SANOK / PODKARPACIE. Około 130 pozwów przeciwko syndykowi Ludwikowi Noworolskiemu złożyli pracownicy Autosanu, którzy nie doczekali się wypłaty zaległych wynagrodzeń. – Niektórzy mają do odebrania 6, 7 tys. zł. To dla nich ogromne kwoty. Będą walczyć do końca – mówi Ewa Latusek z zakładowej „Solidarności”.
Zgodnie z relacją przewodniczącej Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” przy Autosanie, syndyk zalega z wypłatami trzem grupom pracowników. Do pierwszej należą ci, którzy pracowali do końca listopada 2013 roku. Nie otrzymali oni pensji za listopad. Drugą grupę tworzą osoby, które nie miały skróconego okresu wypowiedzenia i pracowały do końca stycznia 2014 roku. Czekają na wynagrodzenia za listopad, grudzień i styczeń. Ostatnia, to aktualnie zatrudnieni pracownicy. Pozwy składają osoby, które nie otrzymały wypłat za styczeń, luty i marzec 2016 roku.
Pozwy złożyło około 130 osób. Część indywidualnie, część skorzystała z usług kancelarii. Dokumenty trafiły do sądu w czerwcu.
– Nie dość, że ludzie nie dostali pieniędzy jeszcze od poprzedniego właściciela i pewnie już ich nie zobaczą, to jeszcze muszą walczyć o wypłaty od syndyka. Oni zostali oszukani już nie pierwszy raz. Mamy duży żal do syndyka. Przecież na jego koncie leży około 20 mln zł. Nie wiem jak się skończy ta sprawa, ale wiem, że pracownicy będą walczyć o pieniądze, na które zapracowali – mówi Ewa Latusek z „Solidarności”.
Jak ocenia nasza rozmówczyni na zaspokojenie wszystkich zaległych zobowiązań wobec pracowników potrzebna byłaby kwota około 2 mln zł netto. Miesięczne pobory dla całej załogi to wydatek w granicach 600 tys. zł netto.
Rozczarowanie załogi i przedstawicieli związków jest tym większe, że to właśnie zakładowa „Solidarność” skutecznie pomagała, czy też na własną rękę szukała nowego właściciela. Pojawienie się w Sanoku reprezentantów Polskiej Grupy Zbrojeniowej to między innymi zasługa związkowców.
– Przez dwa lata syndyk nie potrafił znaleźć kupca. Gdyby nie inicjatywa innych osób, zakład nie zostałby sprzedany. Najwięcej pomogli poseł Piotr Uruski, premier Beata Szydło i być może w największej mierze wojewoda Ewa Leniart. Dziękowałam również burmistrzowi Tadeuszowi Pióro – zaznacza szefowa związkowych struktur przy Autosanie.
Tymczasem, jak deklarują związkowcy, po tym jak stery w Autosanie przejął nowy właściciel, wśród załogi powiewa optymizmem. Opadły emocje związane z dwuletnią walką o byt sanockiego „Bociana”. Wynagrodzenia są wypłacane na bieżąco, w terminie. Odczuwalny jest spokój i stabilizacja. Pierwszy raz od dawna, pieniądze pojawiły się na funduszu socjalnym.
– Atmosfera jest pozytywna. Przed nami ciężka praca. Musimy mocno wejść na rynek, najlepiej z nowym, atrakcyjnym produktem – słyszymy.
Załoga Autosanu. Foto: archiwum Esanok.pl
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz