„…Oporna materia….” czyli co dalej z Tygodnikiem Sanockim ?
JAN WYDRZYŃSKI. Czytacie Państwo Tygodnik Sanocki? Cóż za pytanie? Jasne! On dostarcza – jako pismo samorządowe – podstawowej wiedzy o sprawach miasta, w którym żyjemy. Choć może nie wszyscy sanoczanie obecnie tak myślą. Młodzi szukają tej wiedzy w działających portalach internetowych. To taka nowinka, a zarazem spora konkurencja dla prasy.
W rękach trzymam Tygodnik Sanocki z dnia 20 czerwca 2003 roku. Historyczny.
Moją uwagę zwrócił artykuł pisany piórem Redaktora Naczelnego pod wyżej cyt. tytułem Radny Lewandowski skarży się, że „…tej radzie są nieprzychylni przegrani frustraci, którzy dają temu wyraz również w wypowiedziach i listach adresowanych do tygodnika…”.
W innym miejscu czytamy „…innym palącym problemem jest kwestia utrzymania w mieście Zakładów Beef San, zatrudniających obecnie 356 osób – Tych miejsc pracy w żadnym przypadku nie można stracić – stwierdził Wojciech Blecharczyk, burmistrz, uczestniczący w posiedzeniu komisji.
Inwestor szuka nowego miejsca dla „Beef Sanu”. Po protestach mieszkańców Posady, jest szansa, aby zakłady mogły być przeniesione do Strefy Ekonomicznej w obrębie „Stomilu”. Natomiast w miejscu obecnych, przy ulicy Orzeszkowej, inwestor zasugerował przystosowanie istniejących tam obiektów, na kompleks handlowo-usługowy
– Nie supermarket, jak się mówi w Sanoku – zaakcentował burmistrz. W kompleksie tym , jak się szacuje, znajdzie zatrudnienie około 200 osób…”
17 kwietnia 2009 roku, ukazał się z kolei inny interesujący materiał zatytułowany „ Okęcie” ruszy najszybciej jak to możliwe” I tutaj ważny cytat pisany piórem „emes”. Oto on „… mało kto daje wiarę, że jeszcze w tym roku ( 2009! ) rozpocznie się realizacja bardzo ważnej dla Sanoka inwestycji, jaką jest parking wielopoziomowy w dzielnicy Śródmieście. Tymczasem jest duża szansa, aby tak się stało…”
Jest 15 września 2010 roku, po chwilowej wyprowadzce i uprzątnięciu wszystkich wiat przystankowych, autobusy podmiejskie wróciły na stare miejsce. Tylko pasażerowie będą musieli moknąć.
Prasa to potęga.
Historycy kopiący w jej łamach, znajdują same smaczki. Ja nie jestem historykiem. Żal się będzie rozstawać z Tygodnikiem Sanockim – jako pismem samorządowym – dla powstania którego, nasz kolega radny I-szej kadencji, Jacek Rogowski, poświęcił tyle energii. Ile kłótni towarzyszyło każdym obradom, poświęconym zasadności istnienia Rady Programowej w tym piśmie. Jak bardzo dbaliśmy o jego samodzielność, bez jakiejkolwiek ingerencji ze strony organów samorządu – pozostanie naszym – radnych, doświadczeniem.
Na dzisiejszej sesji Rady Miasta (w dniu 16 września br) ma zapaść decyzja o sprzedaży tytułu. Gdyby do Tygodnika dużo dopłacano, zgoda. Ale czy samorząd ma prawo i potrzebę, aby stawać się petentem u prywatnego wydawcy? Czy nie lepiej szukać lepszych rozwiązań dla byłych zakładów budżetowych, które przez nieudolność kierujących nimi, musiały(?) stać się jednostkami budżetowymi skutecznie drenującymi budżet miasta Sanoka?
O tym muszą zadecydować radni. Wierzę, że podejmą najlepszą decyzję.
Trzymajmy kciuki.
Jan Wydrzyński
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz