REKLAMA
REKLAMA

MATUSZEWSKI: Domagam się publicznych przeprosin. MIKLICZ: Nie zamierzam przepraszać

SANOK/ PODKARPACIE. Nadzwyczajna sesja Rady Miasta Sanoka, która obyła się w ostatni poniedziałek, rzeczywiście była nadzwyczajna, bo bodajże po raz pierwszy w Sanoku burmistrz miasta wezwał radnego do przeprosin pod groźbą skierowania sprawy do sądu.

Dorota Mękarska

Sesja rozpoczęła się jednak w całkowicie innym nastroju. Przewodniczący Andrzej Romaniak poinformował o niespodziewanej śmierci radnego powiatowego Kazimierza Węgrzyna, którego pamięć uczczono minutą ciszy.

Następnie Tomasz Matuszewski wniósł o wprowadzenie do porządku obrad oświadczenia burmistrza w sprawie programu „Mosty dla regionu”. Na taką zmianę rada wyraziła zgodę.

W pierwszej kolejności jednak rozpatrywano wniosek burmistrza w sprawie zmian w Wieloletniej Prognozie Finansowej. Sprawę referował skarbnik Bogdan Florek wyjaśniając z jakiego powodu należy wprowadzić zmiany w formie uchwały. Ma to związek z pozytywną decyzją w sprawie dofinansowania na budowę nowego mostu. Jest to warunek otrzymania dotacji. Radni jednogłośnie, 18 głosami, zgodzili się upoważnić burmistrza miasta do zaciągania zobowiązań w kwocie ponad 4,6 mln zł, szczegółowo rozpisanych w poszczególnych latach. Są to pieniądze przeznaczone na projekt nowego mostu. Jak podkreślił skarbnik wpisanie zmian do WPF nie powoduje wzrostu kwoty długu.

Po tym początku Tomasz Matuszewski wygłosił oświadczenie, które anonsował na początku. Odniósł się w nim do przebiegu poprzedniej sesji, a także do komentarzy w mediach i mediach społecznościowych. Powodem wygłoszenia oświadczenia były wypowiedzi radnego Sławomira Miklicza, który zarzucił Tomaszowi Matuszewskiemu przekroczenie uprawnień i zatajenie porozumienia w sprawie mostu na Biała Górę.

Zarzuty są nieprawdziwe

Tomasz Matuszewski. Foto: UM Sanok

Apeluję, aby wygłaszane poglądy polegały na prawdzie i miały oparcie w obowiązujących przepisach prawa – zwrócił się do radnych Tomasz Matuszewski, stwierdzając, że zarzuty radnego są całkowicie nieprawdziwe i wprowadzają mieszkańców Sanoka w błąd.

Przy tej okazji zadaję sobie pytanie, czy pan radny czyni to świadomie, czy nieświadomie, z powodu braku dostatecznej wiedzy – zastanawiał się burmistrz.

W dalszej kolejności Tomasz Matuszewski przedstawił akty prawne, w tym uchwałę miasta Sanoka z 2011 roku dotyczącą nabywania nieruchomości, ustawę o gospodarce nieruchomościami i ustawę o drogach publicznych, stwierdzając na ich podstawie, że porozumienie zawarte z zarządem powiatu sanockiego nie stanowi podstawy do przeniesienia własności mostu, jest tylko dokumentem intencyjnym, sporządzonym na potrzeby złożenia wniosku do programu „Mosty dla regionu”.

Panie radny, nie tylko ustawa o samorządzie gminnym determinuje działania burmistrza, ale także ustawa o gospodarce nieruchomościami i ustawa o drogach publicznych – zwrócił się bezpośrednio do radnego Tomasz Matuszewski. – Formułując publicznie zarzuty trzeba dokonać wszechstronnej oceny, w przeciwnym razie łatwo narazić się na śmieszność, czy o podejrzenie działania w złej wierze.

