SANOK/RZESZÓW/PODKARPACIE. Otrzymaliśmy odpowiedź od rzecznika prasowego wojewody podkarpackiego w sprawie reakcji dyspozytora Dyspozytorni Medycznej w Rzeszowie, którego działanie ograniczyło się do udzielenia kobiecie wzywającej pomocy informacji, że nie ma wolnej karetki.
WIĘCEJ: Nieznany mężczyzna uratował życie mieszkance Sanoka. Rodzina go poszukuje, bo chce mu podziękować
Dorota Mękarska
W zeszłym miesiącu pisaliśmy o zdarzeniu na ul. Słowackiego, do którego doszło na początku marca. Mieszkanka Sanoka próbowała wezwać karetkę do kobiety, która poważnie zraniła się w nogę. Pani Magdalena zadzwoniła pod numer 112. Krajowy dyspozytor połączył ją z Dyspozytornią Medyczną w Rzeszowie. Jak relacjonowała nam nasza rozmówczyni, przekazała dyspozytorowi informację, że sytuacja wygląda źle. Według niej dyspozytor był zdziwiony, że kobieta nie ma czym zabezpieczyć skaleczonej nogi. Nie zaproponował pomocy, ani nie udzielił instrukcji, tylko stwierdził, że nie ma wolnej karetki. W tej sytuacji zdenerwowana kobieta próbowała sama wybrnąć z ciężkiego położenia. Przyszło jej do głowy, że zatrzyma przejeżdżające auto. Poinformowała o tym dyspozytora. Ten miał podobno stwierdzić „dobrze” i na tym kontakt się urwał.
Michał Mielniczuk, rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego, któremu podlega Dyspozytornia Medyczna w Rzeszowie potwierdza, że takie zgłoszenie zostało przyjęte przez dyspozytora medycznego.
– Osoba zgłaszająca poinformowała o urazie nogi osoby poszkodowanej i wystąpieniu krwotoku – wyjaśnia rzecznik prasowy. – Dyspozytor, który natychmiast rozpoczął zbieranie wywiadu medycznego, na wstępie zapytał, czy krwotok został zatrzymany (zaopatrzony). Zgłaszająca wskazała, że znajduje się na zewnątrz i nie miała możliwości zabezpieczenia urazu. Dyspozytor poinformował o braku dostępnych zespołów ratownictwa medycznego i o konieczności zaopatrzenia rany. W tym samym momencie osoba zgłaszająca poinformowała dyspozytora o nadjeżdżającym samochodzie i możliwości przewiezienia osoby z krwotokiem, w celu udzielenia pomocy medycznej (wskazując, że tak będzie szybciej) i zakończyła rozmowę z dyspozytorem medycznym.
Grafika poglądowa
Komentarz:
W ekstremalnej sytuacji okazało się, że osoba wzywająca pomocy jest zdana sama na siebie. Na szczęście trafiło na kobietę szybko podejmującą decyzję, która gdy tylko dowiedziała się, że nie może liczyć na pomoc pogotowia, potrafiła sobie poradzić. Niejeden człowiek na jej miejscu straciłby w takich okolicznościach głowę. Ale od tego są dyspozytorzy medyczni, by w sytuacji podbramkowej zachować zdolność logicznego rozumowania. Zakładam, że tak przynajmniej są szkoleni. Dyspozytor, już w czasie rozmowy z osobą dzwoniącą po pomoc, wiedząc, że nie dysponuje dostępnym zespołem ratownictwa medycznego, powinien poszukać alternatywnego rozwiązania. Spróbować powiadomić inne służby, policję czy straż pożarną. Chyba żadne przepisy nie zabraniają tego w sytuacji zagrożenia życia? Dyspozytor zamiast tego skwapliwie skorzystał z przytomności umysłu młodej kobiety. Pani Magdo, myślę, że lepiej nadaje się Pani na dyspozytora, niż osoba z którą miała Pani do czynienia. Pozostaję z szacunkiem.
Dorota Mękarska
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
To 19-latek z Brzozowa i młoda kobieta uratowali życie mieszkance Sanoka
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz