REKLAMA
REKLAMA

Studniówkowy szał kosztuje coraz drożej

SANOK / PODKARPACIE. Lokal, wykwintne menu, suknia, garnitur, fryzura, makijaż – całkowity koszt studniówki dzisiaj to 700 – 1000 zł. Dlatego też coraz więcej uczniów rezygnuje z tej niepowtarzalnej okazji do zabawy.

Dorota Mękarska

Niegdysiejsi maturzyści z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy bawili się w salach gimnastycznych, udekorowanych papierem pakunkowym, pomalowanych w zależności od scenografii, różnymi kolorami farb plakatowych. Mamy piekły placki i przyrządzały sałatki. Szczytem elegancji wśród uczennic była kiecka kupiona na bazarze. Garniturami panów nikt specjalnie się nie przejmował, bo i tak wszystkie szyte były na „jedno kopyto”.

Ich pierwszy bal

Te skromne warunki są jednak dzisiaj nie do zaakceptowania. Chyba przede wszystkim przez rodziców, bo zmienił się standard życia. Rodzice chcą, by studniówki zapisały się w pamięci dzieci jako jedno z najpiękniejszych wydarzeń. – Matka jednego z uczniów powiedziała mi, że dla jej dziecka to może być jedyny, tak wyjątkowy i elegancki bal w życiu – mówi Maria Pospolitak, dyrektor ZS nr 1 w Sanoku, w której studniówki od kilku lat organizowane są poza szkołą. – Dlatego maturzyści i rodzice szukają pięknych sal, profesjonalnej obsługi i wykwintnych dań. Trudno zaś salę gimnastyczną, nawet w najnowszej szkole, przeobrazić w elegancką salę balową. Jej dekoracja to olbrzymi koszt, natomiast ładna sala balowa w w lokalu nie wymaga już praktycznie żadnych nakładów. Sale gimnastyczne w szkołach nie posiadają też zaplecza, z którego można wydawać ciepłe posiłki. Nawet u nas było to bardzo trudne, choć takie zaplecze istnieje.

Studniówka w restauracji traci swój klimat

W Sanoku już tylko nieliczne szkoły pozostały przy tradycji urządzania studniówek we własnch gmachach. Są to I LO i ZS nr 3. Trwają one niezmiennie przy szkolnej tradycji, i jak zapewniają dyrektorzy, zamierzają trwać.

Od 8 lat udaje mi się przekonywać rodziców do organizacji studniówki w szkole. Jak na razie rodzice podzielają moje zdanie, że studniówka to wyjątkowy bal, ale bal szkolny, związany z wejściem w dorosłe życie, mające jednak związek z edukacją – podkreśla Robert Rybka, dyrektor I LO w Sanoku. – Uważam, że studniówka w restauracji traci swój klimat.

Obrońcy „szkolnych” studniówek twierdzą, że choć trzeba opłacić dekoratora sali i katering, to jednak koszt balu w szkole jest tańszy niż w lokalu. – U nas ten koszt wyniósł 330 zł od pary, licząc łącznie z fotografem. Na podobnym poziomie kształtowała się cena w I LO – mówi Krzysztof Futyma, dyrektor ZS nr 3 w Sanoku. – Na dodatek firmy cateringowe stosują różne upusty, np. u nas 20 pierwszych par miało posiłki za darmo. Dwa lata temu za darmo był dodatkowy trzeci ciepły posiłek. Dla firm kateringowych studniówki to prawdziwa gratka, dlatego dają gratisy, by zdobyć klientów.

U nas w cenę wliczona jest również późniejsza obsługa na maturze – dodaje dyr. Rybka.

Szkolna atmosfera narzuca rygory

Szkoły wycofują się z organizacji studniówek na własnych budynkach, nie tylko ze względu na trudności ze zorganizowaniem takiego balu, ale również z powodu alkoholu. Jak wiadomo w placówkach oświatowych istnieje całkowity zakaz spożywania alkoholu. Tajemnicą poliszynela jest jednak to, że na studniówkach się pije. Opowieści o mocno zakrapianych balach maturzystów należy jednak potraktować bardziej w kategorii „urban legend”, niż prawdziwych relacji. W każdym razie policja do tej pory nie ujawniła żadnych kompromitujących sanockie szkoły informacji.

Wychodzimy z założenia, że na studniówce nie powinno być w ogóle alkoholu, bo jak pozwoli się nawet na małą ilość, to traci się nad tym kontrolę. Trudno jednak całkowity zakaz egzekwować, bo to by znaczyło, że każdego maturzystę, a także wszystkich gości, trzeba przeszukać, łącznie z kontrolą torebek u dziewczyn. Taka kontrola byłaby nie na miejscu – uważa Maria Pospolitak.

Innego zdania jest Krzysztof Futyma. – W szkole łatwiej zadbać o porządek – podkreśla dyr. ZS nr 3. – Atmosfera szkoły narzuca pewne rygory. Zdarza się, że w lokalach to rodzice stawiają na stołach kieliszki. W szkole nie mogą sobie na to pozwolić.

Studniówki wyglądają jak wesela, a to kosztuje

Z roku na rok rośnie jednak liczba maturzystów, którzy nie uczestniczą w zabawach studniówkowych. – U nas około 10 procent uczniów rezygnuje ze studniówek. Niestety jest to tendencja wzrostowa – zauważa dyr. Futyma. – Wielu rodziców nie stać na poniesienie takich kosztów, choć z drugiej strony rodzice sami je napędzają. Za moich czasów w menu było jedno danie gorące, dzisiaj musi być kilka. Wymyśla się też drogie, egzotyczne dania. Studniówki wyglądają już jak wesela.

– Jestem w stanie zrozumieć rodziców, że chcą, aby ten bal był wyjątkowy, ale jednak jest cała masa rodzin, dla których taki koszt jest nie do udźwignięcia. Podejrzewam, że właśnie tego powodu niektórzy uczniowie rezygnują ze studniówek, choć o tym nie mówią – Pytałam o to, ale uczniowie twierdzą, że to nie z przyczyn finansowych. Być może nie chcą się do tego przyznać – mówi dyr. Pospolitak. – Podejrzewam jednak, że w tej kwestii niewiele się zmieni, bo nie ma już powrotu do skromnych studniówek, jakie były organizowane dawniej. Młodzież chce dzisiaj zakosztować luksusu.

30-01-2013

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)