Radny wszedł w posiadanie dokumentu, więc jest jawny

Burmistrz odniósł się również do zarzutu zatajenia porozumienia.

Chciałem publicznie zapytać, kiedy i w jaki sposób burmistrz zataił przed radnymi wspomniany dokument? – pytał Matuszewski.

Według burmistrza dowodem na to, że dokument nie był utajniony świadczy fakt, że radny Miklicz wszedł w jego posiadanie. Przy okazji burmistrz dywagował, czy to wejście odbyło się w sposób zgodny z prawem, choć podczas poprzedniej sesji radny wyraźnie poinformował, że gdy tylko powziął o porozumieniu wiedzę, to wystąpił oficjalnie do sekretarza miasta i to z jego rąk treść porozumienia otrzymał. Jest to do sprawdzenia na nagraniu z poprzedniej sesji, więc te słowa burmistrza są zaskakujące.

Dokument ten od samego początku był jawny – utrzymywał Tomasz Matuszewski, informując, że stanowił on jeden z załączników do wniosku.

Tomasz Matuszewski przywołał też wypowiedzi radnego z sesji absolutoryjnej z lipca br., (w której miał on stwierdzić, że zapoznał się z dokumentacją nowego mostu na Sanie), a także jego wpis w Internecie, wyrażający przekonanie, że jeśli jako miasto mamy budować nową przeprawę na Sanie to warto wrócić do koncepcji burmistrza Wojciecha Blecharczyka. Radny odniósł się we wpisie również do jej lokalizacji, stwierdzając, że wybrałby kierunek na „Sosenki”.

W związku z tym, że według burmistrza, oba zarzuty są nieuczciwe i nie polegają na prawdzie Tomasz Matuszewski poinformował, że domaga się z tego tytułu od radnego Miklicza publicznych przeprosin na najbliższej sesji rady miasta. W przeciwnym razie, jak powiedział, podejmie stosowne kroki w celu ich wyegzekwowania na drodze prawnej.

„Prawie” robi wielką różnicę

Na tym przewodniczący Andrzej Romaniak chciał zamknąć obrady, ale nie zgodził się na to Sławomir Miklicz, domagając się dopuszczenia do głosu.

Radny ucieszył się, że burmistrz tak regularnie śledzi jego profil na fb, zauważając, że prawie wiernie oddał jego słowa, ale uciekło mu, że radny mówił o kładce pieszo-rowerowej.

Sławomir Miklicz. Archiwum prywatne

Nie zamierzam pana przepraszać, bo w mojej wypowiedzi nie było ani jednego słowa nieprawdy, natomiast pan podczas ostatniej sesji kłamał w żywe oczy i jeszcze zażądał przeprosin za to, że pan kłamał – odparował Miklicz.

Radny odniósł się do słów burmistrza, iż zapoznał się z dokumentacją na temat mostu. Wyjaśnił, że nie z dokumentacją, ale koncepcją, bo dokumentacji jeszcze nie było. Sama koncepcja też była dla niego zaskoczeniem. Natrafił na jej ślad widząc w dokumentach wydatek z budżetu miasta na ten cel w kwocie 15 tys. zł.

O ten wydatek pytałem, bo na temat budowy mostu nic nie wiedzieliśmy, a burmistrz dzisiaj mówi, że zapoznałem się z dokumentacją – zauważył radny, zwracając uwagę burmistrzowi, by używał pojęć zgodnych ze stanem formalno-prawnym.

Miklicza oburzyła sugestia, że w sposób nieprawny wszedł w posiadanie porozumienia, przekazując to, co mówił na poprzedniej sesji. Wytknął też burmistrzowi błąd, że używa terminu „przekroczenie kompetencji”, gdy w istocie chodzi o przekroczenie uprawnień.

Ktoś panu to źle napisał – powiedział radny.

Radny oczekuje, że burmistrz dotrzyma słowa

Według Miklicza porozumienie nie było intencją przejęcia mostu, ale zobowiązaniem.

Tak mówi 3 punkt tego porozumienia –uważa samorządowiec, nadal obstając przy tym, że treść porozumienia nie była znana radnym.

Wspominał, że zadawał na komisjach wiele pytań na temat koncepcji dotyczącej mostu, ale burmistrz ani razu nie powiedział, że w planach jest jego budowa i że złożono nawet wniosek na to zadanie.

Zobowiązał się pan do pewnej drogi prawnej i oczekuję, że wreszcie pan słowa dotrzyma, bo wiele jest do wyjaśnienia – zauważył radny, ponownie stwierdzając, że kompetencje w sprawie nabycia majątku ma wyłącznie rada.

Przedstawił też jak według jego wiedzy powinna wyglądać cała procedura. Burmistrz winien był zwrócić się do rady o podjęcie uchwały intencyjnej, której załącznikiem byłaby treść porozumienia. Według radnego jest to najbardziej prawidłowe działanie, przeprowadzone przy otwartej kurtynie.

Już w marcu, czy kwietniu 2019 roku byśmy wiedzieli o największej inwestycji w tej kadencji – podkreślał Miklicz, zauważając, że rada o inwestycji, która będzie kosztowała miasto 12 – 13 mln zł, tak naprawdę dowiedziała się na końcu. – Uważam, że to było nie fair w stosunku do rady. To, że treści tego porozumienia nie znaliśmy jest faktem i z tym faktem nie ma co dyskutować.

Jedno oświadczenie goni drugie

Burmistrz odbił piłeczkę zarzucając radnemu, że wpływa na emocje radnych i przedstawia fakty w krzywym zwierciadle. Dywagował też, czy radny jest w ogóle zwolennikiem budowy mostu, choć ten wyraźnie zastrzegał się, że uważa, iż ta inwestycja jest bardzo ważna dla miasta i nawet przekonuje do niej mieszkańców, którzy patrzą na nią krzywym okiem.

Być może te głosy mógł mieć burmistrz na myśli, kiedy w trakcie sesji poinformował, że wyda jeszcze jedno oświadczenie, gdyż w wyniku publikacji w mediach wylał się w komentarzach, jak stwierdził „hejt”. Wiele z tych spraw, jak zapowiedział, trafi do sądu, bo nie może pozwolić, by za ciężką pracę burmistrza, urząd i radę, spotykały ataki.

Nie pozwolę sobie, by takie przemowy uderzały w moją pracę i pracę całego zespołu – powiedział, nadmieniając, że ta inwestycja spotkała się z wieloma negatywnymi komentarzami z różnych środowisk.

Wnuczek na moście

Według burmistrza wygląda to na walkę polityczną, a niektórym osobom zależy na fiasku tego przedsięwzięcia.

Osobom, którym zależy na tym, by ta inwestycja się nie udała, ktoś to kiedyś wypomni – przewidywał burmistrz, przedstawiając w tym momencie kuriozalną opowiastkę o spacerze radnego Miklicza i jego nieistniejącego jeszcze wnuczka po moście. Nie będziemy jej przytaczać, zainteresowanych odsyłamy do nagrania z sesji.

Miklicz nie pozostał na to obojętny. Zauważył, że burmistrz obowiązany jest do współpracy ze wszystkimi radnymi, a nie tylko tymi ze swojego zespołu. W kwestii wnuczka był dużo bardziej powściągliwy.

Burmistrz, zareagował na to nadmieniając, że radny Miklicz nie odwiedził go przez dwa lata w gabinecie, pisze tylko interpelacje i pisma.

Andrzej Romaniak próbował załagodzić atmosferę wypowiadając się na koniec, że wszyscy powinni dążyć do tego, by miasto się rozwijało, a mieszkańcom żyło się lepiej.

grafika poglądowa

06-12-2020

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)