Pożar zakładu drzewnego. Straty na ponad 4 miliony złotych (ZDJĘCIA)
ZAHUTYŃ / PODKARPACIE. Całą noc, do godzin porannych trwała akcja gaśnicza i działania związane z ugaszaniem pożaru zakładu drzewnego FALLKLANDY w Zahutyniu. Z ogniem walczyło 60 strażaków. Niestety majątku nie udało się uratować. Właściciel szacuje wstępnie straty na ponad 4 miliony złotych.
O pożarze strażacy zostali zaalarmowani po godzinie 23. Już po kilkunastu minutach w Zahutyniu pojawiły się pierwsze jednostki ratowniczo-gaśnicze.
– Po dotarciu na miejsce, okazało się, że ogień zajął już wszystkie trzy hale produkcyjne. Akcja gaśnicza była naprawdę bardzo trudna – wyjaśnia mł. bryg. Grzegorz Oleniacz, naczelnik Wydział Operacyjno-Rozpoznawczego KP PSP w Sanoku. I dodaje: – Pomimo ogromnych sił zaangażowanych w akcję, zakładu nie udało się uratować. W sumie z żywiołem walczyło 60 strażaków.
Firma FALLKLANDY została założona w 1993 roku. Zakład specjalizuje się w produkcji drewnianych bębnów kablowych. W swojej ofercie posiada także: tarcice, krawędziaki, palety specjalne, kantówki, więźby dachowe czy fryzy bukowe. Odbiciem wysokiej jakość oferowanych produktów i współpracy z innymi podmiotami, są przyznane tytuły „Rzetelna Firma” czy „Rzetelny Kontrahent”.
Zakład prowadził jednozmianowy tryb pracy. W chwili pożaru, na szczęście nikt w nim nie przebywał. Straty materialne są jednak ogromne. Zakład był ubezpieczony.
– Trudno w tej chwili je oszacować, ale będą na pewno przekraczały 4 miliony złotych. Wartość niedawno zakupionej innowacyjnej linii do obróbki drewna to 3 miliony 200 tysięcy złotych – mówi Stanisław Fal, współwłaściciel firmy FALLKLANDY.
Ogień zniszczył doszczętnie dwie hale o konstrukcji stalowej i żelbetowej. Ocalały mury tylko jednego budynku. Nie ma natomiast wielkich strat jeżeli chodzi o surowiec. Drewno przetwarzane jest na bieżąco i składowane poza budynkami lub dostarczane bezpośrednio do zamawiającego.
Co dalej z zakładem?
Aby firma wznowiła działalność konieczny jest zakup nowych maszyn oraz postawienie budynków. Wspomniane dwie hale nadają się do rozbiórki.
– Potrzeba na pewno lat do odbudowy zakładu. Cóż, pozostaje nam zakasać rękawy i brać się do pracy. Nowe budynki będą już murowane – wyjaśnia Stanisław Fal.
Firma zatrudnia 41 osób w pełnym wymiarze godzin oraz 2 osoby na pół etatu.
Na odpowiedź co do przyczyn pożaru, przyjdzie poczekać co najmniej kilka dni.
– Trudno znaleźć przyczynę. Hale nie były ogrzewane, a podłogi są betonowe. Drewno, które przetwarzamy jest surowe i mokre. Podpalenie raczej wykluczam – dodaje współwłaściciel FALLKLANDÓW.
Rozważana jest też możliwość awarii instalacji elektrycznej. – Być może do niej doszło, ale jest ona stosunkowo nowa i była wykonywana przez specjalistyczną firmę – kończy S. Fal.
red.
foto: OSP Zagórz
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz