Rozróba pod krzyżem
WARSZAWA. Przeciwnicy obecności krzyża pod Pałacem Prezydenckim obnażyli swój prymitywizm. W modlącą się starszą kobietę rzucili szklaną butelką po wódce.
Przy aprobacie najwyższych władz Polski cztery miesiące po katastrofie smoleńskiej pamięć ofiar została pohańbiona przez rozwydrzony tłum zabawiający się nocą przed Pałacem Prezydenckim. Zbezczeszczony został krzyż. Posłowie PiS zaapelowali wczoraj o powołanie w trybie pilnym komitetu honorowego budowy pomnika upamiętniającego delegację katyńską, by położyć kres podobnym ekscesom.
„Podskocz, jeśli jesteś przeciw krzyżowi”.
Dwaj młodzi mężczyźni histerycznie wymachiwali fotomontażem zdjęcia nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego w stroju plażowym z pokaźnych rozmiarów krzyżem na piersiach oraz gejowskim rekwizytem.
„Precz z krzyżami na stos z mocherami” (pisownia oryginalna) – głosił transparent przyniesiony przez innych zdeklarowanych ateistów.
„Precz z krzyżem”, „Dość dyktatu krzyżaków!” – skandowano z tępą zaciekłością na twarzach. Śmiechom i hałasom nie było końca.
Dużo nienawistnych, wulgarnych słów, krzyków, wrzasków, gestów świadczących o braku szacunku dla zmarłych i symboli religijnych towarzyszyło „pokojowej” manifestacji przeciwników obecności krzyża przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie.
W poniedziałek już od późnego popołudnia gromadziła się tam młodzież, która zwoływała się wcześniej na internetowych portalach społecznościowych.
Wiele grupek tańczyło w pobliżu miejsca, w którym harcerze ustawili krzyż hołdu i pamięci o 96 członkach delegacji katyńskiej. Inni przynieśli transparent nawołujący do umieszczenia w tym miejscu „koła zamiast krzyża”. Coś nakazało pewnemu mężczyźnie przebrać się za szatana. Od wielu uczestników akcji inspirowanej przez niejakiego Dominika Tarasa ps. „Rambo” cuchnęło alkoholem.
Wyzwiska podczas Mszy Świętej
Osoby czuwające przy harcerskim krzyżu w obronie pamięci i honoru ofiar smoleńskich od początku zachowywały się spokojnie i w skupieniu modliły się przed krzyżem. Zaczęły Mszą św. o godz. 20.00. Policja szczelnie otoczyła ich kordonem, nie dopuszczając w ich pobliże nikogo z szydzącego zbiorowiska. Było tam bardzo mało miejsca i inni ludzie, którzy także przyszli się pomodlić, nie mogli już dołączyć do ich grona. Mogło to wywołać wrażenie, że walczących z krzyżem jest więcej.
– My nie zrezygnujemy z tego, co robimy, bo ten krzyż musi zostać i musi powstać płyta pamiątkowa po ofiarach, które zginęły 10 kwietnia – powiedział „Naszemu Dziennikowi” Dariusz Wernicki z grupy obrońców krzyża.
W trakcie akcji wymierzonej w krzyż i dzielącej Polaków doszło do rękoczynów, np. dwóch mężczyzn stojących wysoko na latarniach wszczęło bójkę.
– Były rzuty butelkami plastikowymi i jeden szklaną butelką po wódce, która uderzyła starszą panią w rękę. Osoba ta udała się do szpitala, ale na szczęście do poważnego urazu nie doszło, zrobił się siniak. Incydent miał miejsce po formalnym rozpoczęciu manifestacji o godz. 23.00 – relacjonuje Wernicki.
O godz. 19.00 policja stała w pełnej gotowości.
Jednak już w czasie Mszy św. o godz. 20.00 demonstranci rzucali wyzwiska pod adresem modlących się i wznosili okrzyki: „Krzyż do kościoła”, „Krzyż do góry nogami”.
Padały wulgarne słowa, a jeszcze przed Mszą św. ciskano plastikami. Młodzi ludzie pili piwo, palili papierosy. Przeciwnicy krzyża wyróżniali się nie tylko tym. Wymachiwali płótnem z napisem: „Zburzyć pałac prezydencki – zasłania krzyż”, nosili balony, grali nadmuchaną piłką, na wszelkie sposoby chcieli sprowokować modlących się. Niektórzy, być może wstydząc się tego, co robią, choćby przed swoimi rodzicami, przyszli przebrani i wymalowani, w maskach, perukach.
Wrzeszczeli: „Precz z krzyżami”, „Do kościoła”, „Przenieść pałac”, „Polska to kraj świecki, szanujmy konstytucję” czy „Grunwald pamiętamy”. Jedna osoba nosiła krzyż, na którym zawiesiła pluszowego misia. Młodzi ludzie w ramach „pikniku” wdrapywali się na okoliczne słupy, rozwieszali transparenty i niemiłosiernie krzyczeli.
Brak szacunku dla miejsca, na którym modlono się za ofiary katastrofy, bulwersował obrońców krzyża. Również poza grupą skupioną wokół niego nie brakowało zwolenników pozostawienia go przy Pałacu. Nikt nie dał się sprowokować, odmawiano Różaniec. Ludzie, którym zależy na upamiętnieniu ofiar katastrofy smoleńskiej, też trzymali transparenty: „Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”. Wyróżniały ich biało-czerwone flagi oraz małe drewniane krzyże i różańce. Intonowali pieśni religijne, hymn narodowy, „Boże, coś Polskę”. Ktoś na trąbce odegrał „Rotę”.
– Jestem zbulwersowana. Nie wiem, w jakim kraju żyję z taką młodzieżą… to wywołuje przerażenie. Prowokują czy udają, że nie wiedzą, co to znaczy krzyż?
Czy rodzice ich tego nie nauczyli? Ta młodzież się zatraciła, zagubiła, nie wie, jakimi korzeniami żyje. Teraz trwa walka o krzyż. Przeraża mnie, że mówi się, iż my walczymy o Kaczyńskiego; ja nie walczę o Kaczyńskiego, o PO czy SLD, walczę o to, że jestem Polką, i wiem, że 96 osób odeszło z tego świata w tej katastrofie – powiedziała „Naszemu Dziennikowi” pani Elżbieta (54 lata) z Warszawy.
Miejsce dla krzyża w życiu publicznym
W trakcie manifestacji do dziennikarzy podszedł ks. Stanisław Małkowski towarzyszący obrońcom krzyża i czuwający z nimi na modlitwie od wielu dni.
– Ci, którzy chcą usunąć stąd krzyż, chcą usunąć krzyż z życia publicznego. Co to znaczy? To znaczy życie publiczne poddać nie temu, co wyraża krzyż, tylko czemuś przeciwnemu. Czyli nie miłości – tylko nienawiści, nie prawdzie – tylko kłamstwu, nie życiu – tylko śmierci.
Brak krzyża w życiu publicznym oznacza cywilizację śmierci, spisek przeciwko życiu, o którym mówił i pisał Sługa Boży Jan Paweł II. Ten krzyż jest też wołaniem o prawdę o tragedii smoleńskiej i o pamięć – powiedział.
Protest zakończył się po godz. 2.00 nad ranem, ale policja zaczęła się rozchodzić ok. godz. 4.00, chociaż część funkcjonariuszy pozostała.
Prawo i Sprawiedliwość zaapelowało wczoraj o powołanie komitetu honorowego budowy pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej. Jak informował wczoraj wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński, patronat honorowy zgodziła się objąć matka Lecha i Jarosława Kaczyńskich, Jadwiga Kaczyńska.
– Zwracamy się z apelem o rozpoczęcie prac nad upamiętnieniem ofiar tej katastrofy. Upamiętnieniem, które – naszym zdaniem – powinno przyjąć formę pomnika – powiedział Kuchciński.
– Wydaje się, że można znaleźć odpowiednią formę architektoniczną i to miejsce pozostanie w pamięci Polaków – dodał wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski.
Paweł Tunia
fot. R. Sobkowicz
Źródło:WWW.NASZDZIENNIK.PL
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz