REKLAMA
REKLAMA

Piotr Michalski ósmy na Mistrzostwach Świata

SEUL. Wychowanek klubu SKŁ Górnik Sanok Piotr Michalski zajął 8. miejsce na Mistrzostwach Świata w Wieloboju Sprinterskim w koreańskim Seulu. To najlepszy wynik w polskim sprincie na MŚ od 38 lat.

piter

foto: archiwum eSanok.pl

Zawody składały się z czterech biegów – dwóch na 500 i dwóch na 1000 m. Piotr zaliczył cztery bardzo dobre występy, które pozwoliły mu na zajęcie ósmego miejsca i wyrównanie wyniku Jana Jóźwika z 1978 roku – najlepszego rezultatu, jaki polski sprinter osiągnął w historii.

Jestem bardzo zadowolony ze startu w Seulu. Na treningach w Rosji byłem w bardzo dobrej dyspozycji, ale niestety nie potrafiłem przełożyć tego na wyścig – powiedział w rozmowie z eSanok.pl sanoczanin. – Po „dystansach” poleciałem do Norwegii trenować dalej i widocznie to zaowocowało tym, że w Seulu przed zawodami jeździło mi się bardzo dobrze, a dodatkowo potrafiłem to powtórzyć podczas startów. W Korei postawiłem na relaks i pozwoliłem się rzeczom toczyć własnym tempem. Nie chciałem na siłę starać się czegoś zrobić, co nie było moją mocną stroną i paradoksalnie to zadziałało na moją korzyść. Większość tego, co chciałem poprawić wyszła dobrze – dodał Michalski.

Piotr Michalski jest najmłodszym z Polaków, któremu udało się przejechać 500 m w mniej niż 35 sekund. W ciągu dwóch lat swój wynik poprawił o prawie 2 sekundy. Bardzo duży progres odnotował również na dystansie 1000 m. Na zawodach w Seulu 500 m przejechał w czasie 35:16 i 35:22, a 1000 m pokonał w czasie 1:10:89 oraz 1:10:53.

Porównując ten sezon z poprzednim cieszę się z progresu na 500 m. W ubiegłym sezonie moją mocną stroną było 1000 m. Teraz dołożyłem do tego pięćsetkę, co w efekcie dało mi to niespodziewane ósme miejsce w Seulu. Mam nadzieję, że w następnym sezonie również odnotuje progres, ale na razie jeszcze nie czas, żeby o tym myśleć – wyznał sanoczanin.

Sanocki łyżwiarz od 2015 roku wraz z Arturem Nogalem i Arturem Wasiem trenuje w Norwegii w grupie Norges Skøyteakademi. Jego trenerem jest rekordzista świata na 500 m i wicemistrz olimpijski Kanadyjczyk Jeremy Wotherspoon.

Praca z Jeremym wychodzi mi na dobre, co potwierdza kolejny mój wynik, który zaskoczył nie tylko mnie ale pewnie i samego Wotherspoon’a, więc mam nadzieje że tak zastanie jak najdłużej – przyznał Piotr Michalski.

Michalski nie zwalnia tempa i już myśli o kolejnych zawodach. – Przede mną i moimi kolegami z drużyny sprinterskiej kolejny i ostatni już start w finale Pucharu Świata w Heerenveen. Nie będziemy mieć nic do stracenia więc mam nadzieję że zostanie nam jeszcze trochę siły żeby pokazać się z dobrej strony – powiedział wychowanek Marka Drwięgi.

Kolejny wyjazd Michalskiego był okazją do zapoznania się z nową, egzotyczną kulturą. – Seul to strasznie duże i zatłoczone miejsce, które nie za bardzo na pierwszy rzut oka różni się od innych wielkich miast, ale skorzystaliśmy z okazji i jednego dnia wybraliśmy się na małą wycieczkę, żeby zobaczyć kilka zabytkowych pałacy i poznać Koreę z czasów przed powstaniem wysokich wieżowców – zdradził Piotr.

Jedzenie mieliśmy przygotowane tak, żeby nie różniło się za bardzo od tego, co można jeść w Europie. Mimo wszystko przeważała kuchnia azjatycka i owoce morza, ale to mi akurat odpowiadało – dodał sanocki łyżwiarz.

Jeżeli chodzi o atmosferę, to ciężko byłoby przebić to, co było na trybunach w Rosji i w Norwegii. Pojawiło się trochę kibiców, wiec nie można narzekać, nie było źle. Nowych ludzi nie poznałem, ale ostatnio miałem trochę więcej kontaktu ze starszymi i bardziej doświadczonymi zawodnikami, którzy też gratulowali mi startów. Miło mi, że jestem już zauważany przez osoby, które mogą się poszczycić naprawdę dużymi osiągnięciami – powiedział Michalski.

 

 

03-03-2016

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)