SANOK / PODKARPACIE. Ratownicy medyczni z Sanoka zaprzeczają, by karetka pogotowia ratunkowego dotarła na miejsce wypadku w Niebieszczanach pół godziny od tragicznego zdarzenia.
Po śmiertelnym wypadku w komentarzach pojawiły się informacje, że karetka jechała do wsi pół godziny.
– To stawia nas w złym świetle, dlatego pragniemy, by ta sprawa została wyjaśniona – mówi Janusz Bukład, przewodniczący Związku Zawodowego Ratowników Medycznych przy sanockim szpitalu. – Trzeba podziękować też ludziom, którzy udzielili pierwszej pomocy.
Ratownicy wiedzą z doświadczenia, że tak dramatyczne zdarzenia powodują różne reakcje.
– Ludzie w traumatycznej sytuacji bardzo subiektywnie odczuwają upływ czasu, ale trzeba brać pod uwagę fakty. Wszystko jest zarejestrowane i można sprawdzić, jaki był czas dojazdu karetki – dodaje Janusz Bukład.
Henryk Przybycień, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Sanoku informuje, że od momentu wezwania do przyjazdu karetki na miejsce wypadku upłynęło 9 minut. O godz. 17.02 dyspozytor otrzymał zgłoszenie, natomiast o godz. 17.11 karetka, która jechała z Dąbrówki, była na miejscu. O godz. 17.06 zlecenie otrzymało Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.

red.
foto: sanok112.pl
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz