REKLAMA
REKLAMA

Sanocka porodówka znów przyjmuje pacjentki. Na jak długo? Okaże się w sierpniu (ZDJĘCIA)

SANOK / PODKARPACIE. Po miesięcznej przerwie wznowiono przyjęcia na Oddziale Ginekologiczno – Położniczym sanockiego szpitala. Korytarz, trakt porodowy oraz część sal dla pacjentek i personelu, które nie były remontowane, nabrały nowego blasku. Niestety odnowiony oddział, boryka się ze starymi problemami.

Na oddziale pracuje obecnie 6 lekarzy. To zdaniem ordynator Beaty Bałon, zbyt mało aby odpowiedzialnie i rozsądnie rozdzielić miesięczne dyżury. Learze potrzebują więc dodatkowych rąk do pracy. Dyrekcja od kilku miesięcy szuka chętnych do pracy w Sanoku. O szczegółach poszukiwań na razie nikt wiele nie chce mówić. Wszystko ma wyjaśnić się w sierpniu.

Lekarze to jedno, a pieniądze to drugie
Brak lekarzy to nie jedyny kłopot. Kadra lekarska Oddziału Ginekologiczno – Położniczego oczekuje ponadto podwyżek za dyżury kontraktowe. Na te jednak, nie stać sanockiej lecznicy.

Rocznie sanocką porodówkę opuszcza ponad 600 noworodków. Ta tendencja jest utrzymana od kilku lat. W 2011 roku przyjęto 619 porodów w sanockim szpitalu. W 2012 i 2013 było ich dokładnie 620. Do 4 czerwca, czyli wygaszenia oddziału na czas remontu, na świat w Sanoku przyszło 234 noworodki.

Należy podkreślić, że na Oddział Ginekologiczno – Położniczy trafiają także pacjentki z różnymi schorzeniami narządów płciowych. I tak w sumie, w 2013 roku leczonych było 2255 pacjentek. Ten wynik stawia sanocki Oddział Ginekologiczno – Położniczy na trzecim miejscu, jeżeli chodzi o największą ilość przyjęć pacjentów, w rozbiciu na poszczególne oddziały. Większy ruch jest tylko na chirurgii oraz kardiologii.

Jeżeli sprawdzi się czarny scenariusz i oddział będzie trzeba zamknąć, prace może stracić nawet 50 osób.

Poniżej publikujemy zdjęcia wyremontowanych sal i korytarza. Temat sanockiej porodówki będziemy monitorować na bieżąco.

Czy Oddział Położniczo – Ginekologiczny w Sanoku zostanie zamknięty? (FILM) – 4 czerwca 2014

red.

07-07-2014

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)