REKLAMA
REKLAMA

PREZES SPGM JAN PASZKIEWICZ: Zacząłem dopiero pracę i proszę mi dać spokojnie popracować. Musimy zrobić rachunek, co ile kosztuje (WYWIAD)

SANOK / PODKARPACIE. Jan Paszkiewicz został nowym prezesem Sanockiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej. Już na starcie okazało się, że czekają go spore porządki w przedsiębiorstwie. Porządki, czyli takie zarządzanie, które przyniesie pozytywny efekt finansowy. Jak to osiągnąć?

MATEUSZ PNIEWSKI (ESANOK.PL): Po kilku miesiącach od zmiany władz samorządowych w Sanoku, przyszedł czas na porządki w SPGM. Nowy prezes ma dużo pracy przed sobą?

JAN PASZKIEWICZ (PREZES SPGM): Jeżeli nazywa to Pan „porządkami” to niech tak będzie. Gmina m. Sanoka posiada 100% udziałów w Spółce a tym samym Walnym Zgromadzeniem dla niej jest Burmistrz Miasta. I jak w każdej spółce prawa handlowego to Zgromadzenie Wspólników ma prawo do powołania Rady Nadzorczej, a ta z kolei Zarządu spółki. I tak też było w tym przypadku. To nic nowego ani nadzwyczajnego. Czy mam dużo pracy? Odpowiem, że nie narzekam. Do tego jestem przyzwyczajony i powiem więcej, że tego się spodziewałem decydując się na objęcie stanowiska prezesa. Ten wybór był w pełni świadomy. Miałem pracę którą bardzo lubiłem i która dawała mi satysfakcję. Miałem świetną grupę pracowników i bardzo dobrze współpracowało mi się z przełożonymi- wszystkimi bez wyjątku starostami powiatu. Stąd też efekty tej pracy były wymierne. Dlatego mam przekonanie, że podobnie będzie w nowej firmie. Początki zawsze są trudne, ale tym cenniejsze są późniejsze efekty. A że pracy dużo to tak ma być. Powiem wprost- za to mi płacą.

M.P. Co jest Pana priorytetem?

J.P. Po pierwsze – zmienić wizerunek firmy, po drugie – zrestrukturyzować zarówno w sferze zarządzania, finansów i kosztów, po trzecie – ukierunkować na pozyskiwanie środków z wszystkich dostępnych źródeł. I to są zadnia strategiczne jak strategiczne znaczenie jest spółki w systemie zaspokajania potrzeb lokalnej społeczności. Spółka ma przede wszystkim służyć ludziom. Przykład? Zacząłem od prostej decyzji, np. uruchomiliśmy dotąd inaczej użytkowany parking przy spółce dla naszych petentów. Świadomie mówię petentów, bo to z łacińskiego – żądający i właśnie klient spółki ma prawo żądać a nie prosić, bo za to płaci. Chciałbym, aby mieszkańcy mieli świadomość tego, że pracujemy dla nich, a nie głównie ich kosztem. Mam nadzieję, że nam się to uda. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że część podjętych przeze mnie decyzji nie przysporzy mi popularności. No ale trudno. Moim zadaniem jest usprawnić działalność spółki i zamierzam zrobić to najlepiej jak potrafię. I to musi się udać. Takie zadanie otrzymałem od władz miasta. Chcę grać w jednej drużynie nastawionej na spełnienie celów jakie sobie założyliśmy. Zdolność spółki do aplikowania o środki zewnętrzne jest również bardzo ważna, bo przecież dlaczego po nie nie sięgać jeśli są zarówno dla spółki jak i wspólnot mieszkaniowych na wyciągnięcie ręki. Wspomnę tu o środkach unijnych, które w perspektywie finansowej 2014-2020 będą dostępne w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego, a także innych jak na przykład Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy czy Funduszu Norweskiego. Oczywiście dotyczyć to może głównie modernizacji systemów ciepłowniczych, wymiany i modernizacji źródeł ciepła w kierunku obniżenia emisji, czy choćby w ramach programów rewitalizacji obszarów miejskich. Wiem jak to zrobić, ponieważ jestem jeszcze obecnie ekspertem ds. oceny takich właśnie projektów w Ministerstwie Środowiska i Urzędzie Marszałkowskim. Zresztą dobry przykład dała w tym zakresie Spółdzielnia Mieszkaniowa „Autosan”.

M.P. W SPGM został przeprowadzony audyt, co wykazał?

J.P. Ocena audytora jest jednoznaczna – negatywna. Taka też jest ocena Zgromadzenia Wspólników – Burmistrza Miasta oraz Rady Nadzorczej, które to jako uprawnione do oceny organy spółki nie udzieliły absolutorium Zarządowi za rok 2014 skutkujące odwołaniem Zarządu. Ze swej strony przestrzegam zasady, że nie oceniam poprzedników i unikam publicznych wypowiedzi na ten temat. Uznaję dewizę, że najpierw samemu należy pokazać co potrafię zrobić dla spółki, miasta a szczególnie dla społeczności miasta wobec której spółka winna pełnić funkcję służebną. Tak też funkcje spółki postrzegają władze miasta. I to jest mój cel.

foto: archiwum prywatne

foto: archiwum prywatne

M.P. Powiedzmy czym zajmuje się SPGM? Czym zarządza?

J.P. Właśnie, dobre słowo zarządza bo spółka została powołana przez miasto w celu zarządzania zasobami miejskimi. Jest to 49 budynków mieszkalnych komunalnych o łącznej powierzchni ok. 27 000 m2 oraz 21 budynków komunalnych użytkowych o powierzchni ok. 19 700 m2. Ponadto administrujemy 71 budynkami wspólnot mieszkaniowych o powierzchni ok. 40 000 m2. W pierwszym przypadku budynki komunalne są własnością miasta i zarządzamy nimi w ramach działalności statutowej gminy, to w przypadku wspólnot to one, powierzyły nam administrowanie zawierając stosowne umowy. Samo zarządzanie obejmuje również bieżącą konserwację i remont lokali zaś w przypadku, gdy zakres remontu jest duży np. termomodernizacja budynku roboty te powierzamy wykonawcom zewnętrznym . Administrowanie obejmuje również całodobowe dyżury w ramach pogotowia eksploatacyjnego, gdzie na bieżąco usuwane są usterki i awarie w budynkach. Oprócz zarządzania substancją mieszkaniową miasto zleciło nam również zarządzanie i administrowanie halą targową, na której jest 86 lokali użytkowych o łącznej powierzchni 1100 m2, zielonym rynkiem z 80 stoiskami o powierzchni 860 m2. Ponadto wygraliśmy przetarg na administrowanie parkingiem wielopoziomowym z 98 miejscami parkingowymi oraz pobieramy opłaty za parkowanie pojazdów w strefie płatnego parkowania. Od miesiąca maja przejęliśmy administrację cmentarzy komunalnych. Jak z tego wynika mamy co robić i na brak zajęcia raczej nie narzekamy.

M.P. Jak wygląda sytuacja finansowa spółki? Jakie są dochody, wydatki z poszczególnych działalności?

J.P. Kapitał własny spółki jest stosunkowo niski, wynosi około 587 tys. zł. Roczne przychody to około 8,5 mln. zł przy należnościach i roszczeniach wynoszących na koniec ubiegłego roku około 2,7 mln. zł. Należności te, stanowią zaległości lokatorów za czynsze lokali mieszkalnych oraz zaległości w opłacie czynszu najemców lokali użytkowych. Są to również płatności za dostawę wody, odprowadzenie ścieków i ogrzewanie mieszkań, a także należności za wykonane usługi remontowo-budowlane. Jeśli nawet część tych należności okaże się nieściągalnymi istnieje duże niebezpieczeństwo, że spółka mówiąc kolokwialnie padnie. Zysk netto za rok 2014 wyniósł 59 tys. zł. Jeśli chodzi o przychody ze sprzedaży netto to podstawowe pozycje to: przychody z czynszów za lokale mieszkalne i użytkowe oraz ze sprzedaży wody i c.o. a także z usług remontowo-budowlanych. Ogółem jak już wspomniałem to ok. 8,5 mln zł. Zobowiązania na koniec roku wynosiły ok. 3,1 mln zł i były to głównie płatności za dostarczone usługi tj. dostawę mediów. 

M.P. Część obiektów zarządzanych przez SPGM nie jest dochodowa. Jak lepiej wykorzystać potencjał hali targowej, Zielonego Rynku i parkingu wielopoziomowego?

J.P. Wynik ujemny dotyczy obiektów przez nas administrowanych. Jeśli chodzi o halę i rynek, to miasto tak obniżyło opłaty za dzierżawę boksów, że bardziej się już chyba nie da. Kupcy z zielonego rynku, w czasie kiedy był modernizowany, przenieśli się w inne miejsce, które świetnie się przyjęło. Nic więc dziwnego, że nie chcą wracać na poprzedni. Co do hali, pamiętam, kiedy na początku lat 90. uczestniczyłem w otwarciu obiektu, zainteresowanie dzierżawą było duże i wszystkie stoiska były zagospodarowane. Nikt wtedy nie przypuszczał, że 20 lat później hala opustoszeje. Niestety, takie są realia. Drobny biznes wypierany jest przez duże, sieciowe sklepy, a hale targowe zastępują galerie handlowe. Wiem, że miasto ma nowy pomysł na zagospodarowanie hali targowej, ale o szczegółach nie chciałbym na razie mówić. Wracając do spółki, największym problemem są zaległe czynsze. Chodzi mi tutaj zarówno o najemców lokali użytkowych jak i mieszkańców mieszkań komunalnych, socjalnych i wspólnot mieszkaniowych. Na koniec czerwca zaległości w lokalach użytkowych wynoszą ok. 945 tys. zł zaś zadłużenie lokatorów na koniec 2014 roku w czynszu i opłatach ok. 714 tys. zł i to są główne problemy spółki. Jeśli chodzi o parking wielopoziomowy to podjęte zostały decyzje ogólnie rzecz ujmując mające na celu poprawę jego funkcjonalności. W tym przypadku nie da się poszerzyć miejsc parkingowych, gdyż takie jak są narzuca konstrukcja nośna jak również fakt, że obiekt finansowano ze środków europejskich i zasada zachowania trwałości projektu narzuca właśnie utrzymanie stanu 98 miejsc postojowych oraz, co może wydawać się dziwne, utrzymanie obsługi 5-ciu osób. Poprawa funkcjonalności to przede wszystkim zmiana organizacji ruchu ale także wychodząc do klientów lepsze oznakowanie poziomów i kierunków ruchu. Zdecydowaliśmy też o obniżeniu abonamentu miesięcznego ze 100 do 70 zł oraz o umożliwieniu bezpłatnego parkowania we wszystkie niedziele na początek w sierpniu. Podkreślam parking jest jaki jest, przyjmijmy to i jedyne, co możemy uczynić to poprawić jego funkcjonalność i dostępność.

M.P. Jest plan oszczędnościowy? Jakie są jego główne założenia?

J.P. Zacząłem od racjonalizacji kosztów działalności spółki, zgodnie zresztą z wnioskami zawartymi w audycie. Wspólnie z władzami miasta i Radą Nadzorczą uznaliśmy, że w zarządzie spółki nie muszą zasiadać aż trzy osoby, wystarczy jedna. Uznałem też, że oszczędności należy zacząć od siebie i poprosiłem o obniżenie o jedną trzecią mojego wynagrodzenia w porównaniu do mojego poprzednika. Skoro mam postawić spółkę na nogi i muszę zmniejszyć wydatki to oczywiste, że muszę zacząć od siebie. I nie ma w tym populizmu, po prostu taka jest powinność. Ponadto musimy zrobić rachunek co ile kosztuje, która ze sfer działalności jest poniżej kosztów, na czym zarabiamy. Do tego trzeba dostosować strukturę zatrudnienia, powtarzam strukturę a niekoniecznie wielkość, bo już nieraz słyszałem, że oto do firmy wszedł likwidator i teraz to będzie się działo.

M.P. Sporym problemem dla SPGM jest egzekwowanie czynszów, zarówno od najemców lokali użytkowych jak i najemców mieszkań. Jaka jest faktyczna skala? A przede wszystkim, jak uzdrowić tę sytuację?

J.P. Po pierwsze, trzeba po prostu zacząć to robić skutecznej. W roku 2014 wniesiono ogółem 79 pozwów do sądu. To są też koszty. Zawarte umowy zakładają, że kiedy najemca zalega z opłatą za dwa miesiące, to stanowi to podstawę do jej wypowiedzenia. Wysyłano do niej upomnienie z wezwaniem o uregulowanie zaległości. Dopiero wówczas najemca regulował zaległości lub wnosił o umorzenie bądź rozłożenie na raty. Cały proces przeciągał się w czasie, a długi rosły. A to nie na tym polega. Zapewniam, że zdaję sobie sprawę z powszechnego zubożenia społeczeństwa, problemu społecznego jakim jest bezrobocie, trudności i czasami wręcz dramatycznych decyzji czy opłacić czynsz czy wyżywić rodzinę. Wiem to bo przecież pracowałem w pomocy społecznej. Liczby są przerażające bo ok. 20% rodzin jest objęta systemem pomocy społecznej. Ale też musimy dać jasno najemcom do zrozumienia, że zobowiązania trzeba płacić. Bardziej efektywnie egzekwować pieniądze od tych co mają zdolność finansową. Mówię tutaj także o najemcach lokali użytkowych.

M.P. Kolejnych premierów nowych rządów, prezydentów, burmistrzów czy wójtów rozlicza się – po raz pierwszy – po 100 dniach urzędowania. Tyle wystarczy aby było widać zmiany?

J.P. To chyba lekka przesada – nie jestem i nie zamierzam być premierem ani prezydentem. Ale jak tak Pan chce to niech będzie 100 dni a raczej 150, bo w spółce obowiązuje rok rozliczeniowy i właśnie 150 pozostaje man do końca roku. A czy będzie widać zmiany to oceni Pan i mieszkańcy a właściwie to ta część, dla których pracujemy. I jeszcze jedno przepraszam, że tak trudno było Panu dotrzeć do mnie i tak długo musiał Pan czekać z wywiadem. Powtarzam – zacząłem dopiero pracę i proszę mi dać spokojnie popracować. Nie jestem celebrytą który zabiega o nagłośnienie w prasie. Zresztą zawsze przed tym się bronię bo szczególnie na portalach jest przykro czytać niemerytoryczne komentarze na swój temat, pomówienia, insynuacje czy też czasami pospolite przekleństwa. To jest mowa nienawiści. Z drugiej też strony zdaję sobie sprawę, że to jest wasza praca i prawo prasowe, które nakazuje odpowiednie traktowanie. Szanuję każdą uczciwie wykonywaną pracę dlatego też i Państwu nigdy nie odmawiałem informacji.

25-07-2015

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)