Prezes SPGK: Prognozuję, że obniżka cen wody w 2017 będzie większa niż w tym roku
SANOK / PODKARPACIE. Wywiad ze Zbigniewem Magrytą, prezesem Sanockiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.
W sumie nie zaczął Pan dobrze, bo od zwolnień pracowników. Nie zostało to pozytywnie przyjęte, choćby przez związki zawodowe. Czy proces restrukturyzacji SPGK polegał tylko na redukcji zatrudnienia, czy też przebiegał wielowymiarowo?
Program, który został przedstawiony władzom miasta w poprzednim roku nie zakładał tylko restrukturyzacji zatrudnienia, ale obniżenie kosztów. Spółka jest firmą wielozakładową, a zakres działalności jest bardzo szeroki. W podstawowej działalności nie ma możliwości zwiększenia przychodów. Przychody spółki w dużym stopniu są elementem stałym, trudnym do zmiany w krótkim okresie. Można szukać nowych odbiorców poprzez przyłączenia do sieci, ale wymaga to dużych nakładów oraz czasu.
Tym bardziej jest to trudne, że zużycie wody spada a nie rośnie.
Odbiorcy wody na pewno ją oszczędzają lecz z drugiej strony gminy sąsiednie dużo inwestują w wodociągi i kanalizację. Przybywa nam odbiorców, co powoduje, że te spadki nie są tak duże. W tej sytuacji skupiliśmy nasze działania przede wszystkim na kosztach. Już w tym roku jest widoczny ich spadek. Suma tych oszczędności w poszczególnych zakładach spowodowała, że są one widoczne.
Co to oznacza „widoczne”? Proszę podać liczby.
Rok się jeszcze nie zakończył. Wyniki ubiegłego są na poziomie roku poprzedniego, ale w 2016 będą o wiele lepsze, i to w sytuacji, gdy obniżyliśmy stawki za wodę i ścieki, co zmniejszy przychody o ponad 1 mln zł. Spółka, oprócz właściciela czyli Urzędu Miasta, nie informuje o swoich cząstkowych wynikach w ciągu roku obrotowego. Dla zainteresowanych nasze sprawozdanie finansowe za 2015r. jest dostępne w Krajowym Rejestrze Sądowym.
Który zakład osiągnął najgorsze wyniki?
Praktycznie żaden. Rentowności poprawiają się. Mamy problem ze stacją paliw, bo na rynku jest duża konkurencja, spadają ceny paliw i marże. Ze względu na nasze położenie, obroty nie są duże i uzyskiwane marże są minimalne.
Dotknął Pan kwestii wody, a w Sanoku woda była i jest sprawą polityczną. Obecna władza szła do wyborów z obniżką cen wody na sztandarach. Spadek o 72 gr. na kubiku, to ruch bardziej propagandowy, niż rzeczywiste ulżenie mieszkańcom. Zapowiadał Pan jednak, że w 2017 roku będzie to obniżka bardziej znacząca. Jakiego spadku należy się spodziewać?
Odnosząc się do tego propagandowego ruchu. Jak może Pani nazywać obniżkę w wysokości 5 % w skali roku propagandową, jeśli mamy deflację na poziomie 1 %?
Tak to obywatele czują i określają.
Dla porównania – obniżka cen wody i ścieków wprowadzona w 2016 r. jest nieznacznie większa niż podwyżka tych cen w 2014 r. Dalej podtrzymuję swoje stanowisko, że nie jest to jedyna obniżka cen, będą dalsze w następnych latach.
Już mówi Pan w „następnych latach”, a znacząca obniżka miała być w 2017 roku.
Nigdy nie mówiłem, że znacząca obniżka ma być w 2017 roku, z uwagi na fakt, że na lata 2016-2017 przypadają największe kwoty, które SPGK winna przeznaczyć na wykup obligacji – łącznie jest 13 mln zł plus odsetki. Stąd mogę tylko prognozować, że obniżka cen w 2017 roku będzie większa niż w 2016r. O roku 2018 mogę mówić, że są szanse na obniżkę, ale to zbyt odległy okres, by rozmawiać o jej wysokości. Przepisy dotyczące taryf nakazują, aby wniosek o nową był oparty na kosztach za 12 miesięcy, ale obejmujących 4 miesiące roku poprzedniego i 8 miesięcy roku obecnego. Mamy dopiero koniec sierpnia i tych wyników jeszcze nie znamy. Analiza kosztów wykaże nam możliwości, ale wstępne szacunki mówią, że obniżka ceny w 2017r. będzie większa niż w 2016r. Trzeba też brać pod uwagę zagrożenia, o ile wzrosną koszty dostarczania wody w Sanoku po wprowadzeniu opłaty za korzystanie z wód. Rząd opracował projekt nowej ustawy Prawo wodne. Do tej pory płaciliśmy dosłownie grosze za 1 m sześć. pobranej wody, a proponowana w nowej ustawie opłata ma wzrosnąć do 35 gr. Trwają dyskusje i protesty. Nie tylko wodociągi, ale wiele innych branż protestuje, że te opłaty są za wysokie. Trudno obecnie określić na jakim ostatecznym poziomie ustalone zostaną te opłaty
To jak na razie tylko projekt.
Tak, ale jest to przykład, że nie o wszystkim, co ma wpływ na cenę wody decyduje SPGK. Naszym celem jest, aby cena wody ulegała w następnych latach obniżkom, ale o jej wysokości można mówić dopiero na etapie ustalania taryfy na następny rok
W Sanoku mówi się, że w SPGK dobrze to już było. Spłacane są obligacje, a w 2017 przypada największa kwota do spłaty. Czy konieczność wyłożenia o 1 mln zł więcej w stosunku do 2016 roku nie zwiąże rąk spółce w kwestii obniżki?
Wspomniane wyżej oszczędności w skali roku będą wyższe niż 1 mln zł, tak że nie wpłynie to na planowane obniżki. Poczynając od 2018 roku nasze wydatki przeznaczone na wykup obligacji będą maleć, lecz nie zmienia to sytuacji, że ostatnia rata zostanie zapłacona dopiero w 2026 roku.
Czy restrukturyzacja SPGK nie odbywa się kosztem pracowników? Jak wyglądają zarobki w spółce?
W porównaniu do przeciętnej w kraju są w granicach 92 procent. Nie ograniczamy wynagrodzeń. W 2016 roku pracownicy otrzymali podwyżki w wysokości 3,5 %, czyli podobnie jak wzrost wynagrodzeń w kraju. Dalej będziemy utrzymywać rozsądny poziom wzrostu wynagrodzeń zbliżony do ich wzrostu w całej gospodarce. Koszty wynagrodzeń są ważnym elementem cen płaconych za nasze usługi. Musimy ważyć racje mieszkańców, którzy domagają się obniżki cen z racjami pracowników domagających się wzrostu wynagrodzeń.
Czyli są roszczenia płacowe?
Negocjacje między związkami a zarządem dotyczące podwyżek w 2016 roku były prowadzone na początku tego roku. Zostało podpisane porozumienie co do ich wysokości i następne rozmowy będą dotyczyć ewentualnych podwyżek w 2017 roku. Jest to zatem temat zamknięty i w tym zakresie nie występują żadne rozbieżności między związkami zawodowymi a zarządem.
Z tego wynika, że po pierwszych nieporozumieniach, wszystko się uładziło?
Wcześniej również nie było nieporozumień.
To kto ściągał media do przedsiębiorstwa? Kto skarżył się: „potraktowali nas jak śmieci”?
Nie wiem kto się skarżył. Mogę tylko podejrzewać, że chodzi o pracowników likwidowanego w 2015 roku Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Część tej załogi została zatrudniona w SPGK. Natomiast zwolnienia w przedsiębiorstwie były poprzedzone szczegółową analizą wszystkich stanowisk w spółce. Analizowaliśmy również możliwości przejścia pracowników na emerytury. Efektem tego była nowa struktura organizacyjna spółki oraz określony poziom zatrudnienia w poszczególnych zakładach i działach. Zakładaliśmy likwidację 10 stanowisk pracy oraz zmianę zasad zatrudnienia 8 pracowników Zakładu Dróg Miejskich (ZDM). Duża część prac wykonywanych przez ZDM ma charakter sezonowy, stąd 8 osób miało zostać pracownikami sezonowymi. W tym czasie SPGK zatrudniało ponad 300 pracowników, dlatego przeprowadzoną redukcja zatrudnienia trudno uznać za dużą. Chciałbym tutaj zauważyć, że zwolnionym w 2015 roku 8 pracownikom ZDM zaproponowaliśmy pracę sezonową na początku 2016 roku. Chęć do pracy wyraził tylko 1 osoba i musieliśmy zatrudnić 4 pracowników z zewnątrz. Znacznie większa część pracowników przeszła na emerytury lub odeszła na swój wniosek i w efekcie zatrudnienia w SPGK jest obecnie dużo niższe niż na początku 2015 roku.
Do jakiego poziomu spadło?
Na koniec 2014 w SPGK wraz z MPO zatrudnionych było 335 pracowników, a na koniec 2015 roku już 305 osób. Do końca tego roku zatrudnienie ulegnie jeszcze zmniejszeniu, ale bez żadnych zwolnień i redukcji.
Czyli w sposób naturalny?
Wiele osób nie ma chęci po nabyciu uprawnień emerytalnych pracować dalej. Nie spotkałem się z taką sytuacją. W przypadku SPGK wszyscy, którzy nabywają uprawnienia przechodzą na przysługujące im świadczenia.
Poprzednia ekipa odwaliła w 2012 roku „brudną robotę”, likwidując z 10 do 7 linii autobusowych, bo liczba pasażerów spadała rokrocznie o 4 procent. Jak ruch z likwidacją linii i kursów wpłynął na liczbę pasażerów?
Z pewnością tak duża redukcja kursów miała wpływ na liczbę pasażerów, lecz był to spadek kilkuprocentowy. W 2015 roku liczba przewożonych pasażerów oraz wpływy z biletów były praktycznie zbliżone do 2014 roku
Ustalenia odnośnie linii i kursów są decyzjami miasta, a my je tylko realizujemy. Nieznana jest mi komunikacja miejska, która by pokrywała swoje koszty wpływami z biletów. Są nawet miasta i gminy, które fundują bezpłatne przejazdy. Również nasza komunikacja nie ma możliwości zarobienia sama na siebie. Każde zwiększenie kursów, szczególnie na liniach mniej obciążonych powoduje, że trzeba zwiększyć dopłaty. Kursy najbardziej obciążone na pewno są obsługiwane. Nikt ich nie zlikwidował i nie likwiduje.
Wpływy z biletów w poprzednich latach pokrywały mniej więcej 50 procent kosztów. Jak to kształtuje się obecnie?
Na podobnym poziomie.
Ile w tym roku trzeba będzie dopłacić do komunikacji?
Nie chcę mówić o dopłatach w liczbach bezwzględnych, bo rok jeszcze nie zakończył się. Na podstawie planów na 2016 roku Rada Miasta ustaliła dopłaty na ten rok. One nie są większe, niż w latach poprzednich. Myślę, że w tych kwotach zmieścimy się, a może będą nawet jakieś oszczędności. Mamy określony spadek cen paliwa, co przekłada się na oszczędności. Z drugiej strony posiadamy wysłużone autobusy, wymagające coraz kosztowniejszych remontów. Jesteśmy w trakcie rozmów z burmistrzem dotyczących pozyskania środków na zakup nowych autobusów. W tym roku to się nie uda, ale być może w następnym tak.
Czy z gminami już ustalono dopłaty na przyszły rok? Nie będzie powtórki z rozrywki?
Po wakacjach mają być podjęte rozmowy o zasadach współpracy na rok 2017.
Jakie warunki chcecie zaproponować?
Wszystko zależy od tego, ile gmina Zagórz zechce dopłacać do komunikacji na terenie swojej gminy.
Ameryki pewnie nie odkryję, jeśli powiem, że jak najmniej.
Za darmo nie da się wozić, jakieś dopłaty trzeba ponosić, bo miasto nie chce finansować mieszkańcom gminy Zagórz prawa korzystania z komunikacji miejskiej. Jeżeli dojdziemy do porozumienia, to w ramach ustalonych kwot jesteśmy w stanie wyliczyć jakie kursy będą funkcjonować. Możemy mówić o przedłużeniu linii na obszar gminy, bo dla nas też nie jest dobrym rozwiązaniem, by autobus jechał tylko do granicy miasta. Przez to dłużej stoi, a oszczędności w kosztach nie są tak wielkie. Opracowanie nowego rozkładu jazdy uwzględniającego mniejszą liczbę kursów w gminie Zagórz dałoby jakieś oszczędności, ale mam nadzieję, że po planowanych rozmowach nie będzie to potrzebne.
Była koncepcja, by autobus jechał przez dwie gminy i zbierał mieszkańców gmin Zagórz i Sanok. Wtedy dwa samorządy mogłyby partycypować w kosztach.
Nie znam takiej koncepcji i nie jest ona obecnie analizowana.
Choć to już przebrzmiała melodia, chciałabym zapytać, czy jest jeszcze możliwość, by SPGK w przyszłości odzyskało wywóz odpadów.
Teoretycznie tak, bo zmieniona ustawa o zamówieniach publicznych wprowadziła zasadę „in-house”, polegająca na tym, że jednostki samorządu terytorialnego, które posiadają własne spółki, mogą pod pewnymi warunkami zlecać zadania wywozu odpadów bez przetargu. My te warunki spełniamy. Zatem teoretycznie miasto może nam zlecić to zadanie.
Jak praktycznie Pan ocenia te szanse?
To wymaga sprzętu. Gdy powstało MPO aportem przekazano mu samochody do zbiórki odpadów. Gdy MPO nie wygrało przetargu sprzęt został sprzedany i dzisiaj już go nie posiadamy. Spółki komunalne z uwagi na swoją monopolistyczną pozycję są objęte szczegółowymi przepisami regulującymi poszczególne działalności. Przepisy te zabraniają m.in. finansowania jednej działalności środkami z drugiej. Jest to tzw. zakaz finansowanie skrośnego. To, co zarobimy np. na sprzedaży ciepła nie możemy przeznaczyć na zakład wodociągów, czy na oczyszczanie miasta, bo to jest złamanie przepisów. Natomiast na innych działaniach nie zarabiamy takich pieniędzy, które pozwoliłyby nam zainwestować i kupić niezbędny sprzęt do wywozu odpadów.
Czyli Pan Grządziel może spać spokojnie?
Nie wiem, czy może spać spokojnie, bo będzie przetarg, do którego mogą przystąpić inne niż SPGK firmy.
Dlaczego SPGK nie wygrało przetargu w 2013 roku? Gdyby w dzisiejszych warunkach taki przetarg odbywał się, finał byłby inny?
Nie wiem, nie analizowałem tego, bo to już jest historia. Nie wiem jakie błędy zostały popełnione.
Ale uczymy się na błędach.
Nie planujemy powrotu do wywożenia odpadów, dlatego nie widzę potrzeby, by to analizować.
Dorota Mękarska
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz