REKLAMA
REKLAMA

W 3. rocznicę śmierci znanego sanockiego franciszkanina. Biały krzyż ojca Andrzeja

SANOK / TREPCZA. Pamięć o śp. Ojcu Andrzeju Deptuchu OFMConv. – sanockim franciszkaninie znalazła niecodzienną formę. Kamienna tabliczka w kształcie krzyża w krótkich słowach streszcza jego długie, bo blisko stuletnie życie (1920-2015).

Ojciec Andrzej Deptuch pochodził z Ladzina koło Rymanowa. Po ukończeniu miejscowej szkoły powszechnej za głosem powołania wyjechał do Niepokalanowa, w którym jego charyzmatyczny założyciel Maksymilian Maria Kolbe – późniejszy męczennik z Auschwitz – gromadził z całej Polski setki młodzieńców odbywających pod jego czujnym okiem zakonny nowicjat. Następnie po zdaniu matury rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne, kontynuowane podczas hitlerowskiej okupacji a zakończone złożeniem ślubów wieczystych i przyjęciem święceń kapłańskich. W trudnych czasach powojennych, jako młody kapłan został kapelanem WiNu. Za tę działalność był więziony i okrutnie torturowany w mrocznych kazamatach przez oficerów UB i NKWD. Swoje późniejsze trudności ze słuchem tłumaczył ściskaniem głowy w drzwiach, jako jedną z wyszukanych form zadawania cierpienia w celu przyznania się do winy lub wyjawienia nazwisk osób zaangażowanych w konspirację. Nie uląkł się i wytrwał; amnestia z lat pięćdziesiątych pozwoliła mu wyjść na wolność, a Pan Bóg dał mu długie życie.

Przez całe lata służył Bogu i ludziom jako kapłan i zakonnik oraz dawał świadectwo komunistycznych okrucieństw. Mimo tak bolesnych przeżyć nie było w nim chęci zemsty czy odwetu, jedynie pamięć do czego zdolny jest system, który odrzuca istnienie Boga. Często mawiał „oby już nigdy te straszne czasy się nie powtórzyły…” Jako świadek trudnych czasów zapraszany na spotkania z dziećmi i młodzieżą w trepczańskiej szkole potrafił radośnie żartować i zachęcał, by Boże talenty rozwijały nie tylko dla własnego dobra, ale w służbie Ojczyzny. Sam mógł być wzorem w tej dziedzinie pisząc w trudnych czasach powojennych rozprawę doktorską na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Nigdy się tym tytułem nie chwalił, bo jak uważał nie jest to sprawa najważniejsza. Mawiał, że „to codzienność ukazuje jakim jesteś człowiekiem”. W trepczańskim parku w niedalekiej odległości od „Białego krzyża” w Kwaterze Katyńskiej rośnie dąb pamięci o zamordowanych polskich oficerach, który o. Andrzej własnoręcznie wraz z Panią Dyrektor Leontyną Krowiak zasadził podczas uroczystości w maju 2010 roku. W pamięci dzieci i młodzieży, którzy uczestniczyli w spotkaniach czy też słuchali jego kazań pozostanie jako zakonnik pełen pogody ducha i humoru, który ponad wszystko ceni sobie prawdę i pamięć o niełatwej historii XX wieku.
Zbliżająca się 3 rocznica śmierci (1XI) o. Andrzeja i listopadowe zaduszki będą okazją do modlitwy i zapalenia znicza przy symbolicznym obelisku upamiętniającym żołnierzy wyklętych, a wśród nich pełnego odwagi sanockiego franciszkanina. Wraz z jego śmiercią na wieczną wartę odchodzą ostatni świadkowie tamtych wydarzeń. Piosenka Krzysztofa Klenczona, która stała się inspiracją to upamiętnienia „skazanych na zapomnienie” to powrót naszej pamięci do „Tych, których nie ma …” , a którym tak wiele zawdzięczamy.

Zapraszamy na krótką modlitwę w środę 31 października br. w samo południe czyli o godz. 12 Głos dzwonu na wieży miejscowego kościoła na „Anioł Pański” da znak do rozpoczęcia modlitwy za Tych, którzy na wiecznej warcie. Popłynie ona ku niebu z serc dzieci i młodzież miejscowej szkoły oraz dorosłych zebranych wokół „białego krzyża”. Chociaż odeszli od nas, stają się jeszcze bliższymi.

 

materiały nadesłane

30-10-2018

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook