Demokraci z Sanoka wsparli Specjalny Ośrodek Wsparcia Ofiar Przemocy w Rodzinie SOS w Lesku! (ZDJĘCIA)
SANOK/ LESKO/ PODKARPACIE. Nie dla wszystkich zbliżające się święta Bożego Narodzenia będą radosne. Myśląc o tym, mamy przed oczami obraz marznących w przygranicznych lasach migrantów, ludzi zakażonych koronawirusem, umierających w szpitalach, a także bezdomnych, cierpiących biedę i niedostatek. O tych wszystkich, którym nie dane będzie grzać się ciepłem rodzinnego ogniska i blaskiem choinki, należy pamiętać. Stąd biorą się wspaniałe akcje charytatywne typu „Szlachetna paczka” i mniejsze, jej podobne.
Demokraci Ziemi Sanockiej (DZS) też postanowili z okazji Świąt sprawić komuś radość. Ich wybór padł na Specjalny Ośrodek Wsparcia Ofiar Przemocy w Rodzinie SOS w Lesku. Uznali, że dla mieszkańców tego właśnie domu Boże Narodzenie to wyjątkowo trudny czas. Przejęci ich losem oraz troską o jak najlepsze funkcjonowanie ośrodka, z dużym entuzjazmem i zaangażowaniem zorganizowali akcję pomocy, zapraszając do udziału w niej swoich przyjaciół i sojuszników.
W sobotę, 18 grudnia, z darami, w czerwonych mikołajowych czapkach, zawitali do Leska. W delegacji znaleźli się członkowie zarządu DZS: Marzena Dziurawiec, Sławomir Miklicz, Sebastian Niżnik i moja skromna osoba. W progach ośrodka powitała nas p. Joanna Szurlej, dyrektor ośrodka S.O.S. Radości było co nie miara.
– Już wcześniej wysondowaliśmy najpilniejsze potrzeby ośrodka, stąd każdy prezent, z jakim stawiliśmy się, był strzałem w dziesiątkę. Tym najcenniejszym okazała się automatyczna suszarka do bielizny firmy Beko, która – zdaniem pani dyrektor – bardzo ułatwi mieszkańcom ich codzienne funkcjonowanie. Przywieźliśmy też „pod choinkę” takie dary, jak: kołdry, pościel, ręczniki kąpielowe, dywan, ciuszki dziecięce, trochę żywności, słodycze oraz ozdoby świąteczne – mówi Marzena Dziurawiec, wiceprzewodnicząca DZS.
– Czuliśmy się szczęśliwi, gdy okazało się, że nasza akcja spotkała się z bardzo życzliwym przyjęciem ludzi dobrej woli, naszych przyjaciół. Udało się nam zebrać prawie 4 tysiące złotych, które zamieniliśmy na prezenty „pod choinkę”. W tym miejscu pragnę wszystkim tym, którzy się do niej włączyli, bardzo serdecznie podziękować. Wasza postawa utwierdziła nas w tym, że kiedy ktoś jest w potrzebie, a nazwa ośrodka S.O.S. mówi tu sama za siebie, trzeba pomagać. Zwłaszcza, jeśli pomocy potrzebują ofiary przemocy w rodzinie, kobiety i ich dzieci – dodaje Sławomir Miklicz, członek zarządu DZS.
Za wybór ośrodka jako miejsca, które potrzebuje pomocy, za okazane serce, za wszystkie prezenty, dziękowała pani dyrektor Joanna Szurlej. – Skromny budżet, jakim dysponujemy, nie pozwala nam na zaspokajanie wszystkich potrzeb i gdyby nie wsparcie ludzi dobrego serca, z trudem byłoby związać koniec z końcem. Dlatego, w imieniu swoim i naszych mieszkańców, bardzo dziękuję i proszę o przekazanie tych podziękowań wszystkim darczyńcom. Cieszę się, iż w rolę świętych Mikołajów wcieliło się stowarzyszenie działające w Sanoku, gdyż od dłuższego czasu właśnie z powiatu sanockiego wywodzi się najwięcej naszych podopiecznych.
Rozmawialiśmy o ważnej roli leskiego ośrodka w niesieniu pomocy osobom dotkniętym przemocą w rodzinie. W ciągu piętnastu lat istnienia przyjął on pod swój dach blisko 700 osób, głównie kobiet, najczęściej z małymi dziećmi, uciekających przed dramatami rodzinnymi. Zgodnie z obowiązującym prawem, mogą w nim przebywać przez trzy miesiące, a w zasadzie to do czasu, kiedy sąd rozpatrzy ich sprawy i wyda stosowne wyroki. Często jest to umieszczenie dzieci w rodzinach zastępczych. I tu rodzi się kolejny problem, jakim jest brak takich rodzin.
Ośrodek w Lesku jest placówką działającą całodobowo przez 365 dni w roku. Przebywa w nim zazwyczaj 20-40 osób, z czego połowa to dzieci, najczęściej w wieku kilku lat. Przyjmowane są bez skierowań, na zasadzie bezpłatności, nie obowiązuje rejonizacja. Tu, w Lesku, znajdą dach nad głową, wygodne łóżko z czystą pościelą i ciepłą strawę. Tu mogą zasięgnąć porady prawnej, czy skorzystać z pomocy psychologa.
– Przywiązują się do nas, potrafią docenić pomoc, jakiej im udzielamy w tym bardzo trudnym dla nich okresie życia. Otrzymujemy tego liczne dowody, jakimi są listy i kartki z pozdrowieniami, zdarzały się zaproszenia na uroczystości rodzinne. Właśnie największą radością są dla nas doniesienia od „naszych rodzin”, z których wynika, że w ich życiu wszystko dobrze się ułożyło, że są szczęśliwe i że w dużej mierze to my przyczyniliśmy się do tego – mówi pani dyrektor.
Za kilka dni wigilia, Boże Narodzenie. W leskim Ośrodku Wsparcia Ofiar Przemocy w Rodzinie nie wszyscy zasiądą przy wigilijnym stole. Część jego podopiecznych spędzi je wraz ze swymi rodzicami, krewnymi, którzy zaprosili ich do siebie. Ale nie wszystkim będzie to dane. Dla tych, którzy pozostaną, będzie przygotowana wieczerza, a przy połamaniu się opłatkiem nie zabraknie życzeń, aby wszystko się szczęśliwie ułożyło.
A my, na koniec, życzmy wszystkim, aby nikt nigdy nie musiał spędzać Bożego Narodzenia na mrozie, w przygranicznym lesie, aby pandemia przestała zbierać tak ogromne śmiertelne żniwo, aby nie było przemocy w rodzinach. A jeśli już do niej dojdzie, niech nikt nie pozwala, aby ona trwała. W Lesku jest takie miejsce, gdzie krzywdzone kobiety i ich dzieci, znajdą spokojną przystań, która odmieni ich losy. Trzeba tylko wysłać doń sygnały S.O.S.
źródło: materiały nadesłane
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Prof. dr hab. Paweł Soroka odpowiada na pytanie Mirandy Piłaszewicz: Czy moje pokolenie spędzi życie w zimnie, ciemnościach i bez dostępu do internetu?
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz