O „wykluczeniu cyfrowym” podczas ostatniej sesji. Odpowiedź Wojciecha Blecharczyka
Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Sanoka (20 bm.), zastępca burmistrza ds. Gospodarki Komunalnej i Architektury Edward Olejko przedstawił obszerną informację dotyczącą projektu „Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu na terenie miasta Sanoka”. Należy ją potraktować jako kolejny „akt oskarżenia” skierowany przeciwko poprzednikom.
Skąd wziął się ten temat – można domniemywać. W uzasadnieniu wiceburmistrz podał trzy rzekome powody: podobno zabiegało o to „kilku radnych”, podobno „Na dzisiejszą sesję nie zostało wprowadzonych wiele tematów” i podobno „określony choć bardzo niekorzystny dla miasta wymiar prawny” projektu. Trzeci wzgląd wydaje się kompletnie oderwany od rzeczywistości, drugi sugeruje, że najnowsza próba wprowadzenia do publicznego dyskursu sprawy projektu ma przykryć kwestie, których rządzącym nie jest wygodnie poruszać; najbliższy prawdy jest chyba powód pierwszy, czyli wola „kilku radnych”.
Nietrudno się domyślić, których…
Wiceburmistrz Olejko jednoznacznie minął się z powołaniem i bez wątpienia obsadził się w niewłaściwej roli. Choć sprawa ostatecznego rozliczenia projektu nie jest zakończona, on wie już wszystko: że doszło do przestępstwa, że miasto poniesie milionowe straty, że winni są znani (władze miasta poprzedniej kadencji i radni dwóch minionych kadencji). Pozostaje tylko kwestia odpowiedzialności karnej. Wiceburmistrz Olejko chętnie wyręczy w tym prokuraturę i sąd.
Nadgorliwy w orzekaniu o winie i karze Edward Olejko ma świadomość, że prokuratura dwukrotnie umarzała dochodzenie w sprawie nieprawidłowości podczas realizacji projektu „Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu na terenie miasta Sanoka”, podejmowane na skutek doniesień burmistrza Tadeusza Pióry. Po raz pierwszy, jak stwierdził rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krośnie Janusz Ohar: „UMORZENIE WYNIKA Z BRAKU ZNAMION CZYNU ZABRONIONEGO. PROKURATOR ZABEZPIECZYŁ WSZELKIE DOKUMENTY ZWIĄZANE Z REALIZACJĄ PROJEKTU I PRZESŁUCHAŁ WSZYSTKIE OSOBY, KTÓRYCH SPRAWA DOTYCZY I UZNAŁ, ŻE NIE MA MOWY O POPEŁNIENIU PRZESTĘPSTWA WYŁUDZENIA PIENIĘDZY CZY TEŻ PRZEKROCZENIA UPRAWNIEŃ, JAK RÓWNIEŻ NIEDOPEŁNIENIA OBOWIĄZKÓW PRZEZ URZĘDNIKÓW”.
Kiedy władze Sanoka złożyły zażalenie na to umorzenie, Prokuratura Okręgowa oraz sąd ponownie przeanalizowały sprawę, powołano nowych biegłych, nowych świadków – i w opinii jej rzeczniczki Beaty Piotrowicz: „Z PUNKTU WIDZENIA PRAWA KARNEGO NIE STWIERDZONO OKOLICZNOŚCI DAJĄCYCH PODSTAWĘ DO STWIERDZENIA, IŻ DZIAŁANIA PRZY REALIZACJI PROJEKTU „PRZECIWDZIAŁANIE WYKLUCZENIU CYFROWEMU NA TERENIE MIASTA SANOKA” WYCZERPAŁY ZNAMIONA PRZESTĘPSTWA Z ART. 286 PAR. 1 K.K. CZY TEŻ PRZESTĘPSTWO Z ART. 231 PAR. 2 K.K. DLATEGO TEŻ POSTĘPOWANIE W TEJ SPRAWIE UMORZONO. UMORZENIE JEST OSTATECZNE.”.
Prokurator Piotrowicz dodała jeszcze, że „PROJEKT REALIZOWANY BYŁ W OKREŚLONEJ PROCEDURZE, A DZIAŁANIA URZĘDNIKÓW PODDANE OKREŚLONYM PROCEDUROM” – I „W ZWIĄZKU Z TYM TRUDNO MÓWIĆ O TYM, ABY ICH ZACHOWANIE BYŁO NIEDOPEŁNIENIEM OBOWIĄZKÓW LUB PRZEKROCZENIEM UPRAWNIEŃ, A WRĘCZ PRZECIWNIE, POWIEDZIAŁABYM, ŻE SĄ OKREŚLONE OKOLICZNOŚCI ŚWIADCZĄCE O TYM, ŻE URZĘDNICY DOKŁADALI NALEŻYTEJ STARANNOŚCI DO REALIZACJI PROJEKTU”.
Dla najbardziej nawet zatwardziałego autokraty takie opinie powinny być miarodajne i wiążące – dlaczego więc wiceburmistrz Olejko z uporem głosi, że do przestępstwa doszło? Czy ma choć minimalną świadomość prawną? Czy bierze odpowiedzialność za swoje słowa?
Czy może w grę wchodzi swoista logika, której prefiguracją jest niezapomniana fraza z filmu „Sami swoi” – „Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”? Tylko jaka sprawiedliwość i jaki sąd? Taki, któremu przewodniczyłby radny Babiak, a prokuratorem byłby wiceburmistrz Olejko?
Wiceburmistrz zdaje sobie sprawę z miałkości oskarżeń, bo po ripoście radnej Teresy Lisowskiej przyznaje, iż odpowiedzialność za problemy z rozliczeniem projektu leżą po stronie władzy wdrażającej. To mu jednak nie przeszkadzało, aby konsekwentnie oskarżać poprzedników, pozwalając sobie nawet na wyjątkowo chamskie wycieczki osobiste.
Czy przypadkiem nie mamy raz jeszcze do czynienia z akcją odwracania uwagi od własnych błędów i zaniechań, popełnionych w toku działań, mających na celu definitywne zamknięcie udziału Sanoka w projekcie? Czy może jest to uwertura do kampanii wyborczej?
O ile wiceburmistrzowi Olejce można takie pytania zadawać – na komentowanie wypowiedzi radnego Romana Babiaka słów brak. Dziwić się tylko można, że ten wyjątkowo wyczulony na punkcie własnej godności dżentelmen dopuszcza się publicznego pomówienia osoby, na której nie ciąży skazujący, prawomocny wyrok i wobec której prokuratura, ani sąd nie sformułowały żadnych zarzutów. Głoszenie w takiej sytuacji prawnej, jakoby był to „Książkowy przykład korupcji” jest w rzeczy samej książkowym przykładem – ale prostactwa, pospolitego chamstwa i zdumiewającego nierozumienia zasad postępowania w państwie prawa!
Radny Babiak powinien wiedzieć, że publiczne pomówienie o dokonanie poważnego przestępstwa jest przestępstwem. I podlega karze.
Projekt „Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu na terenie miasta Sanoka” być może nie był najlepszym przedsięwzięciem, podjętym w Sanoku w latach sprawowania przeze mnie urzędu burmistrza. W chwili przystępowania do niego nikt nie miał świadomości żadnego ryzyka, ani niebezpieczeństw, jakimi udział w nim jest obciążony. Miał być ostatecznie w całości sfinansowany ze środków zewnętrznych i został przyjęty w jak najlepszej wierze, zrealizowany ściśle według wytycznych władzy wdrażającej, zgodnie z przepisami prawa, przy zachowaniu maksymalnej staranności ze strony wszystkich, którzy brali udział w jego wdrażaniu. Problemy, które się pojawiły w toku realizacji, w żadnym stopniu nie były zawinione przez pracowników Urzędu Miasta – wynikały z niezależnych od nas decyzji władzy wdrażającej. Obwinianie w takim stanie rzeczy o nadużycia, korupcję czy innego rodzaju „przekręty” jest podłością oraz pomówieniem.
A pomówienie to – przypomnę z naciskiem – przestępstwo. Przestępstwo podlegające karze.
Wojciech Blecharczyk