Zabójcze dopalacze dotarły do Sanoka? 20-letnia dziewczyna spod Sanoka w szpitalu
PODKARPACIE. 20-letnia dziewczyna i 19-letni chłopak trafili do szpitali po zażyciu dopalaczy. Oboje wypalili specyfiki kupione w smart shopach. Ich życiu nie grozi niebezpieczeństwo. Policjanci ustalają, co zażyli młodzi ludzie i czy nie były to substancje zakazane.
Pierwsze zgłoszenie napłynęło z oddziału kardiologii szpitala w Tarnobrzegu. Według relacji lekarzy, z objawami zatrcucia do szpitala zgłosił się 19-letni uczeń z Tarnobrzega. Młody mężczyzna powiedział policjantom, że w piątek kupił w sklepie z dopalaczami w Tarnobrzegu produkt, którego nazwy nie pamięta. Wypalił go w szklanej lufce, po czym źle się poczuł. Miał drgawki, wymiotował, trafił do szpitala. Policjanci ustalają, co żażył, pomoże w tym analiza moczu. Według lekarzy, chłopiec dziś powinien wrócić do domu.
Kolejny sygnał o zatruciu dopalaczem odebrała sanocka policja. Po wypaleniu zielono-brunatnych włókien przytomność straciła 20-letnia dziewczyna. Wczoraj po południu odwiedziła koleżankę w jednej z podsanockich miejscowości. Dziewczyny na balkonie paliły specyfik o nazwie HAMMER, w pewnej chwili jedna z nich poczuła się źle, traciła świadomość. Koleżanka wezwała pogotowie, 20-latka trafiła do szpitala.
Policjanci ustalili, że dopalacz kupiła koleżanka 20-latki, nabyła specyfik kilka dni wcześniej w Warszawie. Według lekarzy, życie młodej kobiety nie jest zagrożone. Badania laboratoryjne dadzą odpowiedź na pytanie, czy w specyfiku, który wypaliły dziewczyny, nie było substancji zakazanych.
KWP
03-10-2010
Udostępnij ten artykuł znajomym:
Udostępnij
Napisz komentarz przez Facebook
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz