SANOK / PODKARPACIE. Na skrzynkę mailową naszej redakcji otrzymaliśmy zdjęcia zniszczonej przez dziki grobli w okolicach działek nad stawami. Według relacji naszego informatora, te zwierzęta pojawiają się również w okolicach Sosenek i Komendy Policji. Czy stanowią zagrożenie dla mieszkańców i spacerowiczów?
– To zjawisko zdarza się prawie co roku. W zeszłym, dziki również dały o sobie znać. Zagrożenia dla mieszkańców jako takiego nie ma, bo buchtują głównie w nocy – pisze w mailu Tadeusz, który często odwiedza okolice sanockich stawów.
Dziki są wszystkożercami. Rycie w ziemi to jeden ze sposobów na znalezienie pożywienia. W ich menu znajdują się między innymi dżdżownice, owady, gryzonie, kłącza roślin i grzyby. Oprócz tego żywią się roślinami bulwiastymi, orzechami i żołędziami. Zasiedlają głównie tereny lesiste. Żyją w grupach nazywanych watahami. W skład takiej gromady wchodzi od kilku do kilkudziesięciu osobników obu płci. Przewodniczką stada jest zazwyczaj stara locha. Odyńce odłączają się od stada i bytują głównie w pojedynkę.
Mimo tego, że te zwierzęta żerują głównie w nocy i ciężko zetknąć się z nimi sam na sam, mogą stanowić spore zagrożenie dla miłośników leśnych wędrówek. W przypadku spotkania z grupą młodych, na której czele stoi matka, trzeba liczyć się z agresywnym zachowaniem przewodniczki watahy. Co wtedy robić? Leśnicy radzą, aby nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, które mogłyby zdenerwować dzika. Dobrym sposobem jest stanie w bezruchu, bądź bardzo powolne i ciche oddalanie się. Natychmiastowa ucieczka może sprowokować zwierzę do ataku.
Podążanie za powiedzeniem „kto zobaczy w lesie dzika, niech na drzewo szybko zmyka”, niekoniecznie może okazać się zatem skuteczne…
Coś cię zdenerwowało, ucieszyło, a może zdziwiło? Zaobserwowałeś jakieś ciekawe zjawisko na terenie Sanoka? Wyślij zdjęcia opatrzone komentarzem na adres: redakcja@esanok.pl
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz