REKLAMA
REKLAMA

„Komandos” musi odbyć karę za kłusownictwo, ale czekają go większe problemy

SANOK / PODKARPACIE. „Komandos”, czyli 38-letni Jan K., mieszkaniec powiatu tarnowskiego, który ukrywał się w Bieszczadach, został zatrzymany przez policję za włamania i nielegalne posiadanie broni. Ciąży na nim też kara za kłusownictwo, której nie odbył.

Dorota Mękarska

Mężczyzna pochodzi z okolic Tarnowa, z miejscowości wokół której rozciągają się duże kompleksy leśne.

Do 2018 roku nie miał do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. Co prawda wcześniej był poszukiwany jako zaginiony, ale nie było to spowodowane zatargami z prawem. Zaginięcie zgłosiła rodzina i policja tylko dlatego interesowała się mężczyzną.

Nie zgłosił się do odbywania kary

Sytuacja zmieniła się w 2018 roku, kiedy otrzymał wyrok za kłusownictwo. Nie zgłosił się do odbywania kary, więc od dwóch lat na podstawie listu gończego był poszukiwany przez Komendę Miejską Policji w Tarnowie.

Jak już wiadomo, ukrywał się w tym czasie na polsko-słowackim pograniczu. W górach spędzał już drugą zimę, co w samo w sobie jest wyczynem, chociażby z uwagi na minusowe temperatury. To zapewne ze względu na umiejętność życia w lesie okoliczna ludność określiła go mianem „Komandosa”. Przypuszcza się, że mógł mieszkać jakiś czas w ziemiankach lub schronach turystycznych, ale udostępnione przez policję zdjęcia ukazują bardzo prymitywne obozowisko.

Jan K. nie do końca sobie radził w głuszy, gdyż okradał, głównie z żywności, domy i domki letniskowe po polskiej, jak i słowackiej stronie. Docierają do naszego portalu kolejne relacje dotyczące włamań, które mają być jego dziełem. Jednym ze splądrowanych przez niego domów jest budynek w Woli Michowej w gminie Komańcza.

Dom stoi w tzw. Czarnym Lesie, z dala od większych siedzib ludzkich. Był dobrze zaopatrzony w żywność. Były to zapasy na zimę przygotowane przez córki dla właściciela domu.

„Komandos” włamał się do budynku przed Bożym Narodzeniem. Dostał się do domu przez wybite okno. Można powiedzieć, że zaopatrzył się na święta, gdy skradł artykułów żywnościowych na kwotę około 2 tys. zł. Oprócz tego zabrał łom, który mógł wykorzystać przy następnych włamaniach, oraz kilka innych przedmiotów, mogących przydać mu się w lesie, np. baterie do latarki.

Oprócz żywności nic cenniejszego nie zginęło – podkreśla właściciel domu.

Zaklął pod nosem i uciekł do lasu

Zdjęcie z fotopułapki. Archiwum prywatne

Być może bogate łupy skłoniły „Komandosa”do ponownego odwiedzenia domu w pierwszy dzień świąt. Rodzina, która w nim wówczas przebywała, wcześniej położyła się spać. Między godz. 22 a 23 córka gospodarza zauważyła, że ktoś świeci latarką po oknach. Ubrała tzw. czołówkę na głowę i wyszła z domu. Z tarasu zobaczyła stojącego kilka metrów przed nią mężczyznę. Ten tylko zaklął pod nosem, odwrócił się i uciekł w kierunku lasu.

Mieszkaniec: Gdyby poprosił dałbym mu jedzenie

Właściciel domu zarówno włamanie, jak i drugi incydent zgłosił na policję.

Szkoda mi go trochę, bo jakby przyszedł do mnie i powiedział, że jest głodny, to dałbym mu jedzenie – mówi pan Henryk. – Ale człowiek, który mieszka tak długo z dala od ludzi, może zdziwaczeć.

Po zatrzymaniu mężczyzna trafił do aresztu w związku z podejrzeniem dokonania kradzieży z włamaniem i nielegalnego posiadania broni, ale będzie musiał też odbyć karę za kłusownictwo.

NASZE PUBLIKACJE NA TEN TEMAT:

„Komandos” jak Janosik grabi na polsko-słowackim pograniczu. Mierzył bronią do człowieka!

„Komandos” zatrzymany przy pomocy antyterrorystów!

Tutaj „Komandos” ukrywał się przed policją. Wiemy o nim coraz więcej (FOTO)

Grafika poglądowa. Archiwum prywatne

26-01-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)