SANOK / PODKARPACIE. Smogowy kryzys w Polsce. Wzmożone kontrole paliwa do ogrzewania mieszkań i domów nie ominą Sanoka. Od początku roku straż miejska nie czeka na zgłoszenia mieszkańców czy radnych. Funkcjonariusze sami podejmują interwencję. Za wypalanie niedozwolonych materiałów sąd może nałożyć grzywnę nawet do 5000 zł lub zdecydować o 30-dniowym areszcie.
Ogólnopolskie media biją na alarm prezentując przytłaczające wskaźniki zanieczyszczenia powietrza w kolejnych miastach. Choć Podkarpacie do smogowej czołówki nie należy, to nie znaczy, że problem u nas nie istnieje.
źródło: powietrze.podkarpackie.pl
Mapka obrazuje jakość powietrza w Sanoku we wtorek 10 stycznia. Większa część terenu miasta oznaczona jest kolorem symbolizującym najgorszy indeks.
Do tej pory straż miejska interweniowała w przypadku otrzymania zgłoszenia. Najczęściej nadawcami byli sami mieszkańcy. Zdarzało się, że o interwencję prosili radni. Teraz ma się to zmienić. W dobie kryzysu, funkcjonariusze będą przeprowadzali regularne kontrole. Sprawdzeniu będzie podlegać zawartość pieca i to, co znajduje się obok kotła.
– Jest to poważny problem i należy poświęcić mu więcej czasu. Największym kłopotem jest niskiej jakości węgiel i stary typ pieców z dolnym spalaniem. Niekiedy efektem takiej kombinacji są tumany czarnego, śmierdzącego dymu – mówi Marek Przystasz, komendant Straży Miejskiej w Sanoku i dodaje: – Od początku 2017 roku, w związku z ogólnopolską walką ze smogiem, przede wszystkim uświadamiamy mieszkańców Sanoka, jakie zagrożenia wiążą się z wypalaniem niedozwolonych materiałów. Przeprowadzamy również częstsze kontrole.
W 2014 roku straż miejska przeprowadziła około 100 kontroli. W dwóch kolejnych latach było ich po około 30. Od początku 2017 roku sprawdzono 9 budynków i na szczęście nie wykryto żadnych niedozwolonych materiałów. W kolejnych tygodniach możemy się spodziewać takiej samej częstotliwości przeprowadzanych „oględzin”.
– Butelki, pety, folie, drewno pokryte farbą czy nawet miedziane kable. Takie materiały w piecach sanoczan znajdowali w ostatnich latach miejscy strażnicy – zaznacza Marek Przystasz.
W takich przypadkach nie ma mowy o pouczeniu. Nakładane są mandaty. Strażnicy mogą „wlepić” do 500 zł kary. Gdy jednak zostanie sporządzony wniosek do sądu, trzeba liczyć się z grzywną do 5000 zł lub nawet 30-dniowym aresztem.
Straż miejska może również pobrać próbki i przesłać je do badań do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Dzieje się tak w sytuacjach, kiedy właściciele pieców nie zgadzają się z opinią strażników, którzy zauważają wypalanie niedozwolonych czy niebezpiecznych materiałów.
Aby wejść na teren czyjejś posesji i przeprowadzić kontrolę, straż miejska potrzebuje zgody, którą wydaje burmistrz.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz