KRYTYCZNIE PILNE❗️”Mój synek umiera na moich rękach…” Nikosia zabija guz mózgu!
Kochani, potrzebujemy Was jak nigdy wcześniej, by ratować życie naszego dziecka!
Po kilku konsultacjach wiemy, jak ciężka droga czeka naszego dzielnego wojownika Nikosia. Niestety, aby mógł w nią wyruszyć i walczyć o swoje życie i zdrowie, potrzebujemy Waszej pomocy! Do zebrania jest ogromna suma… Tylko Wy, wspaniali Pomagacze, możecie pomóc naszemu synkowi!
Nikoś jest w trakcie chemoterapii. Ze strachem czekamy na wynik rezonansu, który pokaże, co dzieje się w główce. Od tego zależy dalsze leczenie i walka o życie…
Są dwa scenariusze
Jeżeli okaże się, że guz przestał rosnąć, to kontynuujemy chemioterapię do momentu jak największego obkurczenia tego potwora. To pozwoli na bezpieczną możliwość jego ponownego usunięcia. Na ten moment operacja jest maksymalnym zagrożeniem życia… Dlatego czekamy na efekty chemioterapii.
Jeśli niestety zdarzy się tak, że chemia nic nie pomogła, to jedynym wyjściem jest protonoterapia. Będzie to wtedy jedyna szansa dla Nikosia w walce z guzem. Wierzymy, że najpierw uda się przeprowadzić operację, która bardzo zwiększa efektywność naświetlania.
Całe leczenie odbędzie się w USA. Jego koszt będzie ogromny… Lekarze czekają tylko na wyniki rezonansów, aby ustalić termin operacji, gdy będzie ona możliwa. Mamy bardzo mało czasu…
Nasz synek jest bardzo rozdrażniony, dużo płacze, śpi tylko parę godzin w ciągu doby. Lekarze do końca nie wiedzą, co jest przyczyną tej bezsenności. Cieszy nas jednak to, że czasami są krótkie chwile, gdy Nikoś uśmiechnie się do nas. Powrócił wzrok w prawym oczku, co pomaga nam w komunikacji.
My, rodzice, błagamy Was, wspaniałych Darczyńców, o pomoc w szybkim zbieraniu tej ogromnej kwoty. Czasu mamy niestety coraz mniej… To nasza jedyna szansa, innej nie mamy!
Błagamy o ratunek! Pozwólcie naszemu Nikosiowi ŻYĆ…
Opis zbiórki
W jednej chwili wesoło się bawił, w drugiej walczył o życie… Wciąż nie możemy uwierzyć, że to spotkało właśnie naszego synka! Nikoś w czasie zabawy zwymiotował, potem kolejny raz. Wezwanie pogotowia, przyjazd na SOR i informacja, która ścięła nas z nóg – jest krwotok w czaszce! Nasz synek prawdopodobnie stracił wzrok, ale nawet to nie jest dzisiaj najgorsze. Okazało się, że w jego główce jest śmiercionośny guz…
21 sierpnia – dla większości końcówka wakacji, może dzień jak każdy inny. Dla nas okazał się dniem końca naszego świata… Nikoś, nasz roczny synek, dotąd rozwijający się książkowo, nagle poważnie zachorował! Koszmar każdego rodzica to od tego dnia dla nas jawa…
Odkąd synek trafił do szpitala – najpierw do Zielonej Góry, potem do Szczecina, przeszedł już 8 ciężkich operacji. Tego strasznego sierpniowego dnia lekarze od razu zdiagnozowali krwotok i wodogłowie z niedrożności. Jeszcze w nocy odbyła się operacja odbarczenia czaszki, a synka wprowadzono w śpiączkę – był bardzo duży obrzęk mózgu. Usłyszeliśmy, że stan Nikosia jest skrajnie ciężki. Nasze serca pękły…
Trafiliśmy do Szczecina. Po ponad dwóch tygodniach w śpiączce, najtrudniejszych w naszym dotychczasowym życiu, próba wybudzenia – udaje się, Nikoś zaczyna sam oddychać. 14 września przekazano nas na oddział neurochirurgii.
W międzyczasie lekarze wykonali szereg operacji związanych z drenażem i zastawką w główce naszego synka. Podejmowane były próby rezonansu – niestety do tej pory żadna się nie udała.
W nasze życie wkroczył mrok, jakiego wcześniej nie znaliśmy. Niedawne problemy dnia codziennego w jednej chwili przestały mieć znaczenie – w obliczu choroby dziecka wszystko inne wydaje się takie błahe…
Czekaliśmy kolejne dni w paraliżującej niepewności. 18 października synek przeszedł bardzo ryzykowną, ale na szczęście udaną operację usunięcia guza, który znajdował się przy samym pniu mózgu. Potem przyszła informacja najgorsza z możliwych – badanie histopatologiczne potwierdziło, że to złośliwy guz mózgu – wyściółczak, posterior fossa ependymoma grupa A. Przychodzi nam walczyć ze śmiertelnie niebezpiecznym wrogiem, który zaatakował nasze dzieciątko… Najgorsze chyba jest to, że w Polsce nie ma skutecznych metod leczenia. Czekamy na konsylium i kolejne badania, jednak tu mogą nam zaproponować radio- i chemioterapię. To zdecydowanie za mało, by pokonać tego potwora…
Jesteśmy w kontakcie z kliniką w Essen, gdzie Nikoś będzie mógł przejść protonoterapię! To dla niego największa nadzieja na życie! Niestety, jest bardzo kosztowna…
Liczy się każdy dzień, dlatego z całego serca prosimy o pomoc dla naszego synka!
Nikoś, mimo całego bólu i cierpienia, jakiego doświadcza, wciąż się do nas uśmiecha… Jak możemy pozwolić, by ten uśmiech zgasł? Niestety, krwawienie i powikłania zrobiły już swoje… Stwierdzono porażenie nerwu wzrokowego i zez zbieżny, niedowłady w ciele, doszły ataki padaczki. Na 90% jest pewne, że nasz synek nie widzi. Wszystkiego musi uczyć się od nowa, jak noworodek… Ma także zastawkę w główce, związaną z wodogłowiem. Tym wszystkim mamy zacząć się martwić później. Najważniejsze, żeby żył!
Chcemy, musimy wierzyć w to, że pokonamy nowotwór i będzie jeszcze jak kiedyś! Przecież tak niedawno Nikoś raczkował, powtarzał pierwsze słowa, zaczynał stawiać samodzielne kroczki… Jesteśmy przy synku każdego dnia i powtarzamy, jaki jest dzielny, jak bardzo go kochamy! Prosimy, pomóżcie nam uratować synka, szczęście i sens naszego życia…
Rodzice
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz