REKLAMA
REKLAMA

Proces resocjalizacyjny ma zindywidualizowany charakter

W warunkach polskich jednostek penitencjarnych proces resocjalizacyjny ma zindywidualizowany charakter. Czasami nie jest łatwo wzbudzić w skazanym wolę do pracy nad sobą. Dlatego tak ważnym jest, aby w codziennej pracy opierać się na najlepszych przykładach. Często za przykład służy sam wychowawca, który swoją pasją stara się zarazić podopiecznych. Wielu z nich udaje się to doskonale…

Klub ukierunkowany na działanie

W 2013 roku za sprawą mł. chor. Krzysztofa Gieruli w Zakładzie Karnym w Uhercach Mineralnych zawiązał się Klub „Żbik”. Założenia, jakie przyświecały twórcom były na tyle elastyczne aby mogły objąć całe spektrum osobowości, jakie mogą trafić się w ramach klubu. Jednocześnie były pożądane z punktu widzenia pracy resocjalizacyjnej. Jeśli klub miał pomagać w readaptacji do życia na wolności, kluczową stawała się kwestia współpracy z instytucjami zewnętrznymi.

– Bardzo szybko udało się nam nawiązać kontakt z wieloma placówkami działającymi na terenie powiatów bieszczadzkiego, leskiego i sanockiego – wspomina mł. chor. Gierula, młodszy wychowawca w Dziale Penitencjarnym.

W krótkim czasie skazani pod opieką funkcjonariusza organizowali świąteczne paczki dla osób najbardziej potrzebujących z terenu gminy Olszanica, wykonywali prace społeczne na rzecz sanockiego Domu Dziecka czy zorganizowali własny wolontariat na rzecz leskiego schroniska dla zwierząt. – W pewnym momencie działaliśmy równocześnie w kilku miejscach. W poniedziałek wraz z osadzonymi byłem w Sanoku, zaś we wtorek ruszaliśmy do Leska – dodaje Gierula. Taki stan rzeczy doprowadził do wyodrębnienia w klubie osób zajmujących się daną tematyką, zgodnie z ich zainteresowaniami.

Historia nauczycielką życia

„Historia magistra vitae est”. Ta stara łacińska maksyma jest dobrze znana opiekunowi klubu – chorążemu Gieruli. W pełni oddaje również pasję jakiej się poświęca. Bardzo szybko okazało się, że przykład funkcjonariusza znalazł naśladowców wśród podopiecznych. Za namową swojego wychowawcy grupa osadzonych postanowiła dogłębnie poznać historię Bieszczadów.

– Wykorzystując zainteresowanie osadzonych zaczęliśmy coraz częściej organizować zajęcia kulturalno-oświatowe w muzeach, zapraszać historyków, publikować w ramach zakładowej gazetki artykuły o tej tematyce – mówi Gierula. Swoista oferta z zakresu edukacji historycznej nie ograniczała się jedynie do zajęć kulturalno-oświatowych.

– Realizujemy wiele programów z tego zakresu. Choćby „Auschwitz, historia, edukacja obywatelska” i „Wielokulturowa Pamięć Dni Minionych, które od pierwszej edycji spotykały się ze sporym zainteresowaniem skazanych dodaje ppłk Mariusz Kocaj, dyrektor uherzeckiej jednostki. W efekcie oddziaływaniami z zakresu edukacji historycznej systematycznie obejmowana jest znaczna część populacji osób odbywających karę w tutejszej jednostce.

Zapomniani ułani

Zakładowa biblioteka liczy blisko 9 tysięcy pozycji, wśród których sporą część stanowią publikacje historyczne. Wiele z nich dotyczy bezpośrednio Bieszczadów – regionu Polski, który nawet dla badaczy wciąż pozostaje nie do końca zbadany. W 2018 roku, Adam – osadzony odbywający karę pozbawienia wolności dotarł do informacji o ułańskiej szarży Grupy Operacyjnej Kawalerii pod dowództwem płk. Ludwika Schweizera, do której miało dojść tuż nieopodal Zakładu Karnego w Uhercach Mineralnych – w miejscowości Bóbrka. Wówczas stoczono bój z żołnierzami rosyjskimi (32 dywizji 4 pułku kawalerii), którzy dopuścili się napaści na Polskę. Szybko ustalono, że wydarzenie to jest w żaden sposób nieudokumentowane, oraz nie uhonorowano pamięci poległych żołnierzy. Wówczas za namową wychowawcy osadzeni z Klubu „Żbik” postanowili stoczyć własną batalię o uczczenie ułanów.

Od Rzeszowa przez Przemyśl, Warszawę, Lwów, aż do Londynu

Pierwszym krokiem było zwrócenie się do rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej o potwierdzenie boju stoczonego w Bóbrce. Po krótkim czasie wpłynęła odpowiedź naczelnika Oddziałowego Biura Badań Historycznych dr. hab. Krzysztofa Kaczmarskiego, który w stosownym piśmie potwierdził szarżę, jednak wskazał na niewielką ilość dokumentów w tym zakresie. W związku z powyższym klubowicze zwracali się do kolejnych instytucji gromadząc dokumenty dotyczące ułańskiej szarży. Przełom nastąpił za sprawą Instytutu i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie.

– Otrzymaliśmy od nich blisko 600 stron dokumentów, wśród których znalazły się relację ułanów, w tym samego Schweizera mówiąca o szarży w Bóbrce – wspomina Adam.

Było to bodźcem do kolejnych działań. – Dysponowaliśmy już wtedy dużą wiedzą, ale chcieliśmy zrobić kolejny krok naprzód – wspomina mł. chor. Gierula.

Poszukiwanie prawdy o poległych

Kolejne dni w Uhercach Mineralnych upływały pod znakiem odtworzenia nazwisk uczestników szarży pod Bóbrką. Dokonano w tym zakresie szczegółowej analizy dokumentacji historycznej. Zadanie zakończyło się sukcesem. – Kolejnym wyzwaniem było ustalenie, kto poległ w boju, jednak to wymagało sporo pracy – dodaje Gierula. Tak więc zwrócono się do Wojskowego Biura Historycznego, Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Katyńskiego, Polskiego Czerwonego Krzyża, Archiwum Państwowego w Przemyślu, Lwowie i Sanoku, Koła Przyjaciół 26. Pułku Ułanów Wielkopolskich. Do jednostki spływały kolejne pisma z instytucji państwowych adresowanych do członków Klubu „Żbik”. Kolejnym milowym krokiem były dokumenty przesłane od dyrektora Wojskowego Biura Historycznego dr. hab. Stanisława Cenckiewicza.

– Otrzymaliśmy dokumenty w języku rosyjskim, w których skład wchodziły rozkazy Frontu Ukraińskiego dotyczące bojów toczonych w Bieszczadach we wrześniu 1939 roku – dodaje Mateusz, członek Klubu „Żbik”.

– Ich tłumaczenie wydawało się być sporym wyzwaniem, ale po krótkiej chwili okazało się, że jeden z klubowiczów biegle posługuje się językiem rosyjskim -uzupełnia Gierula. W efekcie wysnuto teorię, że w starciach przed 80. laty w Bóbrce śmierć poniosło maksymalnie 9 ułanów, zaś 3 trafiło do radzieckiej niewoli.

Wszystko w rękach Soliny

Już w grudniu 2018 roku zapadła istotna decyzja. Instytut Pamięci Narodowej poinformował klubowiczów, że prowadzi kwerendę w celu ustalenia nazwisk ułanów poległych w szarży pod Bóbrką. – Jeśli nie przyniesie ona rezultatów podejmiemy działania prowadzące do realizacji upamiętnienia poległych w formie ogólnej – pisał do Klubu „Żbik”, dyrektor rzeszowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, dr Dariusz Iwaneczko. Istotnym faktem było to, że klubowicze otrzymali kolejne ważne zadanie, w postaci przygotowania treści na tablicę, która upamiętni poległych ułanów. – Przygotowaliśmy kilka propozycji, które zostały przesłane do rzeszowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej – wspomina opiekun klubu. Bóbrka to miejscowość usytuowana w gminie Solina, stąd też samorząd lokalny uznał, że tak ważne działania nie powinny się odbywać bez niego. Szybko powołano miejscowy komitet do spraw upamiętnienia poległych. Pojawiła się również inicjatywa budowania obelisku w formie przypominającym słup graniczny. W spotkaniach komitetu trzykrotnie brali udział klubowicze pod znaku żbika. Nikt nie kwestionował ich zasług.

– Składam podziękowania za wkład pracy w realizację idei budowy pomnika upamiętniającego ważne wydarzenie historyczne, jakie miało miejsce w Bóbrce w ostatnich dniach września 1939 roku, a określone jest jako ostatnia szarża ułanów – pisał w podziękowaniach wójt gminy Solina Adam Piątkowski.

W efekcie mł chor. Gierula oraz jego podopieczni ustąpili pola samorządowi, który dzięki ich aktywności dysponuje ogromną wiedzą odnośnie boju stoczonego pod Bóbrką. Pozostało więc jedno zadanie – oddać hołd poległym.

Resocjalizacja daje satysfakcję!

Z pewnością klubowicze na stałe wpisali się w historię Bieszczadów. Ich ciężka wielomiesięczna praca zostało zauważona i doceniona. – Chciałbym podziękować za zaangażowaniem wszystkim członkom Klubu „Żbik”, a także funkcjonariuszom, którzy wspierali naszą działalność – podsumowuje, mł. chor. Krzysztof Gierula. Jego praca nie została też niezauważona. – Jestem pod wrażeniem pracy podjętej przez wychowawcę ds kulturalno-oświatowych, jest to najlepszy dowód na to, że resocjalizacja prowadzona w sposób niekonwencjonalny daje wiele satysfakcji – dodaje ppłk Kocaj. Warto wspomnieć, że klubowicze do tej pory otrzymali słowa uznania od dyrektora rzeszowskiego oddziału IPN oraz podziękowania od wspomnianego wójta gminy Solina, a także prezesa Koła Przyjaciół 26. Pułku Ułanów Wielkopolskich im. Jana Karola Chodkiewicza.

st. szer. Michał Bąk

10-09-2019

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)