Dyrektor: Szpitale wpadały w biedę i z biedy wychodziły
SANOK / PODKARPACIE. Tak naprawdę chyba nikt z nas nie wierzy, że sanocki szpital może upaść. Dla mieszkańców powiatu byłby to bez mała koniec świata. Wydaje się, że w taką możliwość nie wierzą też decydenci. Czy taki scenariusz jest jednak możliwy?
Dorota Mękarska
Grzegorz Panek, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Sanoku, nie odpowiada na to pytanie ani „tak” ani „nie”. Zamiast tego stwierdza: – Uważam, że Sanok zasługuje na dobry szpital, z najlepszą kadrą i nowoczesnym sprzętem medycznym, co będzie gwarantem zdrowia i życia pacjentów – mieszkańców powiatu sanockiego. Jeśli wszyscy to sobie uzmysłowimy, to szpitalowi nic nie grozi. A opisywanie takiego scenariuszu już na samym starcie jest nie do zaakceptowania
– Sytuacja jest jaka jest, ale histeria nie jest nam potrzebna – zauważa starosta Stanisław Chęć. – Do upadłości szpitala jest jeszcze bardzo daleko. Program naprawczy jest realizowany. Ja na razie jestem spokojny.
Szpital trzeba leczyć
Od pamiętnej sesji Rady Powiatu Sanockiego, kiedy to radni powiatowi zapoznali się z dramatyczną sytuacją sanockiego szpitala minęło już sporo czasu. Problemy naszej lecznicy przykrył z lekka koronawirus, ale stan zawieszenia nie może trwać wiecznie. Z podobnego założenia wyszła dyrekcja szpitala, która postanowiła dokonać profesjonalnej analizy sytuacji.
– Generalnie musimy sami stwierdzić „co nas boli” – mówi Grzegorz Panek. – Na prawdziwy audyt, który powinien być podstawą do napisania programu naprawczego nie było w ubiegłych latach wystarczających środków, więc rozpoczęto leczenie szpitala bez postawienia diagnozy. Teraz zamierzamy sporządzić aktualizację realizowanego programu naprawczego, która będzie oparta o rzetelną wiedzę. Audyt wykonuje lokalna firma. Mamy nadzieje, że przy jej pomocy, bazując na rzetelnych analizach i rekomendacjach, uda nam się postawić trafną diagnozę i zastosować właściwe leczenie.
Gwałtowne pogorszenie
Sytuacja finansowa sanockiego szpitala jest z grubsza znana. Deliberują o niej wszyscy, nie za bardzo biorąc pod uwagę przyczyny i skutki.
Na całość obrazu finansowego znaczący wpływ mają trzy elementy. Pierwszy to kredyty i pożyczki, które opiewają w chwili obecnej na kwotę 21 mln zł bez odsetek. Drugi to zobowiązania wymagalne w kwocie 8 mln zł, a trzeci niezapłacone składki ZUS wynoszące 10 mln zł.
– Stało się to z różnych względów. Z jednej strony został oddany nowy blok operacyjny i centralna sterylizatornia, z drugiej strony wzrosły obciążenia związane z obsługą zadłużenia, wzrostem płacy minimalnej oraz minimalnego wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia – a to miało znaczący wpływ, na sytuację finansową, która gwałtownie się pogorszyła – wyjaśnia dyr. Panek.
Aby dopełnić tego obrazu należy dodać, że o ile rok 2018 zakończył się ujemnym wynikiem wynoszącym – 1,8 mln zł, to już rok 2019 szpital żegna z 11 mln zł na minusie. Po odliczeniu amortyzacji daje to stan – 8 mln zł.
Z myślą o pacjentach
Inwestycja (blok i centalna sterylizatornia) kosztowała 23 mln zł. Część była sfinansowana z programu unijnego (10 mln), trochę dołożył powiat (1,4 mln), ale prawie połowę tej kwoty wyasygnował sam szpital. 11 mln zł pożyczki dyrekcja szpitala zaciągnęła w tzw. instytucji pozabankowej. Dlaczego?
– Nie mieliśmy zdolności kredytowej, ani możliwości pozyskania tak dużej kwoty z organu założycielskiego, natomiast pozytywna uchwała Rady Społecznej SPZOZ, oraz postępowania o udzielenie zamówienia publicznego były tak skonstruowane, że mogliśmy zaciągać zarówno zobowiązania kredytowe, jak i pożyczkowe – tłumaczy dyrektor. – To była jedyna szansa, by sfinansować tę inwestycję.
Czy szpital zatem sam nie nałożył sobie finansowej pętli na głowę?
– Pragnę przypomnieć, że w dalszym ciągu obwiązują przepisy rozporządzenia Ministra Zdrowia określające jakie warunki musi spełniać obiekt, w którym prowadzona jest działalność lecznicza, jednakże brak jest zagwarantowanego ustawą okresu na dostosowanie (2017 był ostatnim rokiem, w którym obowiązywały programy dostosowawcze pozwalające na dalsze funkcjonowanie szpitala przy niespełnieniu wymogów rozporządzenia), dlatego był to ostatni dzwonek aby dostosować obiekt do obowiązujących przepisów. Nasz blok operacyjny, który powstał w latach 60., nie spełniał wymaganych standardów. Przymknięcie oka na taki stan skutkowałoby w przyszłości zamknięciem oddziałów zabiegowych. To samo dotyczyło sterylizatorni. Posiadaliśmy tzw. punkt sterylizacji i zamontowane w nim sterylizatory (2 parowe i 1 gazowy) bez niezbędnej infrastruktury i innego standardowego wyposażenie, a trzeba pamiętać, że centralna sterylizatornia jest sercem bloku. Dzięki niej pacjent jest operowany sprzętem sterylnym, którego sterylizacja przebiega w sposób zautomatyzowany i ewidencjonowany potwierdzony odpowiednimi wydrukami, a tym samym minimalizuje to zakażenia szpitalne. To wszystko było robione z myślą o pacjentach. Zresztą nie tylko sanocki szpital skorzystał z tego programu. Również Jasło i Lesko. To pokazuje, że nie byliśmy odosobnieni w tej decyzji.
Szpital ma więc blok operacyjny i centralną sterylizatornię, ale ma też raty do spłaty. Obsługa całości zadłużenia (w tym pożyczka na blok) wynosi miesięcznie około 400 tys. zł. Oczywiście część zobowiązań będzie stopniowo spłacana, bo w tym roku już dwa kredyty będą zamknięte, ale spłata bloku operacyjnego zakończy się dopiero w 2029 roku.
Klin klinem
Zobowiązania wymagalne z tytułu dostaw dla szpitala to, jak już wspomniano, to kwota 8 mln zł. Jest to forma kredytu konsumenckiego.
– Problem polega na tym, że o ile przed pandemią większość firm dostarczających farmaceutyki, sprzęt medyczny, materiały opatrunkowe a zwłaszcza środki ochrony indywidualnej rozkładała nam te płatności na raty, to teraz (w okresie Covida) występują na drogę sądową. Otrzymujemy więc nakazy sądowe do zapłaty i musimy płacić z pieniędzy na bieżącą działalność – tłumaczy dyr. Panek.
– Natomiast policzone do tej pory koszty postępowań sądowych wynoszą około 12 procent plus wymagane odsetki od zobowiązań, więc w tej sytuacji kredyt kupiecki stał się bardzo drogi. Dlatego myślimy o spłacie zobowiązań dzięki pożyczce. Oprocentowanie w tym wypadku wynosi 5-6 procent, a nie 12. W ten sposób zobowiązania wymagalne stałyby się zobowiązania długoterminowymi. Może uda nam się doprowadzić do tego we wrześniu.
Nad szpitalem jak miecz Damoklesa wiszą niezapłacone składki ZUS. To horrendalna kwota blisko 10 mln zł
– Mamy zobowiązania wobec ZUS (3 układy ratalne i 4 odroczenia płatności w ramach zwartych porozumień) na w/w kwotę. W połowie br. roku zaczęliśmy spłacać składki z tamtego roku (4,5 mln). Natomiast ustawa antykryzysowa pozwoliła nam prolongować spłatę składek z marca, kwietnia i maja do przyszłego roku – informuje nasz rozmówca.
Uda się uciec spod gilotyny?
Zgodnie z prawem ujemny wynik finansowy ma być uregulowany w terminie 9 miesięcy od przyjęcia przez organ założycielski sprawozdania finansowego, które normalnie należy przyjąć do końca czerwca.
Jest jednak jedno „ale”, a nawet dwa. W listopadzie 2019 roku Trybunał Konstytucyjny wydał przełomowy wyrok (sygn. akt K 4/17). Sentencja została ogłoszona dnia 28 listopada 2019 r. w Dz. U. poz. 2331. Sędziowie uznali, że nakładany na organ założycielski obowiązek pokrywania strat podmiotów leczniczych jest niekonstytucyjny i w ciągu 18 miesięcy ma stracić swą moc. Straty ma pokrywać skarb państwa.
– 18 miesięcy mija w maju przyszłego roku – zaznacza dyr. Panek.
Drugie „ale” dotyczy terminu zatwierdzenia sprawozdania finansowego. Z powodu pandemii odroczono go o 3 miesiące, czyli do końca września. Dodając do tego 9 miesięcy, które wciąż wynikają z ustawy o działalności leczniczej, wypada czerwiec 2021. Być może uda się uciec spod gilotyny.
– Jest na styk –podkreśla starosta Stanisław Chęć. – Mamy nadzieję, że do tego czasu rząd wypracuje rozwiązanie. Wszystkie samorządy na to czekają. Regulacja ujemnego wyniku finansowego nie może być sprawą powiatu. Skąd my mamy na to wziąć pieniądze? Mamy urwać z oświaty, na którą i tak dostajemy subwencję?
Czy ten ruch pozwoli sanockiemu szpitalowi złapać oddech?
– Nie wiem – ostrożnie mówi starosta Chęć. – Wszystko zależy, od tego co rząd wypracuje. Wiem, że takie prace już są podjęte.
Spokojnie jak na wojnie
Szef SP ZOZ nie ukrywa, że wyjście z zadłużenia nie potrwa rok, czy nawet dwa.
– Kontrakt wzrasta, ale nie na tyle, by w jeden rok wyjść z długów – zauważa dyrektor .
Dlatego szacuje, że trzeba na to minimum 3 lat.
– Jeśli ta tendencja wzrostowa się utrzyma, przy minimalnym wzroście kosztów – zastrzega się i dodaje. – Wszystko zależy od tego jaki będzie w przyszłym roku kontrakt z NFZ i jaki wpływ na kontrakt będzie miało tegoroczne wykonanie (wysokość ryczałtu jest od tego zależna), jaka będzie płaca minimalna, w jaki sposób i kiedy zostanie pokryty ujemny wynik finansowy, jakie będą ceny sprzętu medycznego i środków ochrony indywidualnej, które znacząco podrożały (a szpital zużywa ich zdecydowanie więcej z uwagi na zagrożenie epidemiologiczne). Pytań na dzień dzisiejszy jest znacznie więcej, na które jako dyrektor powiatowego szpitala nie mogę dać odpowiedzi. No i kiedy skończy się COVID-19?
Pandemia prawdę ci powie
Paradoksalnie na poprawę finansową sanockiego szpitala wpływ ma pandemia, bo oddziały i poradnie, które zawsze przynosiły straty teraz pracują na pół gwizdka.
– COVID uwidocznił pewne mechanizmy, które są w tej chwili przedmiotem analizy – podkreśla starosta Chęć. – Już wcześniej były one sygnalizowane przez służby wojewody. Teraz będziemy dokładnie wiedzieli co przynosi straty i dlaczego. Musi jednak upłynąć trochę czasu byśmy wypracowali kierunki działania.
To jednak tylko jedna strona pandemii. Z drugiej wpływa ona na program naprawczy, który w chwili obecnej jest realizowany w uszczuplonym przez pandemię zakresie, np. endoprotez stawu biodrowego nie da się wszczepić tyle, co na poziomie z zeszłego roku, choć plany były dużo większe. Przebyta droga akredytacji będzie kontynuowana z roczną przerwą w I półroczu 2021 – także po części z uwagi na pandemię.
– Staramy się wdrażać różne elementy programu naprawczego, jednocześnie widząc problemy i konieczne zmiany – dodaje dyrektor.
Z biedą na ty
Narracja w sprawie sanockiego szpitala w dużej mierze zależy od barw politycznych. Opozycja w radzie powiatu nie szczędzi koalicji słów krytyki. Takie jest jednak prawo opozycji.
Jednakże starosta odnosi się do złowróżbnych słów, które padły na temat sanockiego szpitala.
– Nie ma co ludzi straszyć. To jest zupełnie niepotrzebne Szpital wciąż jest i funkcjonuje – mówi.
Dyr. Panek zachowuje spokój. – Szpitale zawsze w biedę wpadały –zauważa. – I z biedy wychodziły. Czy tak będzie w naszym przypadku? Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze.
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: Blok Operacyjny, centralna sterylizatornia, COVID-19, Dyrektor: Szpitale wpadały w biedę i z biedy wychodziły, działalność lecznicza, finanse szpitala, inwestycje, koronawirus, Podkarpacie, podpisanie porozumienia, powiat, Powiat Sanocki, Rada, rada powiatu, Rada Powiatu Sanockiego, radni, rozmowa o szpitalu, rozmowa z dyrektorem szpitala, rozmowa ze starostą sanockim, Sanok, sanoktv, starostwo powiatowe w sanoku, sytuacja ekonomiczno-finansowa szpitala, sytuacja finansowa szpitala, szpital, Szpital w Sanoku, Telewizja Sanok, tvsanok, Zarząd Powiatu, zarząd powiatu sanockiego
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz