REKLAMA
REKLAMA

Jest taka książka

PODKARPACIE. Są dzieła tworzone z pasją, przekonaniem, że dokonują pewnej syntezy, zbierają fakty, tworzą obraz epoki. Są książki przygotowywane latami, składane jak cegiełki, układane w świątynię tradycji. Do tych fundamentów wiedzy o naszym regionie należy publikacja Sylwestra Polakowskiego

„Pozostałości założeń dworskich województwa podkarpackiego. Przewodnik katalogowy”, po lekturze której nikt już nie będzie mógł spokojnie powiedzieć, że dbamy odpowiednio o naszą spuściznę historyczną.

Na początek można epatować liczbami: na 600 stronach przedstawiono ponad 400 założeń dworskich. W sumie zebrano w niej prawie 2300 zdjęć ukazujących stan obecny nie tylko zamków, pałaców lub dworów, ale również spichlerzy, stajni, rządcówek, oficyn, lamusów, pawilonów czy oranżerii. Można tu zobaczyć resztki architektury ogrodowej, stawy, bramy, ogrodzenia, kaplice, dostępne piwnice oraz zachowane geometryczne nasadzenia: aleje, szpalery czy pojedyncze okazy pomnikowych drzew. Niestety w większości przypadków to tragiczne ruiny dawnej szlacheckiej i magnackiej architektury, która jeszcze w połowie XX wieku trzymała się całkiem dobrze. Trwające przez dziesięciolecia zaniedbania, a często świadome działania, doprowadziły do utraty tej tak ważnej dla regionu, tworzonej przez pokolenia, spuścizny materialnej.

Sylwester Polakowski z wykształcenia inżynier, a z pasji badacz architektury rezydencjonalnej zwiedzał przez siedem lat wszystkie opisane miejsca, dokumentując je szczegółowo. W książce każde założenie dworskie posiada opis historii własności i historii zabudowy. Cennym elementem są niezwykle przydatne i praktyczne informacje dla turystów, m.in. w kwestii aktualnej dostępności obiektu, a wszystko zilustrowane fotografiami przedstawiającymi to, co zachowane do dziś, choć często w ruinie: od budynków, przez elementy architektury otoczenia i przyrody po ciekawe detale. Dzięki nim wiadomo co i gdzie szukać w terenie.

Jaki stan wiedzy uzyskamy po lekturze tej książki? Sporo dworów wykupionych w czasie akcji wyprzedaży, na początku lat 90. ubiegłego wieku znalazła wprawdzie nowych właścicieli, ale tylko część z nich doprowadziła rewitalizację zabytków do właściwego końca. Tylko w nielicznych przypadkach dawne siedziby odzyskują prawowici dziedzice. Część zabytkowych obiektów znajduje się w gestii samorządów. w tym przypadku często są one właściwie odnawiane, nad czym czuwają służby konserwatorskie, ale dotyczy to właściwie wyłącznie dworów. Wszystkie elementy założeń folwarcznych, z dosłownie pojedynczymi wyjątkami, to ruina, która w ciągu najbliższych kilku, lub nastu lat stanie się stertą gruzu.

Dlaczego więc tę książkę, mimo jej tak pesymistycznego obrazu, należy koniecznie kupić, dla siebie, dla znajomych, dla biblioteki szkolnej? Bo jak w camera obscura, bez żadnych zbędnych upiększeń rejestruje ona stan zachowania większości zespołów pałacowo-, dworsko-parkowych w Podkarpackiem na przełomie XX i XXI wieku. Jeżeli tylko choć trochę interesuje nas tradycja ziem pomiędzy Sanem a Wisłoką, to jest ona nieodzownym wyposażeniem podręcznej biblioteczki. Nawet tylko po to, aby wybrać się w teren i przekonać się co przetrwało.

Zdaniem Polakowskiego na tle innych regionów Podkarpackie jest stosunkowo ubogie w obiekty architektury dworskiej i koniecznie należy podjąć inicjatywę utworzenia fundacji, której celem byłoby ratowanie tego, co jeszcze zostało. Proponuje najprostszą drogę: wykup lub przejęcie, a potem rewitalizacja i rekonstrukcja obiektów z przeznaczeniem na ośrodki turystyczno-muzealne.

Jak twierdzi autor, jest jeszcze wiele zapomnianych miejsc, w których istniały niegdyś dwory lub folwarki – dziś już niezachowane. Chce o nich opowiedzieć w następnym tomie, do którego już zaczyna zbierać materiały.

Krzysztof Zieliński


14-06-2013

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)