REKLAMA
REKLAMA

Zdrowie na sprzedaż

Poddanie szpitali prawom rynku może doprowadzić do sytuacji, w której ich zarządy – chcąc, aby działalność placówek była opłacalna – będą rozwijać jedynie oddziały przynoszące dochód – kardiochirurgię czy stacje dializ.

Oddziały nieopłacalne – pediatria,  Szpitalne Oddziały Ratunkowe,  psychiatria czy oddziały chorób wewnętrznych – zostaną skazane na stopniową likwidację. Przeciwko planom PO protestują m.in. rektorzy uczelni medycznych i marszałkowie województw.

W myśl proponowanej przez rząd Donalda Tuska ustawy o działalności leczniczej samorządy, które nie przekształcą szpitali w spółki, będą musiały w ciągu trzech miesięcy spłacić zaciągnięte przez nie długi.

Jeśli tego nie zrobią, będą zobligowane do zmiany formy organizacyjno-prawnej szpitala i w ciągu roku będą musiały przekształcić go w spółkę kapitałową lub jednostkę budżetową. Ustawa ta de facto zmusza samorządy do przekształcania szpitali w spółki prawa handlowego, cedując na nie odpowiedzialność za katastrofalną sytuację służby zdrowia.

Plany PO wywołały burzę wśród samorządowców.
– W naszej ocenie projektowane rozwiązania będą skutkowały przerzuceniem na jednostki samorządu terytorialnego spłaty zadłużenia SPZOZ, które jest spowodowane w głównej mierze wadliwym systemem finansowania świadczenia usług zdrowotnych w Polsce – mówi Marta Milewska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.

Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, łączne zadłużenie SPZOZ na koniec 2009 r. wynosiło 10 mld zł, w tym zobowiązania wymagalne ok. 2,5 mld złotych. Zapisane w projekcie ustawy środki w wysokości 1,4 mld zł na wsparcie działań samorządów należy w związku z tym uznać za niewystarczające.

Leczyć czy zarabiać?
– Jako dyrektorzy szpitali my się tego projektu nie boimy i jesteśmy sobie w stanie z nim poradzić. Gorzej wygląda sytuacja od strony pacjentów – szczególnie w zakresie dostępności usług – mówi Wojciech Wąsik, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Tarnobrzegu.

Zgodnie z regułami prawa handlowego szpitale, aby zachować rentowność, będą musiały zrezygnować z wszelkiej działalności, która zarówno przynosi straty, jak i nie gwarantuje określonych zysków.
Jeśli wszystkie szpitale sprofilują swą ofertę pod kątem rentowności, co wymusza rządowy projekt, dojdzie do katastrofalnej sytuacji.

Spółki, w jakie zostaną przekształcone szpitale, będą miały oczywiście podpisane kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia i będą zobligowane do świadczenia także „nieopłacalnych” usług, ale będą to robić niechętnie, zwłaszcza w stosunku do pacjentów przewlekle chorych – np. na oddziałach psychiatrii czy pediatrii.

Kiedy skończą się limity na wykonywanie usług przewidzianych w kontrakcie, dostęp do usług medycznych będzie regulowany przez status majątkowy pacjentów.

– Sądzę, że poddanie szpitali komercjalizacji jest śmiertelnym zagrożeniem nie tyle dla samych szpitali, ile dla nas, obywateli – zauważa poseł Bolesław Piecha (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia.

Szpitale niepubliczne podejmują się na ogół leczenia jedynie pacjentów niechorujących przewlekle, niebędących w podeszłym wieku, a także niecierpiących na kilka schorzeń naraz.

Publiczna służba zdrowia ma obowiązek przyjąć każdego pacjenta, bez względu na jego status finansowy, liczbę schorzeń, na które cierpi, i wiek. Placówki publiczne są zatem zobligowane do leczenia przypadków kosztochłonnych i mało dochodowych.

Niektóre dziedziny medycyny nie są i nigdy nie będą dochodowe.

W szpitalu wojewódzkim w Tarnobrzegu, którym kieruje dr Wojciech Wąsik, takim „nieopłacalnym” oddziałem jest chirurgia dziecięca przynosząca ok. 100 tysięcy strat miesięcznie. Na terenie całego województwa podkarpackiego znajdują się jednak tylko 3 oddziały chirurgii dziecięcej – w Przemyślu, Rzeszowie i Tarnobrzegu.

– Nasz szpital realizuje zatem nie tylko cel, jakim jest osiąganie określonych dochodów, ale także pewną misję – tłumaczy dyrektor Wąsik.

– W przypadku placówki komercyjnej na taką działalność nie będzie miejsca. Mam doświadczenie pracy w biznesie, byłem członkiem zarządu spółki prawa handlowego i wiem, na czym polega jej działanie – rozwija się tylko te dziedziny, które przynoszą dochód – dodaje.

Kierunek rozwoju spółek nie będzie zatem wyznaczany przez rzeczywiste potrzeby pacjentów. Dochody osiągane na drodze prywatyzacji służby zdrowia bywają niekiedy pozorne. Pacjentami szpitala wojewódzkiego zostają niejednokrotnie osoby, które zdecydowały się na pokrycie kosztów drogich zabiegów w placówkach komercyjnych. – Do nas przychodzą leczyć powikłania po tych zabiegach. Ich leczenie jest czasochłonne i nieopłacalne – mówi dyrektor szpitala.

Według posła Piechy, dyrektorzy szpitali chętnie będą przekształcać je w spółki, pod warunkiem że w promieniu kilkunastu kilometrów od ich placówki znajduje się inna, świadcząca komplet usług.
Zdaniem dr med. Doroty Gałczyńskiej-Zych, dyrektora Szpitala Bielańskiego w Warszawie, plusem komercjalizacji może być możliwość pozyskiwania przez dyrektorów szpitali dodatkowych środków – oczywiście przy dobrej współpracy personelu i zagwarantowaniu wysokiej jakości usług.

– Nie dotyczy to oczywiście wszystkich szpitali, mówię to na przykładzie Szpitala Bielańskiego, który ma dobrą markę i jest w dobrej sytuacji finansowej. Niektóre szpitale nie będą miały szans na prowadzenie żadnej działalności komercyjnej – na przykład ze względu na ich lokalizację – mówi dr Gałczyńska-Zych.

W bardzo trudnej sytuacji znajdą się także szpitale specjalistyczne zajmujące się leczeniem chorób przewlekłych. Do takich placówek należą na przykład szpitale psychiatryczne.
– Kto będzie leczył pacjentów szpitali psychiatrycznych po przekształceniu wszystkich szpitali w spółki? Czy mam brać pieniądze od pacjentów? Pacjenci chorzy psychicznie nie należą do najbogatszej grupy społecznej, ale do najbiedniejszej – stwierdza Janusz Kołakowski, dyrektor szpitala psychiatrycznego w Żurawicy.

Z kolei jeśli zarząd spółki nie będzie dbał o jej zysk, zostanie oskarżony o działanie na jej szkodę i postawiony przed sądem.
– Herbata nie stanie się słodsza od samego mieszania. Jeśli w systemie nie będzie więcej pieniędzy, w sytuacji pracowników ani pacjentów niczego to nie zmieni – mówi dyrektor szpitala. Według Janusza Kołakowskiego, psychiatria jest traktowana po macoszemu także przez NFZ.
Szpitale psychiatryczne w rejestrze usług oferowanych przez NFZ nie są umieszczone w szeregu innych szpitali, figurują w dziale „inne” razem z takimi usługami jak profilaktyka czy rehabilitacja.

Medycyna wykluczeń

Zdaniem posła Czesława Hoca (PiS), lekarza endokrynologa, jeśli proponowana przez minister zdrowia Ewę Kopacz ustawa wejdzie w życie, doprowadzi to do rozwoju tzw. medycyny wykluczeń. Dostęp do służby zdrowia nie będzie równy dla każdego obywatela – wykluczenia będą następowały ze względu na rodzaj i koszt choroby. Pacjenci chorujący przewlekle nie będą mile widziani w systemie.

– Przejaskrawiając nieco – mówi poseł Hoc – leczenie stopy cukrzycowej będzie mniej opłacalne niż jej amputacja.
Poseł Bolesław Piecha uważa, że aby umożliwić wprowadzenie w życie ustawy o działalności leczniczej, należałoby najpierw zmienić Konstytucję. Zgodnie z artykułem 68. polskiej Konstytucji, każdemu obywatelowi – niezależnie od jego sytuacji materialnej – przysługuje prawo do równego dostępu do służby zdrowia, a szczególna opieka zdrowotna należy się ludziom starszym, niepełnosprawnym, kobietom w ciąży i dzieciom.

Według posła Hoca, najprawdopodobniej właśnie te grupy najbardziej odczują negatywne skutki prywatyzacji szpitali. Osoby te będą niechętnie przyjmowane w spółkach nastawionych głównie na zysk. Szpitale nie będą w żaden sposób zobligowane, żeby podpisywać kontrakty na leczenie nieopłacalnych chorób, a wręcz przeciwnie – takie działanie w myśl prawa handlowego będzie działaniem na szkodę spółki i będzie mogło zostać ukarane.

Dotychczasowe doświadczenia w prywatyzacji pokazują, że jej skutki są często bardzo negatywne – nasi rozmówcy podają tu jako przykłady przekształcenie PKP w spółkę, co doprowadziło do katastrofy, oraz komercjalizację w górnictwie, która także nie przyniosła pożądanego efektu.

Brakuje również pozytywnych wzorców zagranicznych w zakresie prywatyzacji służby zdrowia. Zdaniem posła Hoca, neoliberalna polityka w tej dziedzinie nie sprawdziła się nigdzie. W żadnym państwie europejskim nie doszło także do sytuacji, w której państwo przerzuciłoby swój obowiązek konstytucyjny na samorządy. Nigdzie w Europie nakłady na służbę zdrowia nie są tak niskie jak w Polsce. Europejskim standardem jest przeznaczanie na ten cel 6 proc. PKB, w Polsce wskaźnik ten wynosi jedynie 4,5 procent.

– Służba zdrowia jest własnością społeczną i nie można jej poddawać całkowicie prawom wolnego rynku – mówi Czesław Hoc.

Jeśli sprywatyzowalibyśmy straż pożarną czy policję, doszłoby do kuriozalnej sytuacji, w której towarem staje się pożar bądź przestępstwo.

Polskie społeczeństwo nie jest rzetelnie informowane o zagrożeniach, jakie niesie projekt przekształcenia szpitali w spółki handlowe. Według naszych rozmówców, rząd od dawna prowadzi szeroko zakrojoną dezinformację i uprawia propagandę zniechęcającą do publicznej służby zdrowia. Wskutek tego starsi ludzie są tym już bardzo zmęczeni i tracą orientację, natomiast młodsi ulegają fałszywym wyobrażeniom.

Uważają, że skoro chorują rzadko, to raz na jakiś czas mogą sobie pozwolić na prywatną wizytę u lekarza. Nie biorą jednak pod uwagę, że jeśli zachorują przewlekle bądź na przykład ulegną wypadkowi i będą skazani na wielomiesięczną rehabilitację, nie będą w stanie pokryć kosztów leczenia albo będą zmuszeni czekać na nie w bardzo długiej kolejce.

Przedsiębiorstwo podmiotu leczniczego

Według posła Piechy, projekt prywatyzacji służby zdrowia wynika z przyjęcia przez obecny rząd określonej koncepcji filozoficznej odnośnie do roli państwa. Symboliczne tego skutki znajdują odzwierciedlenie nawet w zmianach semantycznych – szpital ma się od tej pory nazywać „przedsiębiorstwem podmiotu leczniczego”.

– Pojęcie „szpitala” wiąże się ze słowem „hospitium” oznaczającym opiekę. Prowadzenie szpitali było kiedyś działalnością charytatywną. W projekcie proponowanym przez Platformę Obywatelską nie ma miejsca dla pojęć takich jak: misja, opieka, ratowanie życia. Jest miejsce tylko na biznes – podsumowuje przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia.

Projekt ustawy o nałożeniu na szpitale obowiązku przekształcenia w spółki prawa handlowego został zgłoszony przez minister zdrowia Ewę Kopacz już dwa lata temu.

Ustawę zawetował wtedy prezydent Lech Kaczyński.
Ustawa została przekazana do konsultacji społecznych. Marszałkowie województw uznali za niezbędne przygotowanie stosownego stanowiska w tej sprawie. Taki projekt został opracowany przez samorząd województwa mazowieckiego. Obecnie trwa proces opiniowania go przez poszczególne województwa. Wspólne stanowisko zostanie najprawdopodobniej przyjęte na najbliższym Konwencie Marszałków, 24 stycznia br.

Jedyną szansą niedopuszczenia do wejścia w życie ustawy obligującej szpitale do przekształcania się w spółki handlowe jest zablokowanie tej ustawy przez Trybunał Konstytucyjny.

Agnieszka Żurek

18-01-2011

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)