownik Laboratorium Pomiarów Promieniowania Wojewódzkiej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Rzeszowie, ceny badań w laboratoriach pomiarów promieniowania, w tym prywatnych, wahają się od 600 zł do 900 zł. Generalnie nie przeprowadza się badań okresowych, sprawdzających promieniowanie w nadajnikach telefonii komórkowych. Wykonuje się je przy montażu/instalacji urządzeń lub przy ich modyfikacji (np. gdy zwiększa się moc).

Nie bada się również promieniowania w tzw. środowisku komunalnym, ponieważ nie obligują do tego przepisy. Istnieje natomiast monitoring środowiskowy, którym zajmuje się inspektorat w Rzeszowie. Skargi na smog elektromagnetyczny rozpatruje wojewódzki inspektor; on decyduje czy skarga jest zasadna czy nie. Uznając jej zasadność może zlecić wykonanie pomiarów. W razie odmowy można samemu zapłacić za badania.

Paulina Ostrowska

03-09-2016

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)