Koniec z epoką „dożywotnich” wójtów, burmistrzów i prezydentów? PiS chce wprowadzić limit kadencji
SANOK / PODKARPACIE. „Lubimy piosenki, które znamy” – słynny tekst inżyniera Mamonia z filmu „Rejs” bardzo dobrze przystaje do wyborów samorządowych i parlamentarnych. W Polsce wyborcy wybierają wśród opatrzonych postaci, choć z drugiej strony nie mają wielkich możliwości, bo w polityce lokalnej i centralnej brakuje świeżej krwi.
Efekt jest taki, że w samorządach powtarzają się wciąż te same twarze. Ma to swoje dobre, ale i złe strony. Co o limicie kadencji sądzą politycy w naszym powiecie?
Dorota Mękarska
Temat limitowania kadencji odżywa przy okazji każdych wyborów. Postulat wydłużenia czasu trwania kadencji do pięciu lat z jednoczesnym limitem do dwóch był elementem programu, z którym PO startowała w wyborach parlamentarnych w 2015 r. Z postulatem ograniczenia liczby kadencji do dwóch w czasie kampanii wyborczej wystąpili również członkowie ruchu Kukiz’15. Ta kwestia w Nowoczesnej nie była tak mocno akcentowana, jak propozycja ograniczenia kadencji do dwóch w parlamencie, ale takie rozwiązanie też było przez tą partię brane pod uwagę . W SLD funkcjonował projekt dotyczący ograniczenia kadencji zarówno parlamentarzystom, jak i samorządowców, ale z wydłużeniem ich trwania o rok. Na pewno przeciwko dwukadencyjności było i jest Polskie Stronnictwo Ludowe, którego liderzy, jak i szeregowi członkowie zawsze wypowiadali się negatywnie o takim rozwiązaniu.
Obecnie zmianę ordynacji wyborczej zapowiedział w ostatnim czasie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Już najbliższe wybory samorządowe w 2018 roku mogłyby się odbyć według nowych zasad.
29 lat w jednym gabinecie
W ostatnich wyborach samorządowych w pięciu gminach powiatu sanockiego: Besku, Bukowsku, Zarszynie, Komańczy i Zagórzu wyborcy wybrali wójtów i burmistrza, którzy już wcześniej dzierżyli ster władzy. Nowy wójt nastał w Tyrawie Wołoskiej. Jan Chowaniec zastąpił Mieczysława Czapora, który nie startował w wyborach. W Sanoku, po 12 latach rządów Wojciecha Blecharczyka, wygrał Tadeusz Pióro.
Z grona wójtów rekordzistą jeśli chodzi o czas sprawowania władzy, jest Piotr Błażejowski, wójt gminy Bukowsko, który objął stery w gminie w 1988 roku.
– Już 29 lat funkcjonuję w jednym gabinecie – lapidarnie podsumowuje ten okres rządów wójt Błażejowski.
Drugi w kolejności jest Andrzej Betlej, wójt Zarszyna, a trzeci Stanisław Bielawka z Komańczy.
W zależności do zapisów nowej ordynacji wyborczej, może tak się stać, że większość z obecnie rządzących nie będzie mogła startować w wyborach.
Wójta, burmistrza i prezydenta nie można zresetować
– Trudno jest mi to ocenić – mówi Piotr Błażejowski, który jest niejako sędzią we własnej sprawie.
– Mówi się, że nikt nie jest niezastąpiony, ale przez takie myślenie padło już wiele zakładów pracy. Myślę, że to wyborcy powinni decydować o tym, kto ile kadencji jest wójtem, burmistrzem, czy prezydentem. Uważam, że dwukadencyjność doprowadzi do ograniczenia doboru ludzi, którzy będą chcieli pracować w samorządach.
Z drugiej strony wójt Błażejowski rozumie obawy przeciwników dwukadencyjności, którzy podnoszą, że brak limitu może doprowadzać do tworzenia się w samorządach tzw. układów. Chodzi mu jednak bardziej o współpracę z konkretnymi ludzi, a nie o jakieś podejrzane struktury.
– To nie jest tak, że co 4 lata wójt, burmistrz, czy prezydent resetuje się. Jest skazany nadal na współpracę z tymi samymi osobami – tłumaczy.
Każdy kij ma dwa końce
Jak informuje Kazimierz Węgrzyn, przewodniczący struktur powiatowych PiS w powiecie sanockim, podczas zjazdu okręgu partii podjęta została uchwała w sprawie dwukadencyjności. Uznano, że jest to jedna z priorytetowych spraw.
– Uważam, że to jedna z ważniejszych kwestii, bo inicjatywa jest oddolna. Ta propozycja wyszła od ludzi, a społeczeństwa trzeba słuchać – podkreśla Węgrzyn.
Sławomir Miklicz, szef struktur powiatowych PO, przypomina, że partia której jest członkiem, deklarowała takie zmiany.
– Pomysł nie jest nowy i przewija się co wybory samorządowe – podkreśla. – Ja osobiście uważam, że każdy kij ma dwa końce. Są wójtowie, burmistrzowie i prezydenci, jak np. prezydent Przytocki, czy prezydent Ferenc, którzy są świetnie oceniani przez wyborców, a rządzą więcej niż dwie kadencje. Są jednak przykłady, że samorządowcy, otaczają się „swoimi” ludźmi i trudno takiego urzędnika zmienić, szczególnie w małych gminach. Ciężko znaleźć złoty środek, ale na pewno warto rozważać, czy takie stanowiska mają być „dożywotnie”.
Jak zauważa nasz rozmówca w przypadku wprowadzania zmian, trzeba je mocno doprecyzować, bo na razie nie wiadomo, czy mają one dotyczyć tylko władzy wykonawczej wybieranej w wyborach bezpośrednich, czy też np. starostów.
– Rozumiem to jako otworzenie dyskusji – o wystąpieniu prezesa Jarosława Kaczyńskiego mówi Sławomir Miklicz.
Dwie kadencje utrzymają w ryzach samorządowców
Marian Kawa, szef struktur powiatowych SLD wraca pamięcią do I kadencji samorządu terytorialnego, kiedy takie uwarunkowania miały być wprowadzone, ale nie doszło do tego, bo Unia Wolności wycofała się z tego projektu.
– Przy reformie prawa wyborczego w 2002 roku SLD zaproponował wprowadzenie bezpośrednich wyborów i dwukadencyjności, ale że nie miał takiej siły jaką obecnie dysponuje PiS, to przeszły tylko wybory bezpośrednie –wspomina członek SLD.
Jak zauważa przewodniczący w partii już o tym dyskutowano.
– Myślę, że ten pogląd zyska przychylność – uważa Marian Kawa.
Sam jest absolutnie za dwukadencyjnością.
– Uważam, że w czasie 8 lat program wyborczy można zrealizować, a dłuższe przebywanie na takim stanowisku prowadzi do powstania koterii, związków i zależności, co nie wychodzi na dobre jednostkom samorządu terytorialnego – dodaje przewodniczący.
Szef SLD zwraca uwagę na jeszcze jeden problem: obecność dofinansowania unijnego doprowadziła do olbrzymiej zachłanności samorządów na wielkie inwestycje. Nie zawsze są one realizowane przy poszanowaniu grosza publicznego i interesu gminy. Raporty NIK wyraźnie to pokazują. Marian Kawa jest zdanie, że silna pozycja wójta, burmistrza, czy prezydenta może prowadzić do powstawania takich „pomników” władzy i marnotrawienia pieniędzy.
– Dwie kadencje pomogą utrzymać w ryzach wydatki samorządów terytorialnych – dodaje.
To głupota!
W PSL szefowa struktur powiatowych z przyczyn osobistych jest w tej chwili wyłączona z polityki, ale Jerzy Bytniewski, sekretarz zarządu, ujawnił co myśli o pomyśle dwukadencyjności w samorządach. Jak zaznaczył jest to jego stanowisko prywatne, bo zarząd powiatowy PSL w tej sprawie oficjalnie nie wypowiadał się.
– To głupota – bez ogródek stwierdza sekretarz. – Jeśli wójt czy burmistrz jest dobry przez dwie kadencje, to w trzeciej będzie jeszcze lepszy. Dlaczego wtedy go wyrzucać? Jak jest sprawny, to niech pracuje. Myślę, że PiS w ten sposób chce wejść do samorządów – kwituje ludowiec.
Proszę pytać w Rzeszowie
W Nowoczesnej, w której słowo „demokracja” odmieniane jest przez wszystkie przypadki, przewodniczący struktur powiatowych Adrian Herbut, nie może wypowiadać się w tej kwestii. Zamiast tego skierował nas do przedstawiciela Nowoczesnej w Rzeszowie, z czego nie skorzystaliśmy robiąc sondaż wśród polityków szczebla powiatowego. Oficjalne stanowisko partii ma być wydane w najbliższym czasie i wtedy jej przedstawiciel w powiecie odzyska prawo głosu w tej sprawie.
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: dwukadencyjność, esanok, esanok.pl, gminy, komentarze, Koniec z epoką „dożywotnich” wójtów burmistrzów i prezydentów? PiS chce wprowadzić limit kadencji, nowoczesna, partie polityczne, PIS, po, Podkarpacie, polityka, PSL, samorząd, Sanok, sanok tv, SLD, Telewizja Sanok, tv sanok, zmiany w samorządach
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz