Sanocki spór o darmową żywność…(VIDEO)
SANOK. W piątek, 21 października, około godziny 13.00 pod siedzibą Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej (PKPS) panowało olbrzymie zamieszanie. Wokół budynku gromadziła się bardzo długa kolejka oczekujących; niektórzy z nich stali w niej już drugi dzień.
Szczęśliwcy, którym udało się wyjść z paczkami, kręcili nosem na zawartość racji żywnościowych (w których skład wchodziło m.in.: mleko, płatki kukurydziane, serki topione, kasze, mąka, makarony) lub informowali czekających, że udało im się „zdobyć” ostatni karton mleka, którego już dla innych zabrakło…
Komu się należy
Ponieważ manna z nieba nie spada, ktoś musi ją dostarczyć. Skąd się biorą darmowe racje żywnościowe dla najuboższych? Z Unii Europejskiej. PKPS uczestniczy w programie „Dostarczanie nadwyżek żywności najuboższej ludności Unii Europejskiej – PEAD”
Aby, być upoważnionym do odbioru żywności należy spełnić wymogi określone w ustawie o pomocy społecznej oraz z zastosowaniem kryterium dochodowego uprawniającego do przyznania osoby:
715, 50 zł dla osoby samotnej
526, 50 zł dla jednego członka w rodzinie
Aby odebrać paczkę należy stawić się z imiennym upoważnieniem do odbioru, zawierającym pieczątkę zarządu PKPS, które wydaje Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (MOPS). W tym momencie w Sanoku i gminie Sanok takie karty posiada 2361 osób.
Żywność jest wydawana średnio raz w miesiącu. Osoby zainteresowana mogą dowiedzieć się o terminie, dzięki wywieszonej informacji na drzwiach MOPS-u oraz PKPS, a także dzwoniąc do tych ośrodków. Choć sami zainteresowani twierdzą, że o wydawaniu żywności dowiadują się od siebie wzajemnie „drogą pantoflową” lub pisząc do siebie smsy.
Skąd te kolejki?
Na ogłoszeniach informujących o terminach i godzinach wydawania paczek, jest napisana kolejność zgłoszeń, np. w dniu 20.10.2011 r. – proszone o przyjście są osoby z nazwiskiem na literę A-G, 21.10.2011 r. – H-M, a 22.10.2011 r. – N-Z. Oczywiście, jak łatwo się domyśleć, nikt do tych reguł się nie stosuje…Dlatego to rozwiązanie, absolutnie nie rozwiązuje problemu kolejek. Wolontariusze wydają żywność w godzinach od 9 do 14, co również spotyka się z dużym niezadowoleniem ludzi. Jednak, wolontariusze, jak sama nazwa wskazuje pracują dobrowolnie i za darmo, więc oskarżenia, że wydają żywność w określonych godzinach są bezpodstawne, tym bardziej, że czas wydawania paczek zawsze się wydłuża.
„Czasem dochodzi to takich sytuacji, że ludzie przychodzą o 4 rano i ustawiają się w kolejce, żeby być pierwszym” – mówią czekający w kolejce.
Wygląda na to, że błędne koło się zamyka i tylko radykalne, mądre rozwiązania logistyczne są w stanie znormalizować sposób wydawania i przyjmowania żywności.
Darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy
Ludzie (oczywiście nie wszyscy) narzekają na zawartość paczek. I tutaj szczególnie ujawnia się nasza polska mentalność – zamiast podziękować za coś, co dostało się za darmo, okazuje się spore niezadowolenie i czasem…brak szacunku.
Pani Mirosława Szalbot, kierownik sanockiego PKPS przyznaje, że „gdyby ludzie, coś za to zrobili, gdyby ta żywność nie była tak całkiem za darmo, to zdecydowanie bardziej szanowali by te produkty”.
Pracownicy mówią także otwarcie o tym, że widzieli wyrzuconą na śmietniku żywność, którą sami wcześniej wydali potrzebującym. Unijne dobra sprzedają się także na tak zwanym „czarnym rynku” w „ogródku jordanowski” – ustalone ceny za konkretne produkty, np. karton mleka za 1,50 zł.
Część potrzebujących osób nie tylko niszczy, wyrzuca, sprzedaje, ale i chce odebrać więcej żywności niż im przysługuje, czyli przychodzi z podrobionymi kartami lub duplikatami. Na co pracownicy reagują bardzo stanowczo i bezkompromisowo – „nie ma miejsca na oszustwo, osoby próbujące odebrać więcej żywności, proszone są o wyjście”.
W tym miejscu absurd goni absurd. W kolejce czekają ludzie, którzy nie pozostawiają złudzeń, że potrzebują pomocy, inni natomiast podjeżdżają po paczki taksówkami lub samochodami, które absolutnie nie wyglądają na „biedne”.
Trochę wzajemnego zrozumienia
Ludzie, którzy przychodzą po żywność często narzekają na pracowników PKPS, którzy ich zadaniem są nieuprzejmi i aroganccy. Oczywiście, mają do tego prawo. Z drugiej strony pracownicy i wolontariusze nie do końca rozumieją, dlaczego ludzie tak o nich myślą. Mało kto wie, że sami rozładują samochód, który przywozi 5-6 ton żywności – rozładunkiem zajmują się wolontariusze, pracownicy i zaprzyjaźnieni ludzie z PKPS.
Na pewno fakt, że ludzie stoją w kolejce na dworze, nie jest normalny, zwłaszcza gdy pada deszcz, czy jest zimno. Rzeczą absolutnie konieczną jest „poczekalnia” – hol, korytarz, jakiekolwiek miejsce, gdzie można spokojnie poczekać. Jednak PKPS dysponuje takim, a nie innym budynkiem i nie ma w tym momencie możliwości jego zmiany.
Wydawanie żywności z projektu PEAD odbywają się raz w miesiącu, dlatego bardzo ważne jest, żeby akcja rozdawania nabrała bardziej ludzkiego i normalnego charakteru. Na pewno PKPS musi opracować lepszy system, aby logistycznie wszystko przebiegało sprawniej i w lepszej atmosferze. Natomiast osoby, upoważnione do odbioru muszą stosować się do owych zasad.
Wydaje się proste, a jak będzie w praktyce? Okaże się już w przyszłym miesiącu, kiedy znowu na najuboższych mieszkańców Sanoka będzie czekać pomoc.
O PKPS
Głośne i niewątpliwie widowiskowe rozdawanie żywności to tylko wierzchołek góry lodowej. PKPS zajmuje się na co dzień wieloma sprawami, m.in.: pomocą dla ludzi starszych i niepełnosprawnych. Pracownicy szukają opieki dla starszych, chorych ludzi. Aktywnie pozyskują wszelkie dobra (meble, odzież, buty, sprzęty) i rozdają je swoim podopiecznym. Obecnie, PKPS ma pod swoimi skrzydłami 50 osób w Sanoku.
Na portalu esanok.pl będziemy na bieżąco informować o terminach planowanych akcji rozdawania żywności.
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: interwencje, Sanok, żywność
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